Za granicą rozkłady jazdy są wszędzie, w domu, biurze i kawiarni. W Polsce mówią: idź na dworzec
Według unijnych przepisów każde państwo członkowskie musi stworzyć krajowy punkt dostępu. Czyli zapewnić dostęp do „statycznych danych o ruchu i podróży oraz historycznych danych o ruchu w różnych rodzajach transportu”. I faktycznie wiele europejskich państw się do tego zastosowała. Ale nie Polska.
![rozkład jazdy](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F01%2Fmetro.jpg&w=1200&q=75)
Jak tłumaczy rozporządzenie punkt dostępu oznacza „cyfrowy interfejs, za pośrednictwem którego użytkownikom udostępnia się na potrzeby ponownego wykorzystania przynajmniej statyczne dane o podróży i historyczne dane o ruchu, wraz z powiązanymi metadanymi, lub za pośrednictwem którego użytkownikom udostępnia się na potrzeby ponownego wykorzystania źródła lub metadane tych danych”. Krzysztof Ruciński, który zajmuje się tematyką m.in. transportu publicznego i mobilności, zasugerował, że Polska nie zrealizowała tego prawa w należyty sposób.
„Należy zacząć prawo unijne w Polsce stosować skutecznie”
Wiele europejskich państw tak robi. Na przykład Francuzi na jednej stronie udostępniają wszystkie rozkłady (zarówno komunikacji miejskiej, jak i pociągów). Twórcy aplikacji i stron mogą je bezpłatnie wykorzystywać na swoich stronach czy w aplikacjach.
Do czego otwarty dostęp jest potrzebny? Ciekawy przykład pokazał swego czasu mieszkający w Londynie dziennikarz Jakub Krupa. W swoim domu zainstalował zegar, na którym widać odjazdy metra i autobusów z pobliskiej stacji.
Masa biurowców czy ośrodków kulturalnych ma przy recepcji status pobliskich linii metra, autobusy, itd., co pozwala na spokojnie planowanie podroży i info, jak wygląda powrót do domu. Są autobusy, metro, pociągi, promy rzeczne. Co więcej, można podpiąć zewnętrzny głośniczek i mieć ogłoszenia ze stacji.
- opisał.
Bajer? Owszem. Ale przy okazji bardzo pomocny, bo faktycznie ułatwia korzystanie z komunikacji miejskiej. Jak zauważył w dyskusji Michał Leman z Flixbusa „otwarte API z transportem miejskim i regionalnym to byłaby diametralna zmiana percepcji i użyteczności”.
Aktualne informacje byłyby szeroko dostępne nie tylko na przystankach czy dworcach. Wyobraźcie sobie, że wychodzicie z kina czy galerii handlowej i od razu widzicie, jaki autobus czy tramwaj w okolicy odjeżdża, dokąd i o której. Nie trzeba iść w ciemno na przystanek, ba, nie trzeba sięgać po telefon, by wiedzieć, że jeszcze zdąży się wypić herbatę w pobliskiej kawiarni.
Na Spider's Web piszemy więcej o transporcie publicznym:
W przypadku komunikacji miejskiej coraz więcej miast decyduje się na takie rozwiązania
Dzięki temu nie tylko komercyjne serwisy i aplikacje informują o połączeniach, rozkładach jazdy i aktualnej lokalizacji pojazdów, ale też autorskie serwisy, które np. dodatkowo pokazują, jakie maszyny są obecnie w ruchu.
Dzięki otwartym danym może powstać m.in. taki projekt:
Niektórzy przewoźnicy kolejowi decydują się na transparentność, ale niektórzy trzymają dane dla siebie. Na Twitterze Michał Pazur podzielił się rozmową z Polregio nt. udostępnienia rozkładów w pliku GTFS. W otrzymanej odpowiedzi przeczytał, że zgodnie zapisami ustawy o transporcie zbiorowym, ten dostępny jest publicznie m.in. na stronie spółki oraz... w postaci tablicowej, na dworach i stacjach. Jest różnica w podejściu.
Niestety to kolejny dowód na to, że w Polsce mamy olbrzymi problem z informacją pasażerską. Są plany, aby to zmienić, ale np. na kolei wskazywanie dokładniej lokalizacji pociągów na podstawie GPS-ów ma być wprowadzone dopiero w 2030 r.