TunnelBear VPN - Miś, który sprawia, że nagle wszystkie treści stają się dostępne
Misie są miłe. Nie wszystkie, ale te tunelowe - zwłaszcza TunnelBear. TunnelBear instaluje się z Google Play, a potem dostaje się 500 megabajtów na surfowanie po "amerykańskim" internecie. Bo tunelowy miś to prosty VPN. Banalnie prosty - wystarczy kliknąć przycisk, a miś sprawia, że nagle mamy dostęp do wszystkiego, do czego wcześniej nie mieliśmy, bo mieszkamy w kraju zapomnianym przez dużych graczy.
Nigdy nie byłam fanką VPNów, bo uważam, że jeśli ktoś nie chce moich pieniędzy, to nie - tym bardziej nie będę płacić jeszcze za trzecie, skomplikowane usługi, które mają udawać, że jestem w innym miejscu tylko po to, żebym mogła zapłacić Googlowi czy komuś innemu. Nie to nie, nie będę kombinować z jakimiś konfiguracjami, niech się wypchają.
TunnelBear zmienił jednak trochę mój punkt widzenia. Aplikacja jest tak prosta i przyjazna, że może użyć jej naprawdę każdy. Wystarczy stworzyć darmowe konto, a następnie włączyć VPN i korzystać. Można też wybrać lokalizację - dostępne są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Za darmo dostaje się 500 MB przesyłu danych, można też "zgarnąć" dodatkowy 1 GB za polecenie na Twitterze. Poza tym można wykupić opcje premium - nielimitowany miesiąc kosztuje 2,99 dolara, 3 miesiące 7,99, a rok 29,99 dolara, przy czym ceny dotyczą tunelingu tylko na urządzeniu, na którym wykupi się konto.
Niby tak napisane jest na monitach przy kupowaniu, ale gdy wykupiłam miesiąc na Nexusie 7 i zalogowałam się na Galaxy Nexusie, to okazało się, że na obu urządzeniach mam nielimitowany dostęp. Poza tym oprócz Androida TunneBear dostępny jest też na iOS, Windowsa i OS X.
Ponieważ całość jest tak prosta, zdecydowałam się kupić na próbę nielimitowany dostęp. Nagle okazało się, że gdybym nie mieszkała w nic nie znaczącym kraju, Nexus 7 byłby o wiele przydatniejszym urządzeniem. Google Play odmienia się - dostępne stają się książki, muzyka, filmy, seriale czy magazyny. Oprócz tego można korzystać z aplikacji typu Pandora czy Rdio służących do streamingu muzyki z chmury (tak, Spotify też, ale Spotify już niedługo w Polsce), można uzyskać dostęp do Netflixa czy Hulu - oczywiście w ramach płatnych abonamentów.
Tak odmienia się Google Play, powodując tym samym, że zaczynam lubić Nexusa 7:
Sama zakochałam się w brzydkiej Pandorze. To radio internetowe odstaje wizualnie od wszystkiego, co znam i aż razi, ale potrafi dobrać muzykę według artysty lub gatunku w magiczny sposób.
Dzięki TunnelBear nagle dowiedziałam się, jak w Polsce zapóźnieni jesteśmy pod względem dostępu do treści. Nexus 7 sprzedawany u nas to zwykłe urządzenie. Nexus 7 z dostępem do pełnego Google Play to urządzenie w pełni multimedialne, będące tylko terminalem dostępowym do setek różnych materiałów, które dodatkowo synchronizują się między sobą; książki czy filmy można kontynuować w przerwanym miejscu na innym urządzeniu, etc. Co ciekawe jakiś czas temu posiadając dostęp do amerykańskiego Google Play i tak nie mogłam nic kupić - sklep nie akceptował płatności polską kartą. Teraz zapłaciłam bez problemu - czy to ciche przyzwolenie Google'a na takie praktyki, by zarobić więcej? Jeśli tak, to ogromna hipokryzja.
TunnelBear jest prosty i świetny. Dla Google'a taka aplikacja w Google Play to pewnie duży plus, bo jeśli by się upowszechniła, to Google zarabiałby więcej... Przy okazji jestem zła, że Polska traktowana jest po macoszemu i że tak bardzo chciałabym mieć dostęp do np. legalnych, nowych odcinków ulubionych seriali zaraz po premierze, że zdecydowałam się na używanie TunnelBear.