Oślepił laserem policyjny śmigłowiec. Polak zapłaci słono za szczeniacki wybryk
Takiego wybryku policjanci pilnujący porządku po derbach pewnie się nie spodziewali. Głupi żart może kosztować sprawcę naprawdę słono – i słusznie, niech będzie to przestroga dla innych.
Derby Trójmiasta zakończyły się wygraną Lechii Gdańsk. Policja zarówno na lądzie, jak i z powietrza czuwała nad sytuacją, aby zwaśnione strony nie próbowały przenieść rywalizacji na ulice. Już w Gdyni załoga śmigłowca wykonującego przelot w ramach operacji policyjnej nagle została oślepiona wiązką lasera.
We wskazany rejon natychmiast zostali wysłani policjanci. Na miejscu dokonali zatrzymania 50-letniego mieszkańca Gdyni będącego pod wpływem alkoholu. Wówczas sądzono, że mężczyźnie będzie grozić do roku pozbawienia wolności, zgodnie z ustawą Prawa Lotniczego.
Tymczasem obecnie służby informują, że za spowodowanie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lotniczym grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8. Wszystko zależeć będzie od decyzji sądu.
Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w rozmowie z Radiem Gdańsk relacjonuje, że zatrzymany mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Wyjaśnił, że jego zamiarem nie było spowodowanie katastrofy, a podczas zdarzenia był pijany – miał promil alkoholu w organizmie.
To jednak go raczej nie tłumaczy, bo zdarzenie mogło mieć naprawdę tragiczne reperkusje
Mężczyzna wielokrotnie skierował wiązkę światła lasera w kolorze zielonym, a następnie światło białe nierozproszone, w kierunku śmigłowca. Swoim zachowaniem zmusił pilota do gwałtownych manewrów i nieplanowanych zmian kursu w celu uniknięcia oślepienia wiązką światła oraz utraty panowania nad maszyną
– wyjaśnia Grażyna Wawryniuk.
Niestety do takich zdarzeń co jakiś czas dochodzi. Niedawno pisaliśmy, że jeden z zatrzymanych Brytyjczyków, który nawet dwukrotnie oślepiał pilotów, spędzi w więzieniu cztery miesiące. Być może to za mało, skoro naśladowców ciągle nie brakuje. A głupi żart naprawdę ogranicza widoczność:
Ciekawe, jaką decyzję podejmie sąd w sprawie nieodpowiedzialnego mieszkańca Gdyni. Policjanci patrolowali ulice w gorącym momencie, a jego czyn utrudnił pracę i stanowił zagrożenie dla życia. Trudno znaleźć jakiekolwiek okoliczności łagodzące.