Ale to wcale nie jest jakaś nowa refleksja. To, że im większa dominacja czołowych firm w danej branży, tym mniejsza szansa na podejmowanie przez nie ryzyka, wykazał już w 1997 roku profesor Harvardu Clayton Christensen w książce "The Innovator's Dilemma" ("Dylemat innowatora: kiedy nowe technologie powodują upadek wielkich firm"). Tyle że po roku 2000 – czyli już po pęknięciu bańki dot.com – czołowe firmy technologiczne poszły pod prąd tym twierdzeniom i zaczęły szaleńczo inwestować w innowacje. I to wtedy obserwowaliśmy ich najsilniejszy wpływ na świat. Często wręcz kanibalizujący branże, z których się wywodził – jak choćby Netflix, który praktycznie dobił świat wypożyczali wideo i DVD.
Ale ten impet wyraźnie osłabł. I widać to wyraźnie ponownie na przykładzie Netfliksa, szczególnie w momencie, gdy wybuchły wojny streamingowe. Ten wciąż przecież potentat VOD nie tylko, jak już wspominaliśmy, zdecydował się po raz pierwszy w swojej historii na zwolnienia (choć tak naprawdę kryzys, jaki przechodzi, jest obiektywnie znikomy, stracił ledwie promil klientów), ale także rozważa wręcz wprowadzenie reklam. Tym samym jeszcze bardziej dokona obrotu o 180 stopni do kształtu tradycyjnej telewizji.