Ten moment z Kingdom Come: Deliverance 2 zapamiętam na długo. Twórcy zrobili kapitalną robotę
Twórcy Kingdom Come: Deliverance 2 przykładają wielką uwagę do realizmu historycznego. Dbają o masę detali, dzięki czemu XV-wieczny świat gry jest fascynujący, ale i groteskowy. Dobrze pokazuje to wizyta u garbarza.
Wchodzę na podwórko rzemieślnika, a tam scenografia jak z horroru. Stróżki krwi. Kosze pełne wnętrzności. Podwieszone rozpłatane ciała. Kości oraz flaki walające się po ziemi. No i on, pośrodku tego wszystkiego: garbarz Benesz, uwijający się w pocie czoła, co by zdążyć przed zachodem słońca.
Wizyta u garbarza w Kingdom Come: Deliverance 2 pokazała mi, jak kapitalnie twórcy odtwarzają średniowieczne rzemiosło.
Garbarza Benesza zastałem w pracy, przy jednym z pochyłych drewnianych pali. Miał na nim wyłożoną skórę zwierzęcia, z której pozbywał się kawałków mięsa oraz innych tkanek, posługując się zakrzywionym ostrzem. Spojrzał tylko na mnie kątem oka, po czym wrócił do oczyszczania skóry.
Rozejrzałem się dookoła podwórza. Zwróciłem wtedy uwagę na specyficzne kanaliki, wykopane przy pobliskiej rzece oraz prowadzone niemal pod sam dom Benesza. Czegoś takiego nie widziałem w żadnym innym gospodarstwie, chociaż wiele pozostałych także znajdowało się przy wodzie.
Beneszowskie kanały, wyłożone drewnem dla zachowania formy, miały bardzo praktyczne zastosowanie.
Garbarz moczył w nich świeżo zdjęte skóry przewieszone na kijach – nazywane golizną – zmiękczając w ten sposób materiał przed dalszą pracą. Taka skóra jest moczona w wodzie z wapnem gaszonym, przez dwie doby, po czym garbarz bierze się za mizdrowanie, czyli wcześniej wspomniane oczyszczanie wewnętrznej strony skóry od tkanek.
Następnie skóra trafiała do suszenia. Rozciągnięta i zmiękczona, staje się znacznie bardziej elastyczna. Można ją zwinąć w rulon, z którego wyszywało się m.in. odzież. To już jednak zadanie dla kogoś innego, garbarz zajmuje się bowiem tylko wyprawianiem skór. No, nie licząc przydomowego nawozu ekologicznego.
W gospodarstwie garbarza Benesza nic się nie marnuje. Twórcy Kingdom Come: Deliverance 2 dosadnie to pokazują.
W grze znajduje się rozbudowana animacja, w której NPC najpierw rozszerza nożem nacięcie na brzuchu martwego, rozwieszonego zwierzęcia, a następnie chwyta nóż w zęby i sięga po wnętrzności gołą ręką, chcąc wyrzucić je do kosza stojącego nieopodal. Obok znajduje się z kolei stanowisko, przy którym Benesz pozbywa się gości, łbów oraz innych elementów.
W średniowiecznej wsi nic nie może się zmarnować. Dlatego wnętrzności, odchody oraz inne elementy trafiają na kompost. Góra nawozu, nad którą latają muchy, służy żonie Benesza, która uprawia ogródek z kapustami zaraz obok miejsca grozy pracy swojego męża.
Co warte dodania, w Kingdom Come: Deliverance 2 obowiązuje prawo nadane przez króla, zgodnie z którym tylko wyznaczone osoby mogą polować na sarny, jelenie czy dziki. Chłopi, pozbawieni tego przywileju, mogą tropić wyłącznie zające oraz wilki. Jeśli ktoś nas przyłapie na skórowaniu jelenia, doniesie władzom. Z kolei kłusowników czeka stryczek. Wiem, bo sam kilku powiesiłem, wykonując zadanie poboczne.
Kingdom Come: Deliverance 2 ma walor edukacyjny. To jak wizyta w skansenie, sporo się dowiedziałem.
Nie tylko o garbowaniu skór, ale także wielu innych aspektach życia w XV-wiecznych Czechach. Na przykład o tym, co szlachcic może, a czego nie może zrobić z chłopem. Albo jak wyglądał wypiek chleba w tamtym okresie. Dowiedziałem się, jak ludzie z okresu wytwarzali barwniki, zapoznałem się z wymagającym losem ówczesnego pastucha i zrozumiałem, dlaczego niektórych chowano pod murami cmentarza, zamiast w jego wnętrzu.
Oczywiście koniec końców Kingdom Come: Deliverance 2 to wciąż tylko gra. Jednak w przeciwieństwie do wielu innych przygód osadzonych w czasach stylizowanych na średniowiecze, tutaj możemy zapoznać się z autentycznym rzemiosłem okresu i już samo to stanowi wielką wartość dodaną.