– Robimy dużo, aby zaoszczędzić. Pilnujemy się, aby niepotrzebnie nie marnować wody. Zrezygnowaliśmy z kąpieli na rzecz szybkiego prysznica. Zainwestowaliśmy w filtr, zamiast kupować wodę butelkowaną. Światła zapalamy tylko w tych pomieszczeniach, gdzie jesteśmy. Wyłączamy urządzenia elektroniczne, z których aktualnie nie korzystamy. Pranie robimy nocą, kiedy taryfa jest najtańsza. Do tego – i to rada z internetu – na najniższych obrotach i temperaturze, bo to duża oszczędność energii do podgrzewania. Zresztą drzwi do łazienki, gdzie jest pralka, zostawiamy otwarte przez cały czas, bo tam są grube, nieopomiarowane rury, które dają ogrom ciepła rozlewającego się po całym mieszkaniu. Aby nie marnować ciepła, mrożonki rozmrażamy wewnątrz lodówki, choć trwa to dłużej. Uszczelniliśmy też taśmą okna i drzwi. Ubieramy się na cebulkę i śpimy pod dodatkowym kocem. Trudno dokładnie powiedzieć, ile to daje oszczędności, ale rachunki na pewno rosną wolniej. Poza tym mamy świadomość, że żyjemy bardziej ekologicznie – wylicza Marta.