REKLAMA

Google'a kolejny problem, czyli darmowość.

03.01.2011 11.00
Google’a kolejny problem, czyli darmowość.
REKLAMA
REKLAMA

Podstawowym źródłem przynoszącym 90% zysków Google jest wyszukiwarka. A właściwie wyświetlanie reklam. To robi umiejętnie i przyzna to każdy, kto miał styczność z AdWord i AdSense. Jednak nie samą wyszukiwarką Google stoi. Bogactwo usług oferowanych przez giganta z Mountain View jest naprawdę duże. Mniej lub bardziej udane projekty cały czas istnieją i pojawiają się na rynku. Jak się to ma do zasady drugiej filozofii Google’a, która głosi, iż „najlepiej robić jedną rzecz dobrze, naprawdę dobrze”? Cóż, kto zwracałby na to uwagę. Zasady są widocznie po to, by je łamać. Jednak złamanie tej przyszło firmie dosyć łatwo, zbyt łatwo. A łamiąc jedną zasadę naruszenie kolejnych jest coraz łatwiejsze.

Przejdźmy do zasady szóstej –  ?Możesz dobrze zarabiać, nie czyniąc zła.? A to przecież o to chodzi – o zarabianie. Do niedawna wszystko, co robił Google dla zwykłego użytkownika było darmowe. To dlatego wyszukiwarka czy Gmail stały się tak popularne. Ogromna jak na czasy startu Gmaila przestrzeń dyskowa kusiła i w niedługim czasie stała się standardem światowym. Kto nie korzystał chociaż raz z Map Google’a? Bardzo wygodne i przy sprawdzaniu adresu i przy wyszukiwaniu usług. Również darmowe. Wszystko – dosłownie wszystko było za darmo. Do czasu nadejścia Android Marketu i Chrome Web App Store. Coś pękło. Okazało się, że trzeba jakoś skusić deweloperów do pisania aplikacji. A nie każdy twórca pójdzie na model wiecznej darmowości i zarabiania na reklamach.. Deweloperzy przyzwyczaili się do możliwości oferowania swoich produkcji płatnie, na wszystkich innych platformach jest to możliwe. Chcąc czy nie chcąc (ale pewnie chcąc, w końcu marża to przychód, z której strony by nie patrzeć) Google musiał stworzyć takie możliwości. Jednak póki co średnio się to udaje.

Android bierze rynek szturmem, niedawno liczba aplikacji w Markecie przekroczyła próg dwustu tysięcy. Dużo, bardzo dużo. Ale nawet abstrahując od ich jakości sprzedaż płatnych pozycji nie jest tak dobra, jak w przypadku Apple App Store (nie da się uniknać tego porównania). A jest o co walczyć, bo według Gartnera w 2013 roku wartość rynku mobilnych aplikacji ma wynosić ponad 29 miliardów dolarów (w 2009 było to ?tylko? ponad 4).

Drugim ważnym projektem z płatnymi aplikacjami jest Web App Store, na razie sklep przeglądarki Chrome, w przyszłości podstawa Chrome OS. Choć to nowy rynek, na razie sprzedaż płatnych sieciowych aplikacji też nie jest imponująca, o czym można przekonać się wchodząc do samego sklepu. Dlaczego tak jest?

Google po prostu wcześniej nie przewidział takich możliwości. Nie zauważył, że wszystko zmierza w kierunku rozwoju rynku płatnych dodatków, zwłaszcza od momentu pojawienia się App Store’a. Oferując produkty i usługi za darmo, sam wykopał pod siebie dołek, a dopisując do tego rozbudowaną filozofię tylko go pogłębił. Żaden przeciętny użytkownik nie kojarzy dziś Google’a jako firmy, której trzeba płacić, pośrednio czy bezpośrednio. Google ma dać, zapewnić, a klient skorzystać i oglądnąć kilka reklam, tak przy okazji. Zmiana przyzwyczajeń internetowej społeczności na szeroką skalę jest naprawdę trudna.

Gigant z Mountain View dorasta i powoli przeradza z tego młodego, prężnego projektu w całkiem sprawnie działającą korporację. Tak, od kilku lat jest wielki i trzęsie dużą częścią rynku, ale dotychczas wszystko, co robił, było naszpikowane ideologią, prawdziwą czy fałszywą – nieważne. Dopiero teraz, w obliczu dużych zmian okazuje się, że takie podejście może się nie sprawdzać na dłuższą metę. Trzeba zmienić wizerunek i strategię, by móc konkurować z największymi. Wszystko, co robi Google sprowadza się do poszerzenia grona odbiorców, na których można zarabiać wyświetlając reklamy. Jednak najpierw trzeba zdobyć solidny kawałek rynku a z tym wiąże się wiele nowych kwestii. Google musi sobie z nimi radzić, nie ma wyjścia.

Wszystko teraz zależy od tego, jak Google rozwiąże ten problem. Klientów trzeba przyzwyczaić, że samo kupienie smartfonu czy laptopa z Chrome OS to nie wszystko. Że za dodatkowe aplikacje trzeba czasem zapłacić. Nie będzie to proste. Nie w tym przypadku. Ale nie da się nie odnieść wrażenia, że przy okazji lider wśród wyszukiwarek odchodzi od swoich szumnych i filozoficznych zasad stawiających na pierwszym planie użytkownika, poddając się rynkowej presji.

Cóż, naturalna kolej rzeczy.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA