Prof. Paul Krugman: Wybór Trumpa to koniec demokracji w USA
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, prof. Paul Krugman, fatalną dla Joe Bidena debatę z Donaldem Trumpem śledził w Polsce. Na gorąco twierdzi, że przyszłość USA jest zagrożona, ale za to Europa, pomimo wojny i kryzysu migracyjnego, ma dobre perspektywy.
Paul Krugman jest laureatem Nagrody im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii z 2008 roku, wieloletnim felietonistą "New York Timesa" i jednym z najpopularniejszych ekonomistów swojego pokolenia.
Prof. Paul Krugman pod koniec czerwca gościł w Polsce. Wizytę organizowała Szkoła Główna Mikołaja Kopernika. W Warszawie odebrał nagrodę "Futurist of the year 2024'" ("Wizjoner roku") w kategorii bankowość i wygłosił wykład “The Future of Europe” (Przyszłość Europy).
Rafał Pikuła: Czy oglądał pan już debatę prezydencką Joe Bidena z Donaldem Trumpem?
Prof. Paul Krugman: Jeszcze nie, ale planuję nadrobić. Póki co śledzę komentarze pod samej debacie i wszystko wskazuje na to, że urzędujący prezydent USA wypadł bardzo słabo. Trump kłamał, ale w powszechnej opinii poszło mu znacznie lepiej. Moim zdaniem teraz Joe Biden powinien wycofać się z wyścigu o reelekcję, by ratować demokrację w moim kraju. Teraz istnieje realna możliwość, że to właśnie Trump będzie kolejnym prezydentem. Jeśli Trump wygra to mogą być to ostatnie wybory w Ameryce. To może być realny koniec demokracji w USA. Trump jest nie tylko butnym nacjonalistą, ale jest też dosyć prymitywnym nacjonalistą ekonomicznym. Przekonuje, że import jest zły, eksport dobry, a rozwiązaniem wszelkich problemów są cła.
To brzmi apokaliptycznie. Także dla Europy, która bez sojusznika zza Oceanu może być zbyt słaba, by odeprzeć atak Rosji.
Ale realnie. Myślę, że jednak Europa sobie poradzi, problem mają Stany Zjednoczone. Spójrzmy na fakty: już teraz większość wsparcia finansowego i militarnego pochodzi z Europy. Europa, która przez lata zaniedbała wydatki na obronność, będzie musiała teraz nadrobić wyścig zbrojeń. Ukraina poradzi sobie z wyłącznym wsparciem europejskich państw, ale też Rosja wcale nie jest taka potężna, jakby chcieli to sądzić niektórzy. To kraj o ambicjach, ale bez możliwości, kraj straconych szans. Myślami czasem wracam do Odessy, miasta, z którego pochodzi rodzina mojej matki. To miasto było w dobie Imperium Rosyjskiego czwarty miastem pod względem wielkości po Moskwie, Petersburgu i Warszawie.
Myśli pan, że Trump przestanie wspierać Ukrainę i zbrata się z Putinem?
Obawiam się tego, bo nawet jeśli część polityków chce wysłania pieniędzy i broni na Ukrainę, to oni lubią Putina. W Stanach Zjednoczonych nie rozumiemy problemów Europy, a w szczególności problemów Europy Środkowo-wschodniej.
Europa to partner biznesowy.
Dla wąskich elit biznesowych. W powszechnym odbiorze to kilka krajów, do których przyjeżdżają turyści i bogaty rynek, na którym obecne są amerykańskie firmy. Europa to też ewentualny sojusznik w starciu z Chinami, które wydają się teraz głównym konkurentem USA.
Trudno wyobrazić sobie spór militarny Pekinu i Waszyngtonu, ale ten gospodarczy trwa. Stany Zjednoczone rozwijają technologie, konkurują z Chinami bez oglądania się na innych. Europa w tym czasie zajmuje się regulacjami, ale to odpowiednie działanie dla europejskich rynków.
A może jednak USA uwikłają się w wojnę, broniąc na przykład Tajwan?
Jeśli dojdzie do takiej wojny to z technologicznego punktu widzenia będzie ona bardzo ciekawa. To będzie wojna zupełnie inna te, które znamy.
To nie będzie wojna na czołgi, ale na drony. Rozgrywać będzie się w dużej mierze w przestrzeni cyfrowej. Efektem takiego starcia będzie na pewno kryzys ekonomiczny, który nawet trudno sobie wyobrazić.
Jeszcze większy niż teraz? Mówi się, że ten obecny kryzys może pogrzebać liberalną demokrację.
W Stanach Zjednoczonych liberalna demokracja może umrzeć już za parę miesięcy. Straszenie finansowymi komplikacjami to woda na młyn wszelkiej maści populistów i skrajnych polityków. W rzeczywistości sytuacja przynajmniej w Europie jest dobra: ludzie podróżują więcej niż wcześniej, kupują i konsumują bez ograniczeń. W USA widać efekty ożywienia gospodarczego po decyzjach administracji Bidena (chodzi m.in. o Chips & Sience Act - przy. red).
Gdzie ten kryzys? Prawdziwy kryzys, którego staramy się nie dostrzegać, już się dzieje. To kryzys klimatyczny.
W ten nie wierzy Donald Trump.
I to może być kolejny fatalny prognostyk jego możliwej prezydentury. Zaprzeczanie faktom.
Ale zwykli ludzie też często nie dostrzegają tego problemu. Boją się bardziej wpływu np: sztucznej inteligencji. Tego, że zabierze im pracę.
Sztuczna inteligencja stała się tematem rozmów w wielu domach. Zmiany technologiczne często wiążą się z przejściowym bezrobociem. Czasy są takie, że ludzie muszą coraz częściej zmieniać zajęcie. Ten brak stabilizacji może być problemem.
Pan napisał niedawno na platformie X, że sztuczna inteligencja sprawia, że wyszukiwarka Google staje się coraz bardziej bezużyteczna.
Wyniki wyszukiwania są coraz częściej wypaczone. Powstaje coraz więcej treści tworzonych przez sztuczną inteligencję, a te, choć są pełne błędów, to są wysoko pozycjonowane. Google sam promuje kiepskiej jakości treści.
Ja jestem naukowcem starej daty, więc korzystam z książek i tradycyjnych źródeł. Rzecz w tym, że dziś coraz więcej informacji czerpiemy z sieci, musimy być coraz bardziej krytyczni i ostrożni.
Rozwój technologii nie jest problemem, problemem jest prosta wiara w to, że technologie same rozwiążą poważne problemy. Rozwój technologii powinien iść w parze z rozwojem prawa i społeczeństwa obywatelskiego.
I optymistyczni. O potrzebie optymizmu mówił Pan podczas wykładu w Warszawie.
Tak, nie doceniamy ile dobrego udało wam się osiągnąć. Unia Europejska to wspaniała i trwała inicjatywa. Zapewniła lata rozwoju, pokoju i dobrobytu na Starym Kontynencie. Polska jest członkiem tej wspólnoty i nie jest sama. Historia rozwoju Polski w ostatnich 30 latach to przykład znany na całym świecie, poziom życia, który osiągnęliście budzi zazdrość niemal na całym świecie. To znak, że współpraca umożliwia rozwój i dobrobyt!