REKLAMA

Recenzja Tekken 8: najlepsza część od 17 lat, ale z dużą skazą

Tekken 8 to najlepsza odsłona bijatyk od czasów Dark Resurrection z 2007 roku. Niestety, wielki powrót w blasku i chwale jest psuty przez mechanikę walki, bez której gra doskonale by się obeszła.

Recenzja Tekken 8: najlepsza część od 17 lat, ale z dużą skazą
REKLAMA

Jest już po północy, trwa finał turnieju podczas posiadówki. Debiutująca Azucena bije na kwaśne jabłko bezradnego Jina. Starcie wydaje się przesądzone, gdy postawiony pod ścianą przegrywający wciska R2, aktywując Rage Art: potężną, filmową sekwencję urywającą prawie połowę życia przeciwnika. Chociaż jest nas raptem kilku, przez salon przebiega pomruk niechęci i niezadowolenia.

REKLAMA

Rage Art psuje Tekkena 8 w najgorszy możliwy sposób: spowalnia, wybija z rytmu, nudzi i frustruje.

Tekken 8: Rage Art w wykonaniu Jina

Rozumiem cel istnienia Rage Art. To deska ratunku rzucona przegrywającemu graczowi, pozwalająca wyrównać szanse. Technika odblokowuje się po utracie większości paska życia, w formie potężnej, w pełni zautomatyzowanej, filmowej sekwencji. Możliwej do zablokowania, ale trzeba zachować szczególną czujność. Rage Art pochłania bowiem nadchodzące ciosy: niskie, średnie oraz wysokie, a także rzuty. Koło ratunkowe przegrywającego przeciwnika działa więc jak mina, na którą łatwo wejść.

W praktyce Rage Art to powtarzalne sekwencje trwające 10 (!) sekund, stosowane raz na rundę przez każdą stronę, skutecznie psując naturalne tempo oraz klimat starć. Za pierwszym razem taka animacja wygląda niezwykle efektownie. Za dziesiątym wkurza. Za setnym sprawia, że ma się ochotę odejść od konsoli.

Sekwencje Rage Art lepiej pasują do bijatyk spod szyldu Dragon Balla niż do Tekkena. Ich istnienie stoi w bezpośredniej sprzeczności z szybkim, dynamicznym, responsywnym flow z którego znany i kochany jest Tekken. Dlatego podczas amatorskich tuniejów przy moim PS5 umówiliśmy się: żadnego R2, żadnego Rage Art. Walczymy jakby go nie było. Rozgrywka stała się dramatycznie przyjemniejsza i bardziej emocjonująca.

Musiałem z siebie wyrzućić ten zawód, by mieć już z górki. Nie licząc bowiem Rage Art, Tekken 8 jest wybitny.

Tekken 8 na Unreal Engine 5 powala wizualnie

Przeniesienie serii na Unreal Engine 5 okazało się świetną decyzją. Bijatyka wygląda absolutnie rewelacyjnie. Zwłaszcza w obszarze modeli postaci. Przywiązanie do detali weszło na zupełnie nowy poziom. Widać, jak wojownikom z nagimi torsami napinają się mięśnie, powiększając obwody. Jak tętnice grubną pod skórą, pompując zawodnikom energię. Przywiązanie do anatomicznych detali bywa szokujące.

Z drugiej srony wyraźnie czuć, że deweloperzy mają swoich faworytów. Modelom kluczowych dla fabuły wojowników, jak Jin Kazama czy jego ojciec Kazuya, poświęcono znacznie więcej miłości oraz pietyzmu niż pozostałym. W Tekken 8 panuje wyraźny podział na lepszych i gorszych. Nie pod względem bogactwa ciosów, ale właśnie wyglądu i detali. Jednak nawet te mniej efektowne wizualnie postaci - jak Asuka, Claudio czy Leo - trzymają poziom. Mamy do czynienia z nowym standardem. Tekken 8 to wizualny rarytas.

Ta graficzna ewolucja jest widoczna także w obszarze aren. Tutaj twórcy także mają swoich faworytów. Lokacje takie jak Urban Square (udaje Time Square), Arena czy Seine (paryska Tamiza) zachwycają, podczas gdy inne pozostały technologicznie w czasach poprzedniego Tekkena. Powstaje więc wrażenie pewnej nierówności, ale jednak z silną dominacją dbałości o jakość oprawy.

Po latach względnej posuchy, Tekken nareszcie satysfakcjonuje zróżnicowaną zawartością.

Tekken 8: Salon Gier

W zeszłym roku Street Fighter 6 rozbił bank toną zawartości, w tym gigantyczną kampanią fabularną w otwartym świecie. Twórcy Tekkena z Bandai Namco wiedzieli więc, że tym razem klasyczny zestaw: kampania - arcade - versus - multiplayer już nie przejdzie. Będzie nie tylko niewystarczający, co po prostu śmiesznie mały na tle tego, co oferuje współczesna konkurencja. Japończycy dodają więc coś zupełnie nowego: Salon Gier.

Salon Gier to dodatkowy tryb, w którym gracz tworzy swojego chibi-avatara, a następnie przechodzi alternatywną kampanię poświęconą subkulturze e-sportowych bijatyk na automatach. Nowy moduł świetnie łączy kilka istotnych elementów gry: szkolenie z fundamentów Tekkena, wbijanie nowych rang profilu, rywalizację z innymi graczami oraz odblokowywanie dodatków kosmetycznych.

Rozumiem, że oglądając moje zrzuty ekranu z miniaturowymi awatarami możecie nie czuć ekscytacji. Kiedy jednak przestałem skupiać się na prostej oprawie, zrozumiałem, że Salon Gier stanowi świetny pomost między bezpieczną kampanią fabularną, a rankingową rywalizacją z wyjadaczami. To swoisty łącznik, którego w wielu bijatykach brakuje. Stan przejściowy między małą i dużą areną. Żółtodziobami oraz wymiataczami.

Bardzo przyjemne dodatki to Trening, kultowy Tekken Ball oraz Epizody Postaci.

Trening z nakładką danych w Tekken 8
Tekken Ball powraca!

Mało kto zwraca na to uwagę w recenzjach, ale solidny tryb treningowy stanowi fundament każdej bijatyki. Niestety, ten dla Tekkena przez długi czas nie był wystarczający. Bandai Namco nareszcie coś z tym robi. Nie tylko poprzez Salon Gier z samouczkami, ale także klasyczny Trening, nafaszerowany nowościami. Frame Advantage, funkcje „if” worka treningowego, kary treningowe, wyzwania i więcej - w końcu mamy pełen pakiet rozwiązań już na premierę.

Mnie - wielkiego fana Tekkena 3 na PSX - bardzo ucieszył powrót Tekken Balla. Szalone połączenie piłki plażowej oraz bijatyki ponownie bawi, budzi ciekawość podczas domówek i stanowi świetną odskocznię od salonowych turniejów ze znajomymi. To mały, ale dający sporo frajdy dodatek.

Fani kampanii docenią natomiast Epizody Postaci. Każdy wojownik ma własny, z unikalnym filmem fabularnym w nagrodę za zakończenie kilku walk. Epizody Postaci nie należy mylić z trybem Arcade, który został kompletnie odarty z fabularnych naleciałości. Stanowi za to większe wyzwanie, bo gracz musi pokonać 10 przeciwników, z czego kilku to duchy innych graczy, dające żółtodziobom spore wciry. Arcade to dobry sposób na zarabianie monet, które potem wydajemy na kosmetyczne przedmioty wojowników.

Pod wględem mechaniki Tekken 8 to odsłona radykalnie przystępna. Zwłaszcza w obszarze żonglerki.

To moje subiektywne wrażenie, ale wydaje się, że Tekken jeszcze nigdy nie miał tak toleracyjnych okien czasowych i tak łatwych sekwencji combo to sklejania. Dzięki temu nawet ja - niedzielny fan serii - bez problemu posyłałem przeciwników w powietrze na kilka ciosów, zjadając im prawie połowę paska życia. Czasem ponad połowę, postaciami takimi jak Asuka, które są pod żonglerkę przeciwników stworzone.

Łaskawość producentów ma dobre i zle strony. Dobra jest taka, że gracze niezaawansoani jak ja, mogą poczuć się nieco pro, klejąc juggle o jakich dawniej tylko marzyli. Złym następstwem będzie zapewne to, iż grając przez siec przeciwko weteranom twój wojownik zapewne nawet nie dotknie ziemi, bezwładnie ubijany w powietrzu przez przeciwnika. Jeżeli sam potrafię w ten sposób zjeść połowę paska, mam ciary na myśl o tym, jakie combo będą kleić zawodowcy.

