REKLAMA

Cmentarzysko tabletów, czyli słów kilka o tabletach, którym się w życiu nie ułożyło

28.05.2012 07.05
Cmentarzysko tabletów, czyli słów kilka o tabletach, którym się w życiu nie ułożyło
REKLAMA
REKLAMA

Rynek tabletów jest bardzo specyficzny. Mimo, że wielu dużych i małych producentów próbuje zasypać sklepowe półki swoim sprzętem, to sukces odnoszą nieliczni. Oczywiście na czele stawki stoi Apple ze swoimi trzema iPadami, daleko w tyle są Galaxy Taby od Samsunga, Transformery od Asusa oraz urządzenia Motoroli i HTC. Chińska myśl techniczna również nie jest w stanie osiągnąć udziału w rynku, który przekraczałby granicę błędu statystycznego. W tej nierównej walce technologii i marketingu wiele urządzeń pada na łopatki – dzisiaj był to tablet Cius od Cisco.

Po spektakularnym sukcesie iPada, wielu producentów próbowało powtórzyć wynik Apple. Niektórzy postawili na przekopiowanie projektu który przyjął się na rynku, inni zaproponowali własne rozwiązania. Cisco zapowiedziało tablet Cius, który dedykowany był do rozwiązań biznesowych oraz korporacyjnych. Produkt miał zapewniać dostęp do zaawansowanych rozwiązań komunikacyjnych takich jak obsługa wiadomości czy wideokonferencje. Jednak zanim Cisco przygotowało swój produkt, iPad zawładnął światem i zadomowił się w wielkich korporacjach oraz strukturach rządowych.

Prace nad Cius zostały aktualnie bardzo ograniczone i producent nie planuje wypuszczenia tego urządzenia na sklepowe półki. Cisco zapowiada jednak, że Cius nie zniknie całkowicie, jest plan na limitowane serie tabletu, przygotowane specjalnie pod indywidualne wymogi dużych klientów biznesowych. Jednak szansa na to, że zobaczymy kiedyś kogoś z Ciusem w ręce praktycznie spadła do zera, a cały projekt zmierza ku cmentarzysku tabletów. Osobiście nie chce mi się wierzyć w to, że jakakolwiek korporacja skusi się na ofertę Cisco, mogąc zakupić iPada i zamówić dowolną aplikację u jednego z dziesiątek tysięcy programistów.

Innym tabletem, który ma spore problemy zdrowotne jest BlackBerry PlayBook. Urządzenie to co prawda istnieje na rynku, ale praktycznie wcale nie zyskało popularności i uznania wśród konsumentów. Oczywiście jeżeli mówimy o wykonaniu i ciekawym interfejsie to PlayBook jest bardzo interesującą propozycją. Ale na tym mój zachwyt się kończy. Martwy ekosystem sprawia, że tablet ten nie jest w stanie nawiązać nawet kontaktu wzrokowego z iPadem, Galaxy Tabami czy Transformerami. BlackBerry PlayBook jest jak zombie, żyje a nie powinien.

O kawałek tabletowego tortu walczą również chińscy inżynierowie oraz ich bracia z marketingu i działu handlowego. Tanie urządzenia o przeróżnej specyfikacji znajdziemy przeważnie w sklepach internetowych i na aukcjach on-line. W stacjonarnych salonach i marketach z elektroniką takie wynalazki spotkamy znacznie rzadziej i w zdecydowanie bardziej okrojonej ofercie. Wystarczy rzut oka na ofertę portali aukcyjnych, a natrafimy na masę tabletopodobnych produktów. Ceny zaczynają się od około 200zł i na takie cuda nie brakuje nabywców. Jednak mimo sporego zainteresowania klienteli tanimi chińskimi tabletemi, żaden z tych produktów nie jest w stanie odnotować znaczącego udziału w rynku, co z czasem przełożyłoby się dostępnosć dedykowanych akcesoriów, części zamiennych, czy modyfikacji oprogramowania przygotowanych przez społeczność użytkowników.

Chińska elektronika ma na polskim rynku zawsze pod górkę. Pojawiają się tu problemy związane z brakiem wsparcia od producenta, sieci serwisowej w naszym kraju oraz częstym unikaniem odpowiedzialności sprzedawców za zamówiony towar. To wszystko sprawia, że klienci którzy wybierają te produkty nie zaliczą się do grupy szczęśliwych posiadaczy tabletów. Ale to jest już temat na osobną historię…

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA