REKLAMA

PlayStation Vita przycementuje kres ery mobilnych konsol do gier

09.01.2012 21.15
PlayStation Vita przycementuje kres ery mobilnych konsol do gier
REKLAMA
REKLAMA

Sony, wydając na rynek PlayStation Vita z pewnością liczy na wielki sukces. Przecież poprzednia generacja tej konsoli, PlayStation Portable, to już legenda. Wydaje mi się jednak, że Sony się przeliczy. Co gorsza, pierwsze wyniki sprzedaży sugerują nie tylko umiarkowany sukces, ale i… klapę.

PlayStation Portable to było objawienie. Konsola była absolutnym hitem rynkowym, i nie bez powodu: stanowiła antidotum na cukierkowe handheldy Nintendo. Niektórzy mieli najzwyczajniej w świecie dość zbierania ludzikiem Mario złotych monet i kolejnych przygód Zeldy. Tak zwani „hardkorowi” gracze domagali się czegoś więcej. Domagali się masakrowania kolejnych przeciwników w God of War, a zamiast Mario Kart chcieli w podróży pościgać się na konsoli jakimś Ferrari. Sony im to zapewniło. Konsola sprzedawała się fenomenalnie. Niestety, jest też drugie dno sukcesu PSP: konsola była okrutnie podatna na piractwo, gry na PSP nie zarabiały tyle, ile mogły. Ale gracze i Sony byli zachwyceni.

Vita miała naprawić pomyłki, jakie popełniło Sony przy PSP. Miała może niekoniecznie stać się aż taką legendą, ale być potężną platformą, która udowadnia, że smartfony i gry na nich to jednak nie to. Premiera odbyła się w Japonii, przed wejściem do sprzedaży w innych częściach świata. Japończycy kochają tam Sony i Nintendo, ignorują Microsoft. Miało być pięknie. I było… przez kilka dni. W drugim tygodniu sprzedaży słychać było tylko wielki huk. To wyniki sprzedaży runęły na glebę. W tym momencie w Japonii sprzedaje się lepiej nie tylko PSP, ale i Nintendo 3DS, uznane już za sprzedażową porażkę. Konsola trafi do Europy i Stanów Zjednoczonych w lutym. A skoro w Japonii mamy klapę, to ciężko sobie wyobrazić sukces w innych częściach świata.

Jakby tego było mało, gry sprzedają się równie fatalnie. Jest to Hot shots Golf 6. Gra przygodowa Uncharted: Na liście najlepiej rozchodzących się na japońskim rynku gier, pierwszy tytuł znajdziemy dopiero na trzydziestym siódmym miejscu. Golden Abyss, z uwagi na genialną serię na PlayStation 3, ma szansę sprzedać się dużo lepiej. Ale Sony z pewnością już obgryza paznokcie ze strachu.

Większość klientów Vity kupiła ją w przeciągu pierwszych 48 godzin. Wtedy w ręce wygłodniałych graczy trafiło 325 tysięcy urządzeń. To byli fani, entuzjaści elektronicznej rozrywki, szczególnie tej od Sony. „Normalni” gracze nie stali w kolejkach, nie składali zamówień w przedsprzedaży. W drugim tygodniu z półek zniknęło raptem 70 tysięcy konsol do zadowolonych (?) klientów. Szczegółowe wyniki sprzedaży znajdziecie pod tym adresem.

Ciężko powiedzieć co właściwie poszło nie tak. Gdyby odpowiedź była oczywista, Sony by ją znało i uniknęło katastrofy. Pospekulujmy więc (przypominam, że komentarze są do waszej dyspozycji). W mojej ocenie, największym problemem Vity jest jej cena. Pozwolę sobie operować amerykańskimi cenami, bo lepiej działają na wyobraźnię, niż dziesiątki tysięcy jenów. PlayStation Vita ma kosztować w Stanach Zjednoczonych 250 dolarów. O 50 dolarów drożej, niż tablet Kindle Fire. Najgorętsze tytuły na konsolę kosztują 40-50 dolarów. To bardzo dużo. Smartfony nas przyzwyczaiły do tego, że dobra, porządna gra mobilna kosztuje maksymalnie 15 dolarów. A zazwyczaj dużo mniej.

Po drugie, Vita nie ma czegoś, co określamy jako „cool factor”. Bardzo ciekawy przypadek opisał Colin Moriarty z IGN.  – Jeszcze przed ogłoszeniem wyników sprzedaży PlayStation Vita, siedziałem na lotnisku w San Francisco, szykując się do lotu do domu, by spędzić Święta z rodziną Wyjąłem Vitę czekając na lot, chciałem sobie pograć w Hot Shots Golf: World Invitational. (…) W pewnym momencie zdałem sobie z czegoś sprawę. Nikt na Vitę nie zwrócił uwagi, i na lotnisku, i w samolocie. Swego czasu, jak testowałem DS. czy PSP, zawsze ktoś z zainteresowaniem się przyglądał, czasem nawet jakiś gracz mnie zagadywał. A z Vitą? Nic z tych rzeczy. Oto mam urządzenie, którego nie ma w Ameryce nikt. A więcej uwagi przyciągały iPady. Vita nie istnieje w świadomości klientów. Niektórzy nawet nie wiedzą, że istnieje. To duży problem dla Sony – pisze Moriarty. Coś w tym jest. Bez sprawdzenia w Wikipedii przed napisaniem tej notki, nie pamiętałem nawet specyfikacji sprzętowej Vity. Ta konsola po prostu nikogo nie obchodzi. A to już nie kwestia ceny. Tu jest jeszcze inny problem.

Raz jeszcze: gry mobilne na tablety i smartfony. Są nie tylko tańsze, ale i coraz lepsze. Fakt, obecnie są to dziecinne produkcje, ale pojawiają się coraz bardziej złożone tytuły, a koronnym przykładem jest Infinity Blade, które ma nie tylko rozbudowany gameplay, ale po prostu wygląda bajecznie. Na dodatek chyba już nie chcemy grać w gry, które są zbyt angażujące. Przestają nas obchodzić tytuły, którym trzeba poświęcić 40 godzin, żeby je przejść. Od tego mamy PlayStation 3 lub Xboksa 360. W podróży chcemy czegoś lżejszego. iPhone i Android nas do tego przekonały.  Po co nam więc Vita? 300 dolarów za konsolę z jedną grą? 40 dolarów za kolejną? Serio?

Wygląda na to, że era mobilnych konsol się kończy. 3DS to pokazał, Vita w tym przekonaniu mnie utwierdza. Sony sobie jednak poradzi. Marka PlayStation, podobnie jak Xbox, jest potężna. Klęska Vity, która wydaje mi się nieunikniona, na pewno mocno zaboli japońskiego giganta, ale nie jest to coś, co wywoła jakikolwiek większy kryzys. Ciekaw jednak jestem dalszych losów Nintendo…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA