Kogo kusi jabłko - odpowiedź
Na łamach dzisiejszego wydania "Newsweeka" pojawia się list czytelnika - Łukasza Jasińskiego - w którym krytykuje on tezy stawiane w moim artykule pod tytułem "Złoto w telefonie" opublikowanym w numerze 2/2009. Poniżej treść owego listu oraz moja odpowiedź.
To dobrze, że co tydzień można znaleźć w "Newsweeku" jakiś materiał dotyczący internetu bądź nowoczesnych technologii. Oby tak dalej. Krytycznie muszę się jednak odnieść do ostatniego tekstu Przemysława Pająka. Moim zdaniem artykuł trąci kryptoreklamą, bo autor wskazał w nim same zalety App Store'a i iPhone'a. Nie zgodzę się również ze stwierdzeniem, że iPhone jest chętnie kupowany dlatego, iż istnieje App Store. Prawda jest inna - Apple stało się marką niszową, modną i - co ważne - drogą, przez co jest swoistym wyznacznikiem zamożności. Trzeba zaznaczyć, że w zwykłym sklepie można znaleźć sprzęt lepszy i tańszy niż ten marki Apple. ("Złoto w telefonie", "Newsweek" 2/2009) ŁUKASZ JASIŃSKI
Drogi Łukaszu,
Czy podstawą oskarżenia o kryptoreklamę ma być brak wyszczególnienia wad? Czy zawsze opisując jakichkolwiek fenomen należy mówić także o jego uchybieniach? Czy dziennikarstwo zawsze musi być oparte na analizie za i przeciw? Według mnie nie. Myślę, że podstawą dobrego dziennikarstwa jest dostrzeżenie zjawiska/fenomenu i umiejętne opisanie go, niekoniecznie uparcie szukając w nim słabych punktów.
Oczywiście można krytykować Apple za brak przejrzystości kryteriów, którymi kieruje się akceptując (bądź nie) aplikacje do programu AppStore. Można krytykować iPhone'a za jego braki i ograniczenia. Można mówić o lepszym i tańszym sprzęcie niż ten marki Apple. Można, tylko po co? Czy w tych innych przypadkach można mówić o produkcie, który wyznacza standardy dla innych? Czy w przypadku innych programów z aplikacjami mobilnymi możemy mówić o kolejnych rekordach popularności? Czy to Apple dąży do implementacji w iPhone pomysłów i rozwiązań kogoś innego?
Apple zawsze było marką niszową, modną i drogą, ale czy to powód do zarzutu? Moim zdaniem wręcz przeciwnie - to powód do kolejnego przyklaśnięcia za doskonałą strategię biznesową. Między innymi dlatego Apple, z 25 miliardami dolarów żywej gotówki w kasie, jest świetnie przygotowane na walkę z kryzysem. To inni mają problem? A że droga to marka (choć iPhone w gruncie rzeczy jest naprawdę tani)? Cenę zawsze weryfikuje rynek i podstawowe prawo podaży i popytu. Skoro znajdują się konsumenci (a jest ich przecież coraz więcej), którzy są skłonni zapłacić więcej za produkty Apple niż za porównywalne produkty konkurencji, to znaczy, że firma Steve'a Jobsa prowadzi świetną politykę cenową.
Po raz kolejny mam wrażenie, że zbyt często boimy się nazywać rzeczy po imieniu. Nie ulega przecież żadnej wątpliwości, że AppStore to coś wyjątkowego, coś co otworzyło szeroko oczy ze zdumienia całej branży, coś czego pragną inni i co dopiero rozwijają. Jak ładnie ktoś to wcześniej ujął - w tym wyścigu na 100 metrów Apple jest już na 75 metrze. Google, Microsoft, Palm, Nokia i wszyscy inni razem wzięci dopiero nakładają trampki?
Zachęcam także do zapoznania się z pełną wersją artykułu, który w znacznie skróconej wersji ukazał się na łamach "Newsweeka". Tam znajdziesz szczegółowe odpowiedzi na większość z Twoich zarzutów, także te związane z brakiem za i przeciw.
Pozdrawiam,
Przemysław Pająk