100 dni minęło i prezes InPostu kończy pracę nad deregulacją. Nie zabrakło słów krytyki
Rafał Brzoska oficjalnie potwierdził, że z końcem maja zakończy swoją działalność w zespole ds. deregulacji i powróci do pełnoetatowego kierowania swoim przedsiębiorstwem. Nie kryje też rozczarowania w związku z nierównym traktowaniem polskich i zagranicznych firm.

Rafał Brzoska został zaproszony do przewodniczenia zespołowi ds. deregulacji przez premiera Donalda Tuska 10 lutego. Propozycja ta była zaskoczeniem dla przedsiębiorcy, szczególnie biorąc pod uwagę jego wcześniejszą krytykę rządu za brak efektywnego dialogu z przedsiębiorcami. Mimo to Brzoska przyjął wyzwanie i w krótkim czasie uruchomił inicjatywę SprawdzaMY, która miała za zadanie identyfikować i proponować zmiany w przepisach utrudniających działalność gospodarczą oraz codzienne życie obywateli.
W ciągu zaledwie kilku tygodni zespół kierowany przez Brzoskę przekazał rządowi pierwsze 111 propozycji deregulacyjnych. Według informacji przekazanych przez przedsiębiorcę 76 proc. zgłoszonych projektów otrzymało już zielone światło na szczeblu rządowym, co oznacza ich pozytywną weryfikację przez ministerialnych ekspertów. Jednocześnie poziom odrzucenia zgłoszonych propozycji wyniósł zaledwie 9 proc.
Czytaj też:
- Do 1 czerwca br. złożonych zostanie w sumie 400 propozycji deregulacji przepisów - zapowiedział Brzoska w rozmowie z PAP. Szef InPostu liczy, że pierwsze propozycje deregulacyjne będą mogły trafić do Sejmu jeszcze w maju, a pierwsze rozwiązania zaczną wchodzić w życie już w czerwcu 2025 r.
Czemu prezes Brzoska kończy swoją misję?
Brzoska od początku jasno komunikował, że jego zaangażowanie w zespół ds. deregulacji będzie miało charakter czasowy. - Od początku mówiłem, że przyjmuję wyzwanie tylko na 100 dni - że rozpocznę cały proces, przyciągnę i zorganizuję ludzi, którzy pro bono będą chcieli tworzyć coś dobrego dla Polski - wyjaśnił w rozmowie z PAP.
Przedsiębiorca podkreślił, że w ciągu tych 100 dni jego pracy dla dobra publicznego InPost nie ucierpiał, jednak w dłuższym okresie żadna firma nie jest w stanie rozwijać się bez lidera. Brzoska zauważył także, że znaczną część swojego czasu poświęca inicjatywie SprawdzaMY, jednocześnie w tym czasie mógłby rozwijać strategię ekspansji InPostu na nowe rynki. - Proszę mnie źle nie zrozumieć. Świadomość, że robi się coś w duchu misji publicznej, dla swojego kraju i dobra Polaków, daje olbrzymią energię i poczucie ogromnej satysfakcji - zaznaczył Brzoska.
Diagnoza problemów polskiego systemu prawnego. Brzoska nie szczędzi krytyki
Zdaniem Brzoski polskie przepisy są bardziej korzystne dla zagranicznych korporacji niż dla rodzimych przedsiębiorstw. -Jesteśmy tylko biorcami narzuconych przez Brukselę przepisów, które ograniczają naszą konkurencyjność - stwierdził. Jako przykład wskazał mechanizm cen transferowych, który pozwala zagranicznym koncernom na wyprowadzanie części zysków, co skutkuje zmniejszeniem podstawy opodatkowania w Polsce.
- Polska jest krajem peryferyjnym dla wielkich korporacji zagranicznych, miejscem, które często - zamiast inwestycji i partnerskich relacji - postrzegane jest jedynie przez pryzmat optymalizacji podatkowej oraz transferu zysków do krajów, gdzie mają swoje siedziby - podkreślił przedsiębiorca.
Brzoska określił brak domniemania niewinności podatnika w konfrontacji z aparatem państwa jako największy potworek prawny, nokautujący przedsiębiorców i zwykłych podatników. Zwrócił uwagę na paradoks, że w prawie karnym każdemu przestępcy, nawet jeśli zabije albo zgwałci, prokurator musi udowodnić, że taki czyn zabroniony popełnił, a w niektórych przypadkach, że zrobił to umyślnie. A podatnik? To on musi udowadniać, że jest niewinny, że błąd, który popełnił nie był celowy.
Przedsiębiorca wskazał również na problemy związane z terminowością działań administracji publicznej. Jak zauważył, przedsiębiorców i zwykłych obywateli boli fakt, że organy państwa nie wywiązują się ze swoich zobowiązań, na przykład nie przestrzegają terminów wydawania decyzji, co znacząco utrudnia działania firm.
Brzoska wymienił też brak koordynacji projektów legislacyjnych tworzonych przez poszczególne resorty jako poważną bolączkę polskiego systemu prawnego. Jako przykład podał zamieszanie związane z systemem kaucyjnym opakowań, który wkrótce wchodzi w życie, a przedsiębiorcy w dalszym ciągu nie wiedzą, jakie będą kluczowe parametry tego rozwiązania.
Przyszłość inicjatywy deregulacyjnej
Pomimo kończącej się roli Brzoski w zespole ds. deregulacji, przedsiębiorca jest zdania, że proces ten powinien być kontynuowany. - Zespół ds. deregulacji powinien pracować non stop, nie tylko upraszając stare przepisy, ale powinien też patrzeć na ręce legislatorom, którzy tworzą nowe prawo - stwierdził. W opinii Brzoski przy obecnym tempie wprowadzania nowych przepisów związanych m.in. z koniecznością implementacji dyrektyw unijnych, proces deregulacji - jako służący przede wszystkim obywatelom - powinien mieć charakter ciągły.
Brzoska wyraził nadzieję, że inicjatywa SprawdzaMY może stać się modelem dla innych krajów UE. - Udzielałem niedawno wywiadu dla czeskiej telewizji, w którym opowiadałem o polskiej deregulacji. Czesi przyjechali do nas, bo uznali, że w naszej inicjatywie jest potencjał, który mogliby wdrożyć u siebie. Proszę sobie wyobrazić, że w każdym kraju Unii Europejskiej, który chce poprawiać swoją konkurencyjność, powstają teraz podobne zespoły. Może się okazać, że 'SprawdzaMY' będzie taką siłą odśrodkową, która dotrze aż do Brukseli - powiedział.
Brzoska stanowczo odcina się od spekulacji dotyczących jego ewentualnych planów politycznych. - Polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem - podkreślił jednoznacznie w rozmowie z PAP. Trzymamy za słowo.