Ważna informacja dla "Przekroju" z Anglii
Nie wiem, czy Grzegorz Hajdarowicz się ucieszy, czy nie, bo nie wiem do końca jak interpretować liczby podane właśnie przez News Corp. dotyczące płatnych subskrybentów zamkniętego serwisu internetowego "The Timesa". Informacja napisana jest bowiem w tonie dość euforycznym, a rzut oka na suche liczby raczej euforii nie przynosi. Chociaż z drugiej strony, jeśli wykonać proste działanie matematyczne, to wyłania się całkiem przyjemny obraz, który "polskiemu Murdochowi" zapewne przypadłby do gustu.
News Corp., medialna firma-gigant należąca do australijskiego Ruperta Murdocha, który z godną podziwu stanowczością i determinacją kontynuuje swoją krucjatę ku urealnieniu biznesu medialnego w sieci każąc sobie płacić za internetowy dostęp do kolejnych mediów ze swojej szerokiej stajni. "Times" był jednym z pierwszych płatnych eksperymentów. I coraz bardziej wyraźnie widać, że eksperyment powoli przeistacza się w sukces.
News International (jedna ze spółek należąca do News Corp.) poinformował, że "The Times" i "Sunday Times" mają już 79 tys. stałych miesięcznych subskrybentów płatnego dostępu do zdigitalizowanej treści. W liczbie tej uwzględnieni są zarówno klienci usługi webowej, jak również ci, którzy płacą za dostęp do gazet Timesa na iPadzie i Kindle'u. Mówimy więc o bardzo podobnym modelu do tego, jaki przygotował wydawca polskiego "Przekroju". W ciągu niecałego roku - bo cyfrowy "Times" jest płatny od lipca 2010 r. - udało się tej jednej z bardziej popularnych brytyjskich gazet, na dodatek pisanych po angielsku, więc z potencjałem odbioru na całym świecie (którego to potencjału nie ma "Przekrój") zebrać prawie 80 tys. klientów. Niby nie dużo.
Niby, ale naprawdę dużo jeśli odniesiemy do planu Grzegorza Hajdarowicza, aby osiągnąć bardzo podobny wynik w ciągu półtora roku? "Przekrój" - pisany w całości po polsku i sprzedawany jedynie na terytorium Polski - musiałby sprzedać w czasie tylko o 50% dłuższym tyle samo, co "Times". Według planu Hajdarowicza, 120 tys. ludzi ma płacić za dostęp do treści "Przekroju" za półtora roku. W papierze "Przekrój" kupuje dziś niewiele ponad 40 tys. osób. Po wynikach "Timesa" widać jak ambitny plan ma Grzegorz Hajdarowicz.
79 tys. subskrybentów "Timesa" to także dużo jeśli weźmiemy pod uwagę dynamikę przyrostu tych, którzy decydują się regularnie płacić za dostęp do cyfrowych wydań "Timesa". W ciągu ostatnich 4 miesięcy liczba ta zwiększyła się bowiem o bardzo solidne 60% - na koniec października 2010 r. oba Timesy miały 50 tys. subskrybentów (włącznie z iPadowymi i kindle'owymi klientami). Przyrost płacących użytkowników przyniósł 15% wzrost w przychodach ze sprzedaży cyfrowych wydań.
79 tys. to także dużo, bo to tylko dwa razy mniej od ogólnej liczby tych, którzy subskrybują papierowe wydania "Timesa" (policzyłem to odejmując 79 od 228 tys., co News International podał jako liczbę wszystkich subskrybentów), choć należy pamiętać o tym, że jest zapewne całkiem niemała liczba osób opłacających oba typy dostępu: papierowy oraz cyfrowy. Niemniej jednak fakt, że już 1/3 wszystkich abonentów subskrybuje cyfrowe wydania - bez uwzględnienia kontekstu - wydaje się dobrym wynikiem.
Najważniejsze jednak są pieniądze i tu matematyka przynosi całkiem miłe dla oka liczby. Skoro większość subskrybentów płatnego "Timesa" w sieci płaci 2 funty za tydzień dostępu (rozliczane jako 8,67 funta za miesiąc), to wydaje się, że przychody wydawcy z tego tytułu sięgają co najmniej 700 tys. funtów miesięcznie (co najmniej, bo klienci na iPadzie i Kindle'u płacą nieco więcej za miesiąc - 9,99 funta). Nie znam wyników jednostkowych papierowych wydań "Timesa", ale patrząc z zewnątrz 700 tys. funtów miesięcznie wydaje się całkiem pokaźnym zastrzykiem gotówki w dobie internetu, w którym przecież nikt nie chce płacić za informacje.
Te 700 tys. funtów miesięcznie wystarczyłoby na przykład na opłacenie podstawowego wynagrodzenia kapitana piłkarskiego zespołu Chelsea Londyn - Johna Terry'ego, który zarabia 135 tys. funtów tygodniowo. A to już coś.