Regulatorzy chcą skarżyć Apple. Bez szans.
W poniedziałkowym wydaniu "New York Post" pojawiła się sensacyjna informacja - Federal Trade Commission (odpowiednik polskiego UOKiK) orz Departament Sprawiedliwości chcą skarżyć Apple o działania monopolistyczne. Jeśli rzeczywiście amerykańskie urzędy wystąpią przeciwko Apple'owi, są bez szans.
FTC i Departament Sprawiedliwości przyglądają się ponoć uważnie ostatnim zmianom w umowie Programu Deweloperskiego, gdzie Apple zabrania deweloperom przygotowywania aplikacji na iPhone'a, iPada oraz iPoda touch przy użyciu "dostosowujących nakładek" (w oryginale: compatibility layer). Według amerykańskich urzędów, zmiany skutkują w ograniczeniu konkurencji poprzez zmuszanie programistów do wyboru pomiędzy przygotowaniem aplikacji, które mogą być instalowane jedynie na urządzeniach Apple'a oraz aplikacji, które są niezależne od platformy i mogą być instalowane zarówno na produktach Google'a, Microsoftu, czy RIM.
Jakkolwiek intencje zmian w programie AppStore, które Steve Jobs dość szczegółowo opisuje w swoim otwartym liście "Thoughts on Flash" można traktować jako dość podejrzane, tak urzędom nic do tego. Czemu? Swoją strategiczną polityką Apple w zasadzie czyni wszelkie oskarżenia o monopol bezpodstawne. Apple nigdy nie celuje bowiem w pozycję lidera ilościowego, czyli takiego, który dominuje w ujęciu liczby urządzeń z danym systemem operacyjnym, stosownym programem, czy przeglądarką internetową. Apple zainteresowane jest optymalizacją zysków, czyli zarabianiem jak największych pieniędzy na danych inwestycjach. Mówiąc oględnie - zainteresowane jest udziałami wartościowymi. W zadziwiającym zbiegu okoliczności Apple już jest firmą, która zarabia najwięcej na odtwarzaczach multimedialnych, smartfonach i? komputerach osobistych.
Czemu to jest ważne w przypadku oskarżeń o monopol? Właśnie dlatego, że platformy Apple'a są zamknięte. Apple nie ma żadnych intencji w promowaniu iPhone OS na urządzenia innych producentów. Apple nie chce sprzedawać aplikacji z AppStore na urządzenia innych producentów. W końcu Apple nie chce sprzedawać reklam poza aplikacje instalowane na urządzeniach z iPhone OS. To znamienna różnica do polityk Microsoftu, czy Google'a, w których interesie leży jak najszersza obecność na komputerach nieważne jakich producentów. Łącząc Internet Explorera z systemem Windows Microsoft przyjmuje zupełnie inną postawę niż Apple łącząc Safari z Mac OS X. Windows może być instalowany na dowolnym komputerze osobistym; Mac OS X tylko na komputerze Apple'a.
Urzędy sondujące możliwość skarżenia Apple'a nie będą miały żadnego argumentu - nawet w postaci dominacji firmy Steve'a Jobsa na rynku smartfonów, gdyż w ujęciu ilościowym Apple przegrywa z producentem smartfonów BlackBerry - Research in Motion oraz Nokią (na rynku światowym, w USA Apple jest tylko za RIM).
Jobs może więc spać spokojnie i obmyślać kolejne obostrzenia w dostępie do Programu Deweloperskiego iPhone OS. Dopóki żadna inna firma nie przygotuje atrakcyjniejszej oferty dla deweloperów oprogramowania mobilnego, Apple będzie dzielić i rządzić na tym polu.