REKLAMA

webOS nie będzie drugim Androidem

12.12.2011 09.08
webOS nie będzie drugim Androidem
REKLAMA
REKLAMA

Podjęta zaledwie kilka dni temu przez HP decyzja dotycząca przyszłości webOS wstrząsnęła technologicznym światem. Praktycznie nikt nie spodziewał się, że największy producent komputerów, po zainwestowaniu prawie 3,5 miliarda dolarów zdecyduje się na niemal całkowite uwolnienie swojego systemu operacyjnego. W rezultacie niemal natychmiast zaczęły pojawiać się komentarze, sugerujące że to właśnie webOS może stać się jedynym prawdziwym konkurentem dla Androida. Z oprogramowaniem systemowym dostarczanym przez Google łączy go jednak wyłącznie „otwartość” – cała reszta, w tym wiele elementów mogących zadecydować o ewentualnym późniejszym sukcesie – jest już zupełnie inna.

Różnice zaczynają się już w momencie analizy obecnej sytuacji rynkowej – Android pojawił się niedługo po iOS, z którym obecnie współrządzi na rynku nowoczesnych mobilnych systemów operacyjnych. Pozostałe systemy konkurencji zaczynały się wtedy coraz wyraźniej starzeć, a klienci wybierali rozwiązania nowsze i pod wieloma względami lepsze. Obecnie trudno jest znaleźć w czołówce OS, który zasługuje na miano przestarzałego – zarówno Android, jak i iOS, czy też forsowany na trzecie miejsce Windows Phone to w najlepszym wypadku systemy dojrzałe lub dojrzewające i do pełnego „wypalenia” jest im zdecydowanie daleko. Nawet więc jeśli webOS uzyskałby wsparcie od producentów, miałby niewielkie szanse, żeby (przynajmniej w obecnej chwili) powalczyć o coś więcej niż status ciekawostki.

Problem może jednak pojawić się również w przypadku producentów, którzy mieliby dostarczyć na rynek odpowiedni sprzęt. Bez wątpienia, po wydaniu kilku miliardów dolarów na rozwój webOS, HP szukało jakiejkolwiek drogi na odzyskanie przynajmniej części poświęconych środków. Rozwiązaniem mogła być całkowita sprzedaż lub licencjonowanie. W związku z tym, że trudno jest spodziewać się, że takie próby nie były podejmowane, wniosek jest jeden – nikt nie był zainteresowany. Samo HP również w wyraźny sposób zaprzeczyło spekulacjom na temat dalszego wspierania webOS w kontekście produkcji urządzeń – w planach jest zaledwie (a i to nie jest pewne) stworzenie w 2013 roku tabletu (lub tabletów) z tym systemem. Dlaczego i to może nie mieć większego sensu? Na rynku będą już wtedy podobne urządzenia z kolejnymi wersjami Androida, iOS, które już sprawdziły się w tej formie oraz Windows 8, zarówno dla procesorów x86 i ARM. Gigantyczna (i prawdopodobnie zbyt duża) konkurencja dla systemu, który rozwijany ma być prawie wyłącznie hobbystycznie (choć według deklaracji – pod nadzorem HP).

Oczywiście webOS będzie dostępny praktycznie za darmo dla wszystkich, którzy tylko zapragną wyposażyć w niego produkowane przez siebie smartfony. Pytanie tylko, dlaczego mieliby wybrać właśnie ten system, zamiast Androida, który w tak gigantycznym stopniu napędza sprzedaż zdecydowanej większości ich urządzeń? Oznaczałoby to kolejną (po Androidze) wielką inwestycję, która nie daje przy okazji żadnej gwarancji na zwrot. Oznaczałoby to przechodzenie po raz kolejny tej samej ścieżki – prac nad systemem, który w obecnej chwili nie jest przecież w 100% ukończony, promocję, budowanie bazy klientów (początkowo głównie tych poszukujących nowości), przyciąganie programistów, a dopiero później, prawdopodobnie po kilku latach, liczenie ewentualnych zysków. Czy producenci są gotowi na podjęcie takich kroków? Sądząc po braku zainteresowania kupnem czy nawet licencjonowaniem – raczej nie. Czy HP jest gotowy wykonać całą „brudną robotę” i ponieść jej koszty? Jak widać również nie.

Można próbować przekonywać, że skoro webOS będzie całkowicie darmowy, może stać się atrakcyjnym kąskiem dla tych dostawców, którzy będą chcieli dostarczyć klientom jak najtańsze urządzenia. Czy jednak nie mamy już pod dostatkiem urządzeń z Androidem, o parametrach nie tyle z najniższej półki, co wręcz wyciągniętych spod zwałów kurzu zza tej szafy? Czy webOS na podobnym sprzęcie będzie w stanie w realnej przyszłości działać szybciej, niż Android? Biorąc pod uwagę to, jak działał webOS na TouchPadzie i to, że z jego optymalizacją nie poradzili sobie nawet zatrudnieni przez HP programiści, szanse są raczej marne.

Użytkownicy-amatorzy pokazali wprawdzie niejednokrotnie, że są w stanie dopracować system lepiej niż jego producent, ale musza mieć przecież na jakim sprzęcie go rozwijać. Touchpad? Pre? Pre 2? Pixi? Żaden z nich nie zdobył popularności wystarczającej do stworzenia naprawdę dużej grupy użytkowników. webOS zamiast Androida na dostępnych już na rynku urządzeniach? Pewnie będzie to możliwe, ale czy będzie w stanie przekonać wystarczającą ilość użytkowników do instalacji go i pozostawienia na stałe? Doskonale wiemy przecież, że najlepsze i najpopularniejsze systemy operacyjne to te, które… dostajemy fabrycznie od producenta, prosto po wyciągnięciu z pudełka. I choć z pewnością znajdą się ci, którzy ostatecznie wybiorą webOS, to czy może ich być wystarczająco dużo, aby pchnąć choć trochę życia w cały ten projekt?

Jest jedna rzecz, która faktycznie może wyróżniać webOS – na rynku nie ma tak naprawdę innego, na tyle otwartego co on systemu. Nawet w przypadku Androida, główny „nurt” – najważniejsze funkcje i dodatki rozwijany jest w pełni przez Google. To, co mogą dodać producenci i użytkownicy jest wyłącznie kosmetyką lub drobnymi poprawkami i uzupełnieniami. HP zadeklarowało, że będzie czuwać nad rozwojem, ale to zdecydowanie co innego, niż wysiłki Google. Czy faktycznie użytkownicy będą w stanie „rozruszać” cały (!) OS?

Systemy „otwarte” istnieją i będą istnieć zawsze, nawet jeśli rozwijać je będzie zaledwie jedna osoba – wystarczy tylko spojrzeć na wszystkie dystrybucje Linuxa, które choć (w porównaniu do Windowsa) popularność mają minimalną, w dalszym ciągu istnieją i mają się całkiem nieźle. Czy jednak taki scenariusz powtórzy się również w świecie mobilnym? Możliwe, że tak, ale drogi Androida na szczyt webOS nie powtórzy, a jeśli zdobędzie jakąkolwiek popularność, będzie ona metaforycznie „szorować po dnie”. Hasło „otwarty OS” zostało już raz wykorzystane i raczej nie uda się po raz kolejny zrobić z niego myśli przewodniej.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA