Give me the power to live
Cały czas obserwujemy rozwój procesorów mobilnych, ich rosnącą moc, malejący proces technologiczny, dokładanie pamięci, jednak nawet przy najlepszych próbach ograniczeniach ich poboru mocy stopniowo będzie on rósł, chociażby z uwagi na coraz większą liczbę obsługiwanych urządzeń peryferyjnych. Wyświetlacze, łączność Wi-Fi, GPS, wykorzystywanie procesorów graficznych, wszystko to niesie za sobą rosnące zapotrzebowanie na energię wraz z czasem, który przeznaczamy na korzystanie z owych rozwiązań peryferyjnych.
Jedną z gałęzi wchodzących w skład urządzeń mobilnych, na którą kładziony jest najmniejszy nacisk są baterie. Kiedy zwykłe telefony wytrzymują już ponad 21 dni na jednym ładowaniu, w przypadku smartfonów sukcesem roku jest, kiedy wytrzyma on 4 dni na jednym ładowaniu – wtedy prawdopodobnie wyjątkowo nie używaliśmy go w przeciągu tych dni i był on jedynie w stanie spoczynku.
Wielu użytkowników uważa, ze większa bateria musi oznaczać jej większe rozmiary fizyczne, ale nie w tym rzecz w przypadku rozwoju źródeł energii tego typu. Istnieje wiele technologii wydajniejszych od aktualnie stosowanych, jednak są one nadal w fazie testów lub po prostu producenci odwlekają ich wprowadzenie z uwagi na konieczność poniesienia kosztów wprowadzenia nowej technologii. W przypadku procesorów i pamięci są to koszty, które można w dosyć prosty sposób rozreklamować w tabelach specyfikacyjnych danego modelu: szybszy procesor + więcej pamięci = gwarantowany przyrost wydajności, co uzasadnia wyższą cenę. Koszty wprowadzenia nowego typu baterii byłyby porównywalne, jednak producent nie zrekompensuje ich sobie w taki prosty sposób.
Oczywiście producenci i tak starając się upchnąć coraz mniejsze baterie dla zachowania mniejszych rozmiarów urządzeń zwiększając przy tym ich pojemność, jednak każda technologia ma swoje granice. Przez to użytkownik końcowy zamiast odczuwać przyrost wydajności baterii, dostrzega jedynie jej mniejszy rozmiar.
Ciekawie na tym polu wyglądać może sytuacja z Google Glass. Urządzenie, którego elektronika musi być jak najmniejsza, w tym również bateria, a przy tym zapewniać rozsądny czas użytkowania na jednym ładowaniu. Oczywiście odchodzi w pewnym stopniu zużycie energii przez wyświetlacz, większość nadajników, jednak i tak trzeba będzie gdzieś upchnąć tą baterię. Jeżeli natomiast będą one korzystały z energii smartfonów, wymusi to konieczność stosowania przewodu i dojdzie kolejne urządzenie peryferyjne do obsłużenia przez smartfon.
Często czytam o nowych typach baterii, nowych odkryciach w tej dziedzinie, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio któraś z tych technologii weszła do powszechnego użycia. Mam nadzieję, że kroki w tej kwestii nie zostaną zastąpione możliwościami bezprzewodowego ładowania urządzeń. Rozwiązania te powinny wzajemnie się uzupełniać. Zdaję sobie również sprawę z tego, że każdą technologię stara się wykorzystać do granic finansowych możliwości, więc pozostaje nam tylko czekać.