Jako przeciwwaga wobec weteranów powstał alternatywny system sterowania, wywoływany przyciskiem L1. Gdy ten jest aktywny, gracze odpalają potężne ciosy, chwyty i sekwencje jednym przyciskiem, kontekstowo podpowiadanym z półprzezroczystej listy. Brzmi jak oszustwo, ale możecie mi uwierzyć: dla zawodowca to żadna przeszkoda. Skróty przycisków nie przeważą bowiem doświadczenia, wyczucia czasu oraz taktyki optymalnej ofensywy weteranów.

No właśnie: ofensywa. Tekken 8 promuje ją przy pomocy zupełnie nowego, niebieskiego paska Heat. Gdy gracz aktywuje go przyciskiem L1, jego ciosy są silniejsze, a sam staje się szybszy w określonych sytuacjach. Podczas spalania paska Heat gracz odblokowuje unikalną sekwencję ciosów, a nawet regenerację zdrowia. Heat, w przeciwieństwie do Rage Art, stanowi bardzo ciekawy, złożony i zniuansowany dodatek. Do tego wydłuża możliwości combo, również w powietrzu. Liczę, że Heat zostanie w serii na dłużej.

Tekken 8 to najlepsza część serii od 2007 roku i świetne zadośćuczynienie za poprzednią odsłonę w stanie na premierę.

Nowa bijatyka jest ładniejsza, dłuższa i większa od poprzednika. Tekken 8 już na starcie ma satysfakcjonujący tryb treningowy, a także kampanię fabularną umiejętnie zszywającą niezamknięte wątki nagromadzone w serii. W końcu zyskujemy satysfakcjonujące zwieńczenie telenoweli klanu Mishima, z epickimi konfrontacjami których nie powstydziłby się twórca Dragon Balla.

Salon Gier to świetny pomost między kampanią i zmaganiami online, którego Tekkenowi zawsze brakowało. Rozdzielenie Arcade i Epizodów Postaci zdaje egzamin, tak samo jak nowy system Heat - znacznie bardziej złożony, ciekawy i wszechstronny niż może się to na początku wydawać.

Szkoda tylko, że Rage Art stanowi istotny element rozgrywki, bez możliwości wyłączenia go w ustawieniach. Boli także brak systemowych turniejów offline przed jedną konsolą, z zestawem unikalnych zasad. To powinien być standard każdej nowej bijatyki. Zwłaszcza, że Tekken 8 posiada system turniejów drabinkowych, który pojawia się w kampanii! Jego niebecność, jako element modułu Versus albo w formie osobnego trybu, to fatalna decyzja.

Największe zalety:

  • Poziom detali modeli na Unreal Engine 5 zachwyca. Te mięśnie, te żyły
  • Nowy Heat System to świetny dodatek. Musi zostać na dłużej
  • Kampania jest epicka i świetnie zamyka telenowelę rodu Mishima
  • Salon Gier to dobry pomost między single i multi
  • W końcu solidny tryb treningowy z masą detali
  • Tekken Ball <3
  • Dobry pomysł z rozdziałem Arcade i Epizodów Postaci
  • Masa wojowników już na premierę

Największe wady:

  • Rage Art powinien trafić do kosza. Męczy, irytuje, wybija z rytmu
  • Brak możliwości organizacji turnieju offline z własnymi zasadami
  • Nierówny poziom wykonania aren
  • Archaiczny, powolny tryb personalizacji wojowników

Ocena recenzenta: 9/10

REKLAMA

Tekken 8 niezwykle się studiu Bandai Namco udał. Gra syci pod względem zawartości, pozytywnie zaskakuje kampanią, a także czaruje oprawą. Czuć, że producenci wzięli sobie do serca krytykę poprzedniej odsłony. Najpierw wrócili do fundamentów, a potem postawili na ciekawe innowacje. Dzięki temu Tekken 8 to gra kompletna, dopracowana i bardzo przyjemna.

Tekken 8 to najlepsza odsłona bijatyki od czasów Dark Resurrection z 2007 roku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA