REKLAMA

Złodzieje zamienili wytrychy na coś nowego. Tak teraz okradają domy

Do sterowania inteligentnym domem zwykle wystarczy jedno urządzenie, ale jak pokazuje rzeczywistość, do okradnięcia go również. Historia nietypowego rabunku pokazuje, że jeżeli pozbywamy się tradycyjnych zamków, to równocześnie powinniśmy uzbroić dom w kable.

Złodzieje zamienili wytrychy na coś nowego. Tak teraz okradają domy
REKLAMA

Choć w polskich domach nadal królują tradycyjnie drzwi i zamki, to na rynku licznie dostępne są rozwiązania smart home pozwalające na włączenie i tego aspektu domu (lub mieszkania) do sieci inteligentnych urządzeń.

Rozwiązanie wydaje się dla wielu znacznie lepszą i bezpieczniejszą alternatywą dla tradycyjnych zamków, gdyż nie trzeba pamiętać o ich zamykaniu, klucz stanowi smartfon, który zawsze trzymamy przy sobie, a aplikacje pozwalają na śledzenie tego kto i kiedy wszedł. Jednak to rozwiązanie ma bardzo słaby punkt.

REKLAMA

Poleganie na sieci bezprzewodowej pozbawiło go majątku. Złodzieje zamienili łomy na zagłuszacze sygnału

Jest nim konkretnie bezprzewodowa sieć, z którą łączy się zamek. Pokazała to historia amerykanki Kim Komando, jednej z dziennikarek dziennika USA Today, która w swoim domu posiada liczne urządzenia smart home - w tym cyfrowy zamek do drzwi.

Jak relacjonuje, popołudnie 16 lutego było dla jej rodziny jak każdy inne. Jednak około godziny 19 ona i jej mąż usłyszeli huk za drzwiami. Okazało się, że ich dom był otoczony przez policję i oddział SWAT (wyspecjalizowanych, uzbrojonych jednostek), która była pewna, że komando i jej mąż są włamywaczami. Jako dowód mundurowi pokazali zagłuszacz sygnału sieci, który stał w pobliżu ich posiadłości.

Po krótkiej wymianie zdań policjanci opuścili broń, rozumiejąc, że mają do czynienia z właścicielami domu.

Jak się okazało, ta obecność uratowała dobytek rodziny Komando, która była pierwotnym celem gangu okradającego domy. Złodzieje widząc, że w domu są ludzie, pozostawili zagłuszacz sygnału i udali się na zwiady, by sprawdzić, który z domów w pobliżu jest pusty.

Celem złodziei padł sąsiad mieszkający cztery domy dalej, który wyszedł z domu o 17. O 17:05 otrzymał powiadomienie, że systemy bezpieczeństwa w jego domu są wyłączone, jednak uznał to za awarię internetu. W międzyczasie gang okradł go, kradnąc z domu 25 tys. dolarów w gotówce oraz przedmioty wycenione na w sumie 100 tys. dolarów.

Według Komando jej dom uniknął grabieży nie tylko ze względu na obecność rodziny w budynku, ale i fakt, że system zabezpieczeń jest połączony kablami i nie polega na sieci bezprzewodowej. Pełne okablowanie domu możliwe było ze względu na fakt, że małżeństwo samodzielnie zbudowało dom i w projekcie uwzględniło połączenie systemów bezpieczeństwa bezpośrednio kablami.

"Kamery bezpieczeństwa i internet w naszym domu są podłączone kablami. Nawet gdy złodzieje próbowali zagłuszyć sygnały Wi-Fi, czerwone światła kamer bezpieczeństwa pokazywały im, że wszystko nagrywają. Nadal mamy też telefon stacjonarny."

Według policji, gang złodziei widząc, że ich działania nie przynoszą efektu, zaczęli poszukiwać nowego celu. Ostatecznie jednak policji udało się złapać rabusiów, którzy obecnie czekają na deportację do Chile.

Boisz się kradzieży? Kup sejf z zamkiem mechanicznym.

REKLAMA

Więcej na temat inteligentnego domu (smart home):

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA