Z kim z prasy rozmawia Steve Jobs
W ostatnim czasie w mediach pojawia się spora liczba artykułów, które przekrojowo analizują Apple, najczęściej w kontekście jej prezesa Steve'a Jobsa. Przy okazji na jaw wychodzą bardzo ciekawe PRowe zabiegi Apple przy współpracy bądź też napiętnowaniu poszczególnych mediów i dziennikarzy.
Wywiad Jima Goldmana z CNBC ze Steve'm Jobsem był ostatnim wywiadem medialnym prezesa Apple'a. A było to bardzo dawno temu, bo we wrześniu 2008 roku po konferencji Let's Rock. Od tego czasu - jak wszyscy zapewne wiemy - zmieniło się niezwykle dużo w życiu Steve'a Jobsa i firmy Apple...
Ostatnim zdaniem, jakie bezpośrednio do przedstawicieli mediów rzucił Steve Jobs było: "dlaczego nie zostawicie mnie w spokoju, dlaczego to jest takie ważne?". Było to w styczniu 2009 r., kiedy reporterzy Bloomberga jakiś cudem zdobyli jego numer telefonu i chcieli potwierdzić zdobytą przez siebie informację o tym, że Jobs będzie zmuszony poddać się operacji przeszczepu wątroby.
Po prawie sześciu miesiącach urlopu zdrowotnego Steve Jobs powrócił do pracy pod koniec czerwca. Mimo, iż jego nazwisko dwukrotnie wymieniane było w informacjach prasowych, które Apple wydało od czasu jego powrotu, to nikomu z przedstawicieli mediów nie udało się bezpośrednio z nim porozmawiać.
Aż do... wczoraj, kiedy to Yukari Iwatani Kane z "Wall Street Journal" uzyskała e-mailem odpowiedź od Steve'a Jobsa na pytania o zaawansowane prace nad tabletem (artykuł w polskiej wersji pojawia się w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Polska Europa Świat"; artykuł jeszcze nie ukazał się w wersji online, ale zainteresowanych jego treścią odsyłam tutaj). - Większość twoich informacji jest nieprawdziwych - brzmiało pierwsze zdanie Steve'a Jobsa wyartykułowane bezpośrednio do przedstawiciela mediów od styczniowej "rozmowy" telefonicznej z Bloombergiem.
Dlaczego jest to ważne? Bo wydaje się Yukari Iwatani Kane to "ulubiona" aktualnie dziennikarka Steve'a Jobsa. Przypomnijmy, że to właśnie ta pani napisała bardzo głośny artykuł o przeszczepie wątroby Steve'a Jobsa, który ze szczegółami - włącznie z wypowiedziami lekarzy operujących prezesa Apple'a - opisywał cały proces. Co więcej, artykuł ten napisany był w niezwykły sposób jak na tego typu rewelacje - w tekście WSJ nie padają w ogóle sformułowania typu "nasz informator", "jak się dowiedzieliśmy", itd. Yukari Iwatani Kane pisze z pozycji informowania o fakcie: było to tu, tam, zdarzyło się to i tamto, co w tego typu tekstach jest niezwykłą rzadkością. Może to sugerować, że Apple (pewnie za akceptacją samego Steve'a Jobsa) sprzedało tę informację dziennikarce WSJ. A zważywszy na poprzednie zawirowania wokół wyceny spółki na giełdzie wobec niejasności wokół zdrowia Jobsa, timing był doskonały - kolosalny triumf sprzedaży iPhone'a 3GS. Ewentualne negatywne skutki dla wydarzeń giełdowych mogły być więc minimalizowane...
Warto skonfrontować pozycję Yukari Iwatani Kane z tym, co działo się wokół publikacji Sunday Times, którą przedrukował w Polsce "Dziennik Polska Europa Świat" i którą Bartek Skowronek, autor bloga Fotogenia, nazwał "ściekiem". Zbyt wielu różnic w "faktach", które podają zarówno WSJ jak i Sunday Times nie ma, a siły PR Apple'a ponoć dwukrotnie próbowały powstrzymać ukazanie się artykułu w angielskiej gazecie używając różnych form nacisku. Czemu? Pewnie autor artykułu w ST - Bryan Appleydard - nie miał specjalnego błogosławieństwa Steve'a Jobsa na publikację.
- Większość twoich informacji jest nieprawdziwych - pisze Jobs w e-mailu do dziennikarki WSJ, która popełnia wnikliwy artykuł o planowanym tablecie Apple'a. Większość jest nieprawdziwych, co oznacza, że część informacji jest prawdziwa. Czyżby więc Steve Jobs potwierdzał debiut tabletu w niedalekim czasie? Jeśli tak, to znowu zrobił to na swoich warunkach, a analiza ostatnich dziennikarskich dokonań Yukari Iwatani Kane z "Wall Street Journal" może te przypuszczenia uwiarygadniać.