Newsweek: Wojny patentowe
W ostatni poniedziałek, tj. 3 października 2011 r., tygodnik „Newsweek Polska” (wyd. 40/11) opublikował mój tekst pod tytułem: „Wojny patentowe”. Oto jego treść:
Dziś przeciwko sobie stają największe koncerny nowych technologii. Jednak w bój nie wysyłają rycerzy informatyki, lecz zacisznych prawników. W ostatnim miesiącu holenderskie i niemieckie sądy wydały wyroki, które w wojnach między koncernami komputerowymi można porównać do odpalenia bomby jądrowej. Wygląda na to, że od 13 października na wszystkich rynkach europejskich państw, które są w unii patentowej, w tym w Polsce, Samsung nie będzie mógł sprzedawać smartfonów z linii Galaxy.
Wojny patentowe stały się dziś totalne. Sposób włączania komputera, krzywizna kształtu ikonek aplikacji, kierunek przesuwania kursora po ekranie - firmy technologiczne patentują dziś dosłownie wszystko, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się to śmieszne lub absurdalne. To dlatego, że patent już dawno przestał jedynie chronić własność intelektualną, lecz stał się orężem bezwzględnej walki rynkowej. Dziś częściej niż ofertą na półkach sklepowych producenci elektroniki w bezpardonowy sposób walczą ze sobą w salach sądowych liczbą i treścią posiadanych patentów, którymi można wymusić odszkodowanie od rywala lub procent od sprzedaży, a nawet zablokować dystrybucję jego produktów.
Dotychczas było tak, że większość sporów sądowych dotyczących praw do własności intelektualnych rozstrzygana była w pozasądowych ugodach pomiędzy firmami, a ich treści pozostawały tajemnicą dla opinii publicznej. Dziś wojny patentowe gigantów współczesnej technologii są jawne i prowadzą do niespodziewanych sojuszy oraz zmian na rynku.
Dwaj historyczni wrogowie - Apple i Microsoft - zawiązali konsorcjum, aby sprzątnąć sprzed nosa Google portfolio patentów zbankrutowanej firmy telekomunikacyjnej Nortel, płacąc za nie 4,5 mid dolarów. Google odpowiedział przejęciem za gigantyczne pieniądze producenta smartfonów, Motoroli Mobility, która z kolei uwikłana jest w spory zarówno z Apple, jak i Microsoftem o patenty łamane przez należący do Google system operacyjny Android.
To tylko niewielki fragment labiryntu, w którym każdy pozywa dziś każdego. Na potęgę przejmuje się firmy ze względu na portfel patentów, które posiadają. Ktoś oskarży nas o złamanie patentu związanego z interfejsem użytkownika? To my w odwecie oskarżymy go o łamanie naszych technologii związanych z telekomunikacją. Liderzy biznesu technologicznego wiedzą, że na każdy złamany patent znajdą się inne dwa, którymi będzie można uderzyć w konkurenta kontrującym pozwem.
Patent jak maczuga
Patenty to dziś kluczowe elementy konkurencyjne, za które płaci się miliardy dolarów. Nowy wymiar wojny patentowej usankcjonował Google, kupując w sierpniu za największe w swojej historii pieniądze, 12,5 mld dol., producenta smartfonów Motorolę Mobility. W oficjalnym komunikacie Google wyraźnie sugeruje, że nie chodzi o smartfony, lecz o portfel 17 tyś. patentów, którymi Motorola już dysponuje, oraz o 7,5 tyś. wniosków, które niedawno złożyła. To nie pierwszy zakup patentów przez Google, bo internetowy gigant kupił też ponad 1000 patentów od IBM. Oba portfele patentów mają pomóc obronić się przed kolejnymi pozwami przeciwko Androidowi. Google w istocie kupił bowiem mnóstwo opatentowanych rozwiązań w obszarach, w których do tej pory Android nie dysponował ochroną prawną, przez co narażał się na pozwy konkurentów.
A pozwów jest naprawdę dużo. Oracle, który po przejęciu firmy Sun dysponuje potężnym zbiorem patentów związanych z telekomunikacją, ustami charyzmatycznego prezesa Larry'ego Ellisona ogłosił nawet, że zniszczy Androida. Na początek żąda od Google odszkodowania w wysokości 6 mld dol. za wykorzystanie opatentowanych przez Sun technologii bez uiszczenia odpowiedniej opłaty licencyjnej. Kolejka z roszczeniami przeciwko Androidowi jest jednak znacznie dłuższa, a na czele stoją Microsoft i Apple.
Microsoft przyjął nieco inną strategię niż Oracle. Zamiast bezpośrednio atakować Google, skarży kolejnych producentów smartfonów z Androidem o łamanie jego patentów. Jeden z nich, tajwański HTC, już zgodził się oddawać Microsoftowi 5 dol. od każdego sprzedanego smartfonu z Androidem. Microsoft wystąpił z podobnym roszczeniem przeciwko największemu sprzedawcy komórek z Androidem, Samsungowi, tyle że żąda nie 5, ale i5 dol. od sztuki. W ubiegłym tygodniu Samsung poddał się i ogłosił, że będzie płacić. Nie podano tylko, czy faktycznie 15 dol. Jednak ilekolwiek by wynosiła opłata, Microsoft będzie zarabiał na produkcie rywala więcej niż na sprzedaży własnego systemu operacyjnego na smartfony Windows Phone. Google aktywuje 500 rys. urządzeń z Androidem dziennie, co dałoby prawie miliard dolarów rocznie, licząc po 5 dol.od sztuki.Tymczasem w całym 2010 r. przychody z Windows Phone wyniosły maksymalnie niewiele ponad 600 milionów dolarów.
Jeszcze inną strategię przeciwko Androidowi przyjęła największa dziś spółka technologiczna świata, Apple. W kolejnych pozwach przeciwko producentom sprzętu z Androidem: HTC, Samsungowi czy Motoroli, wnioskuje o niedopuszczanie ich produktów na rynek. Apple jest w tym całkiem skuteczny, o czym świadczy wyrok sądu w Hadze z 24 sierpnia, który de facto oznacza, zablokowanie dystrybucji smartfonów serii Galaxy. Wcześniej czasowo Samsung nie mógł w Europie i Australii dystrybuować konkurencyjnego w stosunku do iPada tabletu Galaxy Tab 10.1. Apple uzyskał też korzystne orzeczenie amerykańskiego regulatora International Trade Commission w sporze przeciwko HTC. Jeśli wyrok się uprawomocni, HTC będzie musiał przestać sprzedawać swoje smartfony w USA. W samoobronie Tajwańczycy z dnia na dzień kupili firmę S3 Graphics za 300 min dol. tylko dlatego, że ta ma kilka pozytywnych orzeczeń przeciwko Apple przed tym samym regulatorem. Dzięki temu HTC ma w rękach najskuteczniejszą broń, kontrujący pozew.
Trolle patentowe
Jak skuteczny może być taki pozew, pokazała Nokia. Apple starał się zablokować dystrybucję jej produktów w USA, ale kontrującym pozwem Finowie odnieśli spektakularne zwycięstwo. Apple zgodził się zapłacić jednorazowe odszkodowanie za nieautoryzowane wykorzystanie opatentowanych technologii, a także będzie płacił opłatę licencyjną od każdego urządzenia, w którym wykorzystano jej patenty.
Fiński gracz potwierdził w ten sposób, że choć ma kłopoty z malejącą sprzedażą komórek, to pozostaje silnym graczem na polu prawnym. Z portfelem 19 tysięcy patentów może więc być niezwykle łakomym kaskiem do ewentualnego przejęcia przez Microsoft, który widząc, że Google kupił sobie producenta smartfonów z jego patentami, będzie musiał iść w jego ślady.
Wojny patentowe doprowadziły do powstania nowej kategorii firm zwanych trollami patentowymi. Ich jedynym pomysłem na biznes jest kupno patentów i skarżenie tych, którzy rzekomo mieliby je łamać. Jednym z nich jest mało znana firma z Teksasu, Lodsys, która pozwała już prawie czterdzieści podmiotów, zarówno dużych, jak „New York Times" i małych, głównie niewielkich producentów oprogramowania mobilnego. Takie firmy same nie tworzą, lecz żyją z odszkodowań wywalczonych w sądach. Nie jest to prawnie niedozwolone, ale z etyką w biznesie ma mało wspólnego. Może też skutecznie odstraszać mniejszych graczy na rynku. Gdy Lodsys zasypał pozwami małe firmy piszące aplikacje mobilne, część z nich w ogóle wstrzymała działalność.
Wojny patentowe i działalność trolli mogą mieć też bezpośrednie skutki dla nas, konsumentów, prowadząc do zahamowania innowacyjności na rynku technologicznym. A wtedy nie ma co liczyć na kolejne przełomowe technologie i produkty na miarę iPhone'a.