REKLAMA

Po co Apple ta Lala

07.12.2009 10.14
Po co Apple ta Lala
REKLAMA
REKLAMA

„Apple ciągle kupuje mniejsze firmy, ale generalnie nie komentujemy naszych celów ani planów” – tak rzecznik Apple Steve Dowling potwierdził (?) spekulacje medialne ostatnich dni o tym, że Apple przejęło małą firmę o wdzięcznej po polsku nazwie Lala. Ta Lala specjalizuje się w usługach streamingu muzyki w sieci.

Z tym „ciągle kupujemy” to Pan Dowling nieco przesadził, bo w historii Apple po 1997 r. i powrocie Steve’a Jobsa tych przejęć nie było wcale tak wiele. Jeśli wierzyć Wikipedii, były to następujące inwestycje:

1997 Next (programming services). Value: $404 million
1997 Power Computing (cloned computers). Value: $100 million
1999 Xemplar Education (software). Value: $5 million
1999 Raycer Graphics (graphic chips). Value: $15 million
2000 NetSelector (Internet software). Value: NA
2001 Astarte (DVD authoring software). Value: NA
2001 Source Technologies (graphics software). Value: NA
2001 PowerSchool (online info systems services). Value: $62 million
2002 Nothing Real (special effects software). Value: $15 million
2002 Zayante (software). Value: $13 million
2002 Silicon Grail Corp-Chalice (digital effects software). Value: NA
2002 Emagic (music production software). Value: $30 million
2006 Silicon Color (software). Value: NA
2006 Proximity (software). Value: NA
2008 P.A. Semi (semiconductors). $268 million

Jak widać, oprócz Next – a w tym przypadku wiemy, że chodziło głównie o Steve’a Jobsa – nie ma na tej liście głośnych nazw firm, które – jak np. u Google’a – decydowałyby o nowych liniach rozwoju działalności firmy. O przejęciach Apple mówi się częściej w kontekście wykupu potencjału ludzkiego danej firmy (zazwyczaj jej właściciela) niźli know-how samego przedsiębiorstwa. Niewykluczone więc, że tak jest i tym razem, gdyż historia firmy Lala nie jest naznaczona spektakularnymi sukcesami, co uwiarygodniłoby tezę o zainteresowaniu Apple wybitnymi jej osiągnięciami.

Lala powstała w 2006 roku i oferowała usługi? wymiany płytami CD pomiędzy użytkownikami. Rok później udostępniono możliwość stworzenia kopii własnej muzycznej biblioteki „w technologicznej chmurze”. Sprzeciwił się jednak temu rozwiązaniu przemysł muzyczny i firma musiała zrezygnować z tego modelu. W zeszłym roku Lala przygotowała nowy serwis – możliwość zakupu i pobrania piosenki z 79 i 89 centów z sieci lub też możliwość nieograniczonego streamingu piosenki w sieci bez możliwości pobrania jej na dysk za 10 centów. Żaden z dotychczasowych pomysłów biznesowych firmy Lala nie przyniósł jej spektakularnego sukcesu finansowego.

Po co więc Apple ta Lala? Raczej nie ze względu na bezpośrednie wykorzystanie jej technologii, ponieważ – jak zauważa New York Times, który pierwszy poinformował o sprawie – licencji posiadanych przez firmę Lala nie da się scedować na nikogo innego. Przypuszczalnie więc inżynierowie Lala są Apple potrzebni przy rozwoju iTunes. W najbardziej logicznym ciągu wydarzeń iTunes powinien więc wkrótce oferować możliwości streamingu plików mp3 na urządzenia przenośne Apple. Może będzie także możliwość pełnego odsłuchu utworu przed jego zakupem (aktualnie można odsłuchać 30 sekund). Może chodzi o rozwój technologii „Genius”, w którą Apple w ostatnim czasie sporo zainwestowało. A może to usługa MobileMe zyska opcję przeniesienia własnej biblioteki mediów do „chmury”.

Kto wie. Jedno jest jednak pewne – inwestycja w firmę Lala to ruch Apple w kierunku zneutralizowania rosnącej popularności takich serwisów jak Pandora, czy Last.fm.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA