Nie zdążysz usiąść, bo już trzeba wysiadać. Ta linia autobusowa jest absurdalnie krótka
W Polsce można wybrać się w ponad trzygodzinną podróż po wielu miastach, jeżdżąc tylko tramwajami, ale jak ktoś nie ma czasu, to może zaliczyć rekordowo krótką trasę autobusową. Ciekawe, jak wygląda kontrola biletów. „Dzień dobry, bileciki do kont… ach, do widzenia!”.
Tramwajowa wyprawa po śląskich miastach to jeden z pomysłów na podróż, którą trzeba w życiu zrealizować. Sam ze wstydem przyznaję, że przede mną wyprawa tramwajem przez trzy miasta – Zgierz, Łódź, Pabianice. Rzecz jasna trzeba się przesiadać, jak na Śląsku, ale tramwajem można przejechać aż przez trzy ośrodki. Zajmie to ok. 2 godz., z czego samo oczekiwanie na przesiadkę pochłonie 20 min. A wszystko to za 12,40 zł, bo właśnie tyle kosztują dwa niezbędne do przejazdu bilety czasowe.
To więc krótsza alternatywa dla śląskiej eskapady. Na nią trzeba poświęcić znacznie więcej czasu, bo aż trzy i pół godziny.
A jak ktoś jest zabiegany, ale też ma ochotę na rekordy i to niekoniecznie tramwajowe, to pomocną dłoń wyciąga Gdynia.
Jak chwali się trójmiasto.pl, to właśnie w Gdyni istnieje najprawdopodobniej najkrótsza linia autobusowa w całej Polsce.
Trasa ma raptem... 964 m
Ile przystanków mieści się na tak krótkim odcinku? Rzecz jasna początkowy i końcowy. Jest jednak też trzeci, choć… na żądanie. Przy braku zainteresowania można naprawdę szybko przebyć całą trasę, bez zbędnego postoju.
Linia 137 łączy przystanek Kacze Buki z głębią osiedla Kacze Buki, które jest częścią dzielnicy Wielki Kack w Gdyni – informuje trójmiasto.pl.
Według rozkładu jazda zajmuje trzy minuty.
Sens istnienia krótkiej linii tłumaczono w 2020 r. tak:
Wiemy doskonale, jak istotne przy powstawaniu nowych osiedli jest zaszczepienie mieszkańcom od samego początku przyzwyczajenia do korzystania z komunikacji miejskiej. Uruchomienie szybkiego i często kursującego połączenia na pewno zachęci część nowych gdynian do pozostawienia samochodu i regularnego korzystania z transportu zbiorowego, a okoliczne dzielnice uchroni przed powstawaniem zatorów na istniejących drogach - mówiła Katarzyna Gruszecka-Spychała, ówczesna wiceprezydent Gdyni.
Przyznam się szczerze, że na początku tak krótka trasa wydawała mi się autobusowym odpowiednikiem samolotu z Lublina do Warszawy. Niecały kilometr można po prostu przejść. Z drugiej strony trzeba pamiętać również o osobach starszych, z niepełnosprawnościami, opiekującymi się dziećmi. Widocznie ktoś na tak krótsze podróże chętny jest, skoro w sumie w dni powszednie realizuje się przeszło 100 kursów dziennie. Autobusy wyjeżdżają po godz. 5:00, by do zajezdni wrócić ok. 21:00. Nieco absurdalnie wygląda weekendowy rozkład – po godz. 16:00 zostaje wyłącznie spacer. Argument o pozostawieniu samochodu traci swą moc.
Czytaj też:
A jak ktoś jednak woli tramwaje? Na wspomnianej najdłuższej tramwajowej wyprawie jest fragment składający się z bardzo krótkiej linii – fragmencie łączącym Gliwice z Zabrzem.
Podróż będzie to niezwykła, biorąc pod uwagę fakt, że rozpoczyna się w Gliwicach, czyli mieście… bez tramwajów. W 2009 r. Gliwice zrezygnowały z tej formy transportu, pozostawiając jedynie krótki fragment łączący tramwajową zajezdnię z granicą Zabrza. I to właśnie zabrzańskie tramwaje obsługują przystankowy rodzynek - można z niego ruszyć dalej w Śląsk lub wracając przesiąść do autobusów, na które Gliwice postawiły - pisaliśmy na Spider's Web.
To co, w drogę? Tylko proszę nie mrugać, żeby niczego nie przegapić!
Zdjęcie główne: Martyn Jandula / Shutterstock