Jak poznać i żyć z sąsiadami w erze online? E-sposoby na dobre sąsiedztwo
Wprowadzasz się do nowego, wymarzonego mieszkania. Wszystkie sprawy załatwione, pokoje urządzone, można się zadomowić. Tylko jak to zrobić, jeśli nie zna się nikogo wokół i poza „dzień dobry” na korytarzu nie ma okazji, by zamienić z sąsiadami słowa? Pomocną dłoń wyciąga internet.
„Kargul, podejdź no do płota” – mówił Pawlak w kultowej polskiej komedii „Sami swoi” o perypetiach zwaśnionych sąsiadów. Popkultura w Polsce i na świecie dużo miejsca poświęciła sąsiedzkim sporom. Bohaterowie albo sami są utrapieniem dla innych i zalewają mieszkających pod sobą, albo muszą męczyć się z imprezowiczami, którzy nie dają spać po nocach i słuchają głośno muzyki. Adaś Miauczyński, postać z filmów Marka Koterskiego, mieszkał w bloku z fanatykiem wiercenia. Modlitwa Polaka z legendarnego „Dnia świra” również zawiera specjalną prośbę wymierzoną właśnie w żyjących w tym samym otoczeniu. Na szczęście rzeczywistość nie musi być aż tak gorzka i cyniczna. A internet może pomóc w nawiązywaniu kontaktów i budowaniu zdrowych sąsiedzkich relacji.
Internet dla mieszkańców od A do Z
Coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania w nowym budownictwie, gdzie sąsiedzkie więzi jeszcze nie miały kiedy się zawiązać, skoro każdy mieszka w nich od niedawna. W takich sytuacjach szczególnie trudno tworzy się coś od zera. Tym bardziej że specyfika pracy i życia współczesnego Polaka różni się od tego, co standardem było 20 czy 30 lat temu. Bardzo często ludzie pracują zdalnie albo w niestandardowych godzinach, zakupów nie robi się w sklepie pod domem, najważniejsze instytucje nie zawsze są na tym samym osiedlu. Zwyczajnie nie ma kiedy się poznać. Łatwiej wejść w istniejące struktury, budowane przez innych przez lata. Gdy robi się to od podstaw szybko można poczuć zwątpienie i rezygnację. Właśnie dlatego rola internetu jest kluczowa.
Jest pomocny już na pierwszym kroku, wszak nowoczesne technologie pozwalają znaleźć mieszkanie. Wystarczy nawet w wyszukiwarce wpisać hasło „mieszkania na sprzedaż Poznań”, „mieszkania na sprzedaż Warszawa” czy „mieszkania na wynajem Poznań”, aby naszym oczom ukazały się wręcz setki ogłoszeń i ofert. Możliwości jest rzecz jasna więcej.
Możemy skorzystać ze specjalistycznych portali, takich jak rynekpierwotny.pl, który segreguje planowane, powstające oraz zrealizowane inwestycje. Na stronie znajdziemy inteligentne rekomendacje, spersonalizowaną mapę (możemy wskazać, gdzie pracujemy albo w którym miejscu jest szkoła dzieci, a system pokaże nam, jak długo zajmie dojazd do potencjalnego mieszkania) czy w końcu porównywarkę ofert z całej Polski.
Inną pomocną platformą jest gethome.pl, zbierającą oferty z rynku pierwotnego oraz wtórnego, w tym także oferty na wynajem. Przez internet załatwimy urzędowe sprawy związane z nabyciem mieszkania oraz m.in. zameldowaniem się, znajdziemy również oferty pozwalające nam je wykończyć. Nic więc dziwnego, że zapoznanie się z sąsiadami w sieci jest naturalnym krokiem na drodze.
Skoro w internecie można znaleźć przyjaciół i miłość, to tym bardziej poznać sąsiada
Tak jak dawniej sąsiedzkie życie toczyło się na ławce przed klatką, pod blokiem czy w oczekiwaniu na windę, tak dziś śmiało możemy stwierdzić, że kwitnie na facebookowych grupkach. Jak je znaleźć? Wystarczy w wyszukiwarkę Facebooka wpisać nazwę naszego osiedla, dzielnicy czy nawet konkretnego bloku bądź inwestycji, a jeśli taka grupa istnieje, to na pewno ją w ten sposób namierzymy.
Warto do społeczności dołączać, bo sąsiedzi informują się o wszystkim co ważne i co… mniej ważne. I to największy plus. Przez lata mieszkając na dużym osiedlu był to mój pierwszy punkt informacyjny. Brak ciepłej wody? Od razu odpalałem Facebooka i czekałem na podobne zgłoszenia. Huk na ulicy? Po chwili wiedziałem, czy coś mi się przesłyszało, czy może nieopodal dzieje się coś poważnego.
Mieszkańcy wzajemnie na grupkach się informują (np. o błąkającym się czworonogu) i ostrzegają. Niestety powszechną praktyką złodziei są spacery po klatkach, rozglądanie się, a nawet chwytanie za klamki. Kiedy w okolicy spotka się kogoś podejrzanie zachowującego się, można mieć pewność, że taka osoba zostanie na grupce opisana. Oprócz ostrzeżenia w takich sytuacjach często dochodzi do rozpoczęcia wspólnych konkretnych działań – ze zgłoszeniem na policję włącznie.
Byłem również świadkiem, jak na grupkach nawiązywały się pierwsze sąsiedzkie znajomości
Ktoś pytał, czy nie ma chętnych na wspólne spacery po parku, niedalekie wycieczki rowerowe czy odwiedzenie pobliskiej kawiarni. Rzecz jasna należy pamiętać o zachowaniu bezpieczeństwa i o tym, że nigdy nie wiemy, kto jest po drugiej stronie monitora. Lepiej nie klikać w sensacyjnie brzmiące nagłówki udostępniane przez nieznane nam konta, które mogą przenieść nas na portal wyłudzający dane, oraz mimo wszystko mieć ograniczone zaufanie, dopóki lepiej nie pozna się (choćby na samej grupce) sąsiadów. Jednak im dłużej będzie się uczestniczyć w wirtualnym życiu społeczności, tym łatwiej będzie później przenieść relacje do prawdziwego.
Warto dodać się do grupek, które pozornie nie są bezpośrednio związane z daną lokalizacją, czyli np. naszym osiedlem. Duża popularnością cieszą się społeczności w stylu „Uwaga, śmieciarka jedzie”. Umożliwiają pozbycie się przedmiotów, których nie potrzebujemy – chętni po prostu po nie przyjeżdżają i je odbierają. Może się okazać, że w naszym otoczeniu jest ktoś, z kim dzielimy wspólne zainteresowania lub gust. Sąsiad chcący pozbyć się mebli, które nam się podobają, lub książek autorów, których cenimy, to skarb i zapowiedź ciekawej znajomości.
To samo tyczy się też grupek dla pasjonatów spacerów, rowerów, roślin czy jedzenia. Nawet jeśli nie zawsze uczestnictwo w takiej społeczności zakończy się poznaniem nowych osób, to przynajmniej będziemy wiedzieli, gdzie warto udać się w okolicy na dobry makaron, pizzę czy pierogi.
Źródłem cennej wiedzy o otoczeniu są również profile poświęcone osiedlu czy konkretnej części miasta
Bardzo często prowadzą je lokalni aktywiści, zaangażowani w życie okolicy i dbający o jej dobro. Ich działalność polega na informowaniu o tym, co dzieje się na miejscu, jakie atrakcje kulturalne nadchodzą oraz jakich wydarzeń możemy się spodziewać. Piszą o projektach zgłaszanych do budżetów obywatelskich, ale też zwracają uwagę, gdy dzieje się coś niedobrego, np. gdy zieleń miejska jest zagrożona.
Podobną interwencyjną funkcję pełnią profile w mediach społecznościowych rad osiedla „Docierają do nas sygnały o hałasie dobiegającym z trasy S14. Napiszcie w komentarzach jak bardzo uciążliwy jest to problem i na jakiej ulicy mieszkacie” – napisano na profilu jednej z łódzkich rad osiedla. Mieszkańcy w ten sposób mogli podzielić się swoim problemem, licząc na to, że sprawą zainteresuje się ktoś, kto będzie mógł znaleźć rozwiązanie.
Warto podkreślić, że tego typu profile w mediach społecznościowych bardzo często zajmują się po prostu promocją okolicy. Instagramowe konta pokazują ciekawe miejsca, które potem chce się samemu odwiedzić. Zachęcają też do aktywności. Publikując fotkę np. z parku czy ładnego bloku warto dodać odpowiedni hasztag, tak by inni mogli odkryć miejsce, a przy okazji zaobserwować nasz profil. Kto wie, może sami staniemy się propagatorami swojego miejsca zamieszkania? Tak działa nowoczesny lokalny patriotyzm.
Interesującym źródłem wiedzy o okolicy są też mapy Google’a. Za sprawą ocen i opinii użytkowników możemy dowiedzieć się, co sądzą o pobliskich atrakcjach. Bardzo często w takich dyskusjach udzielają się tzw. lokalni przewodnicy. Jako że te osoby są aktywne w sieci, to możemy kojarzyć je też z innych grup czy profili. To dobry sposób, żeby zlokalizować takie osoby i być może nawiązać z nimi kontakt, jeżeli piszą o rzeczach i sprawach, które nas interesują i również są nam bliskie.
Wspomniane wcześniej rady osiedla mają swoje profile w mediach społecznościowych, ale też własne strony internetowe. Warto poszukać podobnych witryn w przypadku spółdzielni. Tym bardziej że coraz częściej powszechne stają się zdalne spotkania, za pośrednictwem internetowych platform. Sąsiedzi ustalają sprawy nie spotykając się ze sobą bezpośrednio, tylko łącząc się online. Ma to swoje plusy, bowiem nie zawsze mamy możliwość uczestnictwa „na żywo”, a dzięki temu nie jesteśmy wykluczeni z życia lokalnej społeczności.
Internet w znaczący sposób ułatwia poznanie sąsiadów
Zarówno tych bliższych, jak i dalszych. Dzieje się tak tylko nie dlatego, że łączy nas wspólna lokalizacja. Mnóstwo tematycznych grup i stron pozwala odszukać osoby dzielące z nami te same zainteresowania. Nagle może się okazać, że na naszym osiedlu mieszka pasjonat historii, który wie wszystko o okolicy i z chęcią tą wiedzą się dzieli – zarówno w sieci, jak i na żywo. I chociaż dużo się mówi, że internet izoluje, zamyka w swoich bańkach, to właśnie na przykładach sąsiedzkich grup i działań pokazuje, że może być inaczej.
Artykuł powstał we współpracy z serwisami Rynekpierwotny.pl i GetHome.pl.