Nie potrafimy już odpoczywać od technologii, które stały się celem, a nie środkiem
Technologie wdarły się do tak zwanego mainstreamu popkultury. Kiedyś komputery, przenośne urządzenia czy inne elektroniczne “zabawki” z racji ceny i wolniejszego przepływu informacji dostępne były tylko dla osób fascynujących się nimi lub używających do pracy. Teraz o iPadach, Google’u czy Facebooku pisze się na pierwszych stronach masowych tygodników, prawie każdy w mniejszy lub większy sposób ma kontakt z technologiami, czy tego chce czy nie, a bycie geekiem stało się po prostu modne. Przemek Pająk napisał o polskiej premierze iPada i spuentował tak: “a bez pasji życie byłoby strasznie nudne”. Prawda. Jednak patrzę na szał na iPada, angrybirdsową gorączkę i stwierdzam, że życie jest strasznie nudne, a to, czego potrzeba nam wszystkim, to odpoczynku od bycia non-stop online, non-stop na bieżąco z informacjami i w kontakcie z całym światem.
10 czy nawet 5 lat temu Spider’s Web nie miałby szans istnieć w takiej postaci, w jakiej istnieje dzisiaj. Nie tylko dlatego, że blogi czy serwisy blogowe dopiero zaczynały na poważnie się rozwijać, ale też dlatego, że nie miałby szans za tylu czytelników. Czytelników nie tylko z pasją traktujących technologie i wszystkie zjawiska z nimi związane, ale też takich, którzy traktują je jako dziedzinę niemal równorzędną z czytaniem tekstów i newsów o polityce czy ciekawostkach związanych z publicznymi postaciami. Teraz już tak jest. Nie trzeba być pasjonatem, by wiedzieć, kto to Mark Zuckerberg, Steve Jobs, czy orientować się, że Android jest od Google’a, a iOS od Apple.
To świetnie pokazuje, jak mocno technologie wkroczyły w nasze życie. Zwłaszcza młodsze pokolenia, które nie pamiętają internetu na impulsy, czy czasów bez komputerów w domu traktują zdobycze techniki jako coś naturalnego. Nie wyobrażają sobie życia bez internetu, sieci społecznościowych i smartfona w kieszeni połączonego cały czas ze światem.
Należę do tego pokolenia, jednak ponieważ bloguję na Spider’s Web mam trochę inną perspektywę - technologie są nie tylko moją pasją, ale też codzienną pracą. Jednak gdy patrzę na ludzi, którzy dobrowolnie o północy ustawiają się w kolejce po coś, co za kilka dni mogliby kupić bez problemu bez kolejek, to ogarnia mnie lekki przestrach. Gdy wychodząc z domu bez smartfona, albo gdy ten się rozładuje i powoduje u mnie lekkie poczucie niepokoju związane z tym, że tracę kontakt z internetem, nie jestem w stanie śledzić na bieżąco wydarzeń (to tak zwany “Fear Of Missing Out”, czyli strach, że coś nas omija), to wiem, że coś jest nie tak.
Tak, to wystawanie w nocy w kolejkach bierze się w większości z chęci poczucia przynależności - to jedna z najważniejszych potrzeb człowieka, którą w dzisiejszym, chaotycznym świecie ciężko zaspokoić. Faktycznie kibic też czuje się częścią jakiejś społeczności, tak samo, jak fan zespołu muzycznego. Jednak to technologia towarzyszy nam na każdym praktycznie kroku i to ona jest z nami zawsze i wszędzie. I dlatego tak łatwo się od niej uzależniamy, coraz częściej tracąc zdolność do spojrzenia na nią z dystansem. W końcu jak to popkultura - wywołuje w ludziach mocne reakcje.
Ludzi takich, jak spora część czytelników Spider’s Web, jak ja, czy jak fanboje Appe, jest coraz więcej - ludzi, którym bycie offline przychodzi z pewnym bólem a zdystansowanie się do konkretnych produktów, czy usług jest niemal niemożliwe.
Nie zrozumcie mnie źle. Technologie są wspaniałe. Ich celem jest (przynajmniej większości z nich) ułatwianie życia. Smartfony są wspaniałe, komputery, tablety również, sieci społecznościowe faktycznie ułatwiają kontakt, a internet jest jednym z najważniejszych wynalazków nieprzemysłowych w historii ludzkości. Jednak gdy na Twitterze czytam opisy ludzi, które brzmią mniej więcej tak: Apple fanboy, Google addicted, i to nie setek, a setek tysięcy osób, to zastanawiam się, w którym momencie przestaliśmy identyfikować samych siebie z wartościami, a zaczęliśmy robić to przez pryzmat produktów, których używamy. No i w którym momencie nasze słabości stały się powodem do dumy.
Coraz większa część z nas, łącznie ze mną, nie potrafi wyłączyć się chociaż na trochę, zostawić wszystkie Facebooki, Apple i Google, by w spokoju odpocząć od szumu nie tylko informacyjnego.
Pamiętacie Panią Zosię, która nie wie, co to system operacyjny w telefonie, bo ten ma służyć jej do konkretnych aktywności? Ta Pani Zosia, która nie korzysta z RSSów, a na serwisy informacyjne wchodzi, kiedy ma na to ochotę. Ta Pani Zosia ma bardzo zdrowe podejście, w którym technologia ma służyć, a nie stanowić cel sam w sobie. Bo przecież gdy wyłączy się na “z obiegu” na jakiś czas, to świat i tak dalej będzie parł do przodu. Obawiam się, że takich Pań Zoś będzie coraz mniej.