REKLAMA

Serwis dla młodzieży, bez dorosłych... ale o co chodzi?

Zainteresowała mnie dzisiaj informacja prasowa, jaką otrzymałem od nowo startującego serwisu o tajemniczej nazwie jo-ki.com (przy okazji, chwała temu, kto bez problemu zapamięta i bez pomocy wujka G. będzie wracał do projektu). Sama nazwa niewiele mówi, prawda?
Serwis dla młodzieży, bez dorosłych… ale o co chodzi?
REKLAMA

Gdy wejdziemy na stronę też zbyt prędko nie odgadniemy co autor miał na myśli tworząc grafikę, na której para rozkosznych dzieciaków swoją mową ciała mówi nam - stop! To było pierwsze negatywne wrażenie, ale nie zrażony tymże niefortunnym graficznym zabiegiem postawiłem poszperać dalej i po przeczytaniu informacji prasowej, oraz przewertowaniu projektu on-line chciałem się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

REKLAMA

Czy czegoś się dowiedziałem? Absolutnie niczego. Nie mam zielonego pojęcia do czego portal ma służyć, w jaki sposób ma rywalizować z konkurencją i jakie proponuję rozwiązania by rozwiązać problemu o których mowa w informacji prasowej, którą otrzymałem.

Cytując:

Ostatnie wydarzenia związane z ACTA uświadamiają wszystkim jak wiele jest jeszcze do rozwiązania problemów związanych z Internetem. Jedną z wciąż nie rozwiązanych kwestii jest bezpieczeństwo dzieci w sieci. Prób w tym zakresie było wiele, ale żadna z nich do tej pory nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Dosłownie w tej chwili startuje  kolejna propozycja. Ta koncepcja różni się jednak od pozostałych.

Po raz pierwszym mamy bowiem do czynienia z tak bezpiecznym serwisem skierowanym do dzieci i młodzieży. Jest to www.jo-ki.com, pomysł w całości polski, który powinniśmy rozpowszechnić za granicą. Serwis właśnie startuje i przy okazji dyskusji nad ACTA jego twórców ogarnęły obawy. Czy użytkownicy będą mogli swobodnie wyrażać swoje myśli i korzystać z dóbr kultury? Jakie będą przyszłe obowiązki administratorów? Jakie koszty będziemy ponosić z tego tytułu? W jakim zakresie będziemy odpowiedzialni za działania użytkowników? To mały start-up z wielkimi ambicjami, ale jak wszyscy chcielibyśmy wiedzieć dokąd zmierzamy.

Zaproponowane przez jo-ki.com rozwiązania są innowacyjne i niezwykle istotne, zwłaszcza w czasach kiedy mało kto wie jak dbać o najmłodszych użytkowników Internetu. jo-ki.com to pierwszy na świecie serwis skierowany do dzieci i młodzieży o tak zaawansowanym poziomie bezpieczeństwa. Dostęp do serwisu jest całkowicie zamknięty dla użytkowników mających więcej jak 16 lat.

Wyjątkowy system rejestracji konta na jo-ki.com pozwala już na samym początku wyeliminować
z grona użytkowników osoby dorosłe. System, korzystając z możliwości jakie daje oko kamery, rejestruje każdego, kto chce dołączyć do społeczności jo-ki.com. Ta i inne procedury jo-ki.com stwarzają szansę na wprowadzenie najprawdopodobniej najbezpieczniejszych rozwiązań w dziedzinie ochrony dzieci i młodzieży w sieci, nie tylko w Polsce czy Europie ale na całym świecie.

Na czym polega ten niezwykle innowacyjny proces weryfikacji konta? Otóż po uzupełnieniu danych osobowym w zwykłym formularzu przechodzimy na stronę, której zadaniem jest uruchomienie naszej kamery internetowej i nagranie 10 sekund z naszego życia. Jak mniemam ma to na celu zweryfikowanie cech fizycznych potencjalnego użytkownika. Co w wypadku, gdy wiele osób wygląda znacznie młodziej, lub starzej? W jaki sposób konkretnie odbywa się weryfikacja? Tego nie wiadomo, ale jeżeli serwis zdobędzie popularność to współczuje temu, kto będzie musiał przeglądać wszystkie filmy nagrane przez użytkowników. Z całą pewnością będzie to jeszcze lepsza zabawa niż obserwowanie ludzi na Chatroulette.

Z ciekawostek. Podczas rejestracji dowiedziałem się np., że Łódź w której mieszkam leży w województwie Wielkopolskim, ot co.

REKLAMA

Z całym szacunkiem dla twórców serwisu. Jeżeli chcą oni konkurować z projektami, o podobnej tematyce, takimi jak na przykład Togetherville.com będący od nie dawna własnością Disneya, to powinni choć w najmniejszym stopniu wyjaśnić potencjalnym użytkownikom jakie korzyści płyną z korzystania z ich serwisu. Wytłumaczyć, dlaczego mieliby się przesiąść z wygodnego siodła, tylko po to by korzystać z czegoś co jest aż tak nie jasne. Tego wszystkiego brakuje, a same rzucanie na lewo i prawo frazesami w stylu “Pokaż swoje ulubione”, Dziel się swoimi pasjami” etc. działać może jak broń obusieczna. Użytkownicy zirytowani brakiem obiecanych możliwości szybko jo-ki.com opuszczą i wymażą adres z pamięci.

Idea sama w sobie jest fajna - chcesz poznać Davida z Nowego Yorku, nic prostszego - wystarczy, że dołączysz do jo-ki.com. Rzecz w tym, że na świecie jest już przynajmniej kilka serwisów, które oferują usługi skupione wokół rozwiązywania podobnych problemów z komunikacją międzynarodową wśród dzieci i młodzieży. Poza tym, czy aby na pewno rodzicie chcieliby aby ich dzieci egzystowały w świecie bez kontroli? Czy tworzenie wirtualnej Nibylandii jest aby na pewno słuszne i poprawne wychowaczo?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA