Drzewom coś się wyraźnie nie zgadza. Pomieszał im się kalendarz
Powód tej pomyłki znamy – to zmiany klimatu.

Koniec lata już czuć w powietrzu. Zmiana zachodziła od kilku tygodni i wcale nie chodzi o wyraźne, banalne i oczywiste sygnały w postaci coraz szybszych i chłodniejszych wieczorów. Słońce zaczęło świecić inaczej, w ten charakterystyczny sposób, dając znać, że jesień nadchodzi.
Zwiastunów jest jednak więcej. Pojawiły się zaskakująco szybko i co gorsza: za szybko. Już od kilkunastu dni widzę żółte liście, bardziej pasujące do początku października, a nie pierwszej połowy września, ani tym bardziej końcówki sierpnia, kiedy zacząłem zwracać na nie uwagę. Kalendarz nie kłamie, to prawda, ale w tym przypadku mamy do czynienia z jeszcze jedną konsekwencją wieloletniej suszy. "Liście żółkną i opadają znacznie wcześniej, niż wynikałoby to z długości dnia czy panującej temperatury" – zauważyli autorzy bloga Crazy Nauka.
Z drzewami dzieje się coś niepokojącego
Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu odnotowali kolejną zmianę: w tym roku drzewa zaczęły gubić liście wcześnie niż zwykle, bo już na przełomie sierpnia i września.
- Na Dolnym Śląsku obserwuję to głównie na rodzimych gatunkach: brzozach, grabach i lipach – mówi prof. Przemysław Bąbelewski, kierownik Zakładu Roślin Ozdobnych i Dendrologii na UPWr.
Naukowiec nie ma wątpliwości, że ma to związek ze zmianami klimatu. Rośnie średnia temperatura powietrza, zimy są bezśnieżne, w glebie brakuje wody. Jak pada, to krótko albo intensywnie, więc woda błyskawicznie spływa.
Gubienie liści, jak tłumaczy naukowiec, to starannie zaplanowany proces. Drzewa zrzucają liście, by móc przetrwać zimę. Liście pełnią kluczową rolę w procesie fotosyntezy, podczas którego roślina zamienia światło słoneczne, dwutlenek węgla i wodę w energię potrzebną do wzrostu. Aby ten proces mógł zachodzić, liście potrzebują dużych ilości wody, którą drzewo pobiera z gleby.
Drzewa zaczynają produkować etylen i kwas abscysynowy, które inicjują senescencję, czyli proces starzenia się liści. W jego wyniku w miejscu, gdzie liść łączy się z gałęzią wytwarza się tzw. warstwa odcinająca, która dosłownie odcina dopływ wody i substancji odżywczych do liścia. W konsekwencji liść usycha i odpada – opisał proces naukowiec.
A to nie koniec zmian. Analiza danych z 20-letnich pomiarów stężeń alergennego pyłku w Polsce pokazała, że zmiany klimatu coraz wyraźniej wpływają na sezony pylenia drzew, jak wykazali badacze z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zespół naukowców skupił się na pięciu taksonach, które rozpoczynają pylenie już w pierwszym kwartale roku: leszczynie, olszy, wierzbie, topoli i wiązie. To kluczowy okres dla alergików, a przy tym newralgiczny pod względem dynamiki zmian klimatu - podkreślają.
Wnioski są niepokojące: sezony pylenia roślin zaczynają się coraz wcześniej i trwają dłużej. Najsilniejszy wpływ na to zjawisko mają łagodne zimy i szybkie nadejście wiosny. Ziarna pyłku pojawiają się wcześniej niż kilkanaście lat temu – i to w całej Polsce – informuje Uniwersytet Wrocławski.
Dla alergików to fatalna wiadomość, bo ich problemy zaczną się wcześniej
Jak podaje uczelnia, "monitorowanie tych procesów pomoże lepiej przygotować się na zmieniające się wzorce intensywności i długości sezonów pylenia w najbliższej przyszłości w Polsce".
To przede wszystkim pokazuje, jak szerokie konsekwencje mają zmiany klimatu. Wszystko staje na głowie. Alergicy zaczną cierpieć już pod koniec zimy, sygnały nadchodzącej jesieni będziemy odbierać już latem. A to przecież tylko drobny wycinek całości, jedne z wielu zmian, które zaszły w krótkim czasie. Od tych rewolucji może nam się zakręcić w głowie, bo stary porządek jest zachwiany. A co dopiero mają powiedzieć rośliny?
Czytaj też: