REKLAMA

Cokolwiek stanie się z webOS, nie ma już żadnego znaczenia

06.12.2011 10.48
Cokolwiek stanie się z webOS, nie ma już żadnego znaczenia
REKLAMA
REKLAMA

Odgrywany w formie serialu, odcinek po odcinku co kilka tygodni, dramat jednego z ciekawszych systemów operacyjnych niedługo po raz kolejny najprawdopodobniej doczeka się kolejnej odsłony, o ile tylko dotrzymana zostanie niedawna obietnica ujawnienia planów, jakie HP wiąże z tym mobilnym OS’em w przyszłości. Może zostanie on sprzedany temu, kto zaoferuje najwięcej, może komukolwiek, kto zechce uwolnić jego obecnego właściciela od tego ciężaru, może zostanie po prostu całkowicie porzucony, a może ostatecznie trafi do drukarek. Jakkolwiek jednak nie rozegrana zostałaby by kwestia własności webOS, jedno jest niemal pewne – dla nikogo z nas nie będzie to miało większego znaczenia.

Pomysł, przyświecający HP na samym początku był rewelacyjny, zwłaszcza w momencie, kiedy ujawniono, że webOS nie stanie się wyłącznie systemem smartfonowo-tabletowym, ale będzie rozwijany do momentu, w którym z powodzeniem będzie mógł znaleźć się w laptopach lub chociażby netbookach. Do tego wszystkiego wystarczy dodać innowacyjny, intuicyjny, atrakcyjny i identyczny dla różnych urządzeń interfejs, pomysłowy sposób błyskawicznej wymiany danych pomiędzy nimi oraz mniejsze dodatki, takie jak chociażby obsługa Flasha. Rezultat? Praktycznie pełen przegląd wszystkiego, czego moglibyśmy oczekiwać, wzbogacona o to, o czym jeszcze nie wiem, że powinniśmy tego chcieć.

W wypadku, kiedy cały projekt doszedłby do skutku, należałoby zastanowić się, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z jedną z największych rewolucji w historii branży mobilnej, zdecydowanie większą niż np. wprowadzenie iCloud (o ile była to rewolucja) czy rozpoczęcie procesu upodabniania OSX do iOS.

Tak się jednak nie stało, a tytuł innowatora przypadnie najprawdopodobniej Microsoftowi z jego Windowsem 8, który mimo wszystko w dalszym ciągu nie będzie tym (przynajmniej z tego co na razie wiadomo), co zakładała wizja HP. Teraz to jednak już praktycznie całkowicie bez znaczenia, niezależnie od tego, kto przejmie efekty wieloletnich badań i prac Palma. Jest już po prostu zdecydowanie za późno. To, co mogło być dla klientów magnesem zostało już skopiowane (lub też „zainspirowało”) innych, a to, co miało być naprawdę wyjątkowe, zajmie ewentualnemu kolejnemu właścicielowi więcej czasu, niż konkurencji.

Fantastyczna obsługa wielozadaniowości? Ma to już Android 4 i BBX (oraz PlayBook OS) w formie praktycznie identycznej, włącznie z funkcjonalnością, a Microsoft postarał się w obecnej wersji Windows Phone przynajmniej częściowo „podebrać” jego ogólny schemat (przynajmniej jeśli chodzi o miniaturki otwartych w tle aplikacji). Atrakcyjne dla programistów środowisko? Wiele wskazuje na to, że dopóki nie zmieni się w dramatyczny sposób podejście użytkowników do oprogramowania na telefonie (np. przejście na aplikacje w przeglądarce), nie będzie to miało większego znaczenia. Aby bowiem zamienić puste hasło w coś, co faktycznie spodobałoby się klientom, trzeba by przeciągnąć na swoją stronę programistów, z jednej strony kuszonych milionami użytkowników AppStore czy Android Market, a z drugiej perspektywą „bycia pierwszymi” w Windows Marketplace i zarobienie jak największej gotówki, dopóki jeszcze nie ma tak wielkiej konkurencji jak w pozostałych sklepach. Jeśli nawet misja ta zakończyłaby się sukcesem, ile należałoby czekać na pierwsze realne efekty takich działań? Microsoftowi, częściowo dzięki gigantycznym nakładom finansowym udało się osiągnąć wynik 40 000 aplikacji w swoim sklepie internetowym. Imponujące, jeśli weźmiemy pod uwagę wiek platformy i wciąż rosnąca ilość nowych programów pojawiających się każdego miesiąca, ale w dalszym ciągu jest to wynik daleko, daleko za liderami.

webOS nie ma też już żadnych szans na stanie się pierwszym, który połączy wszystkie nasze urządzenia w praktycznie jedno – od komórki, po drukarkę. Zrobi to po swojemu Microsoft, później pewnie Apple, a gdzieś jeszcze przewinie się prawdopodobnie mobilne Ubuntu (o ile powstanie). Inni nie mają takiej możliwości i właśnie tutaj pojawia się kolejny problem – z wyjątkiem kilku pojedynczych firm, nikt nie jest praktycznie w stanie zrealizować pomysłu HP. HTC nie ma żadnego doświadczenia w tworzeniu laptopów (Shifta raczej nie należy liczyć), Samsung zajęty jest mniej więcej milionem projektów (od Androida, przez bada, po Windows Phone 7 i Windows 8), Motorola z przyczyn oczywistych opada z gry, RIM przygotowuje swój własny system i raczej nie potrzebuje pomocy z zewnątrz, a Asus czy Acer nie mają raczej aż takich zapędów (przynajmniej nigdy ich nie wykazywali). Amazon? Jeśli nawet, to zrobi z webOS kolejną maszynkę do przeglądania swojego sklepu i zostawiania w nim ciężko zarobionych dolarów. Inni? Raczej niewielkie szanse, aby ktokolwiek z poza tej grupy przejął webOS i postanowił z nim zrobić coś naprawdę ciekawego.

Co ostatecznie stanie się z webOS? Może stać się cokolwiek – dla nas, klientów, będzie to miało marginalne znaczenie. Tego czym był ten naprawdę był ten system i jak ogromny był jego potencjał nie zobaczymy już prawdopodobnie nigdy, a to, co dało się skopiować, już zostało skopiowane. Decyzja, która zapadnie w ciągu najbliższych dni będzie dla większości z obserwatorów wyłącznie ciekawostką.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA