Byliśmy o krok od przepisania podręczników naukowych. Przez bzdurę
Po kilkunastu latach głośne badanie o mikroorganizmach żywiących się arsenem zostało oficjalnie wycofane z prestiżowego czasopisma naukowego. To symboliczny koniec jednej z najbardziej kontrowersyjnych teorii w biologii ostatnich dekad, choć autorzy wciąż bronią swoich racji.

W grudniu 2010 r. świat nauki obiegła ekscytująca wiadomość – zespół kierowany przez Felisę Wolfe-Simon donosił, że w słonym, bogatym w arsen jeziorze Mono w Kalifornii odkryto bakterię z rodziny Halomonadaceae, która rzekomo potrafi zastępować fosfor arsenem w swoich strukturach życiowych, nawet w DNA. Gdyby to się potwierdziło, znane prawa biochemii trzeba by było pisać od nowa. Odkrycie zostało opisane na łamach czasopisma Science. Teraz się dowiadujemy, że jego redakcja postanowiła go stamtąd usunąć.
Wątpliwości w środowisku naukowym i długie lata sporów
Ekscytację odkryciem bardzo szybko zastąpiła fala krytyki ze strony środowiska naukowego. Chemicy zwracali uwagę, że wiązania z arsenem byłyby w wodzie zbyt nietrwałe, by utrzymać szkielet DNA. Inni badacze zauważyli, że środowisko hodowli bakterii zawierało jedynie śladowe ilości fosforu, których obecność mogła tłumaczyć jej wzrost. W 2011 r. Science opublikowało serię komentarzy technicznych do artykułu, a laboratoria na całym świecie próbowały powtórzyć eksperyment, jednak to się nie udało. Pomimo narastającej krytyki, pismo nie zdecydowało się wtedy na wycofanie pracy, podkreślając brak dowodów na świadome oszustwo.
Jak czytamy na łamach Nature, dopiero teraz redakcja Science uznała, że badanie nie spełnia aktualnych standardów i nie daje podstaw do potwierdzenia najważniejszych wniosków. Jak napisał redaktor naczelny Holden Thorp, kryteria wycofywania publikacji się obecnie zmieniły. Teraz nie trzeba już dowodzić fałszerstwa – wystarczy, że dane nie wspierają głównej tezy.
Autorzy nie składają broni
Autorzy wycofanej publikacji ostro sprzeciwiają się tej decyzji. Ariel Anbar, geochemik z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie i współautor publikacji, podkreśla, że dane są poprawne, a różne interpretacje nie powinny być powodem do takiej reakcji ze strony czasopisma. Twierdzi, że gdyby wycofywać wszystkie prace z powodu sporów interpretacyjnych, musielibyśmy usunąć połowę literatury. Naukowcy argumentują również, że redakcja nie przedstawiła im nowych, merytorycznych uzasadnień poza tymi, które już w przeszłości odrzucili w dyskusjach naukowych.
Zobacz także:
Wycofanie artykułu może otwierać dyskusję, jak głęboko powinno się uporządkować literaturę naukową. Czy inne błędne, ale formalnie nie będące oszustwem prace również powinny zniknąć z oficjalnego obiegu? Na ten moment to pytanie trzeba pozostawić bez odpowiedzi.
*Źródło zdjęcia wprowadzającego: Sakis Papadopoulos / Shutterstock