Malutka karta uratowała mi wakacje. Kosztowała mnie 5 zł
Co najlepiej robić na wakacjach nad polskim morzem? Wiadomo – zwiedzać, spacerować, poznawać nowe miejsca i ludzi. Tyle tylko, że w moim przypadku pogoda postanowiła wykluczyć wszystkie te aktywności. Na szczęście udało mi się nie zanudzić na śmierć, a pomogła mi w tym mikroskopijna karta, którą przywiozłem ze sobą w torbie.
Więcej naszych wakacyjnych relacji znajdziesz na stronie wakacjezplusem.spidersweb.pl.

Początkowy plan był taki, że mój urlop będzie przebiegał w takiej atmosferze:

Czyli plaża, słońce, wiatr, spacery i wylegiwanie się, a w chwilach wolnych od tych wyczerpujących czynności – sprawdzanie, czy 5G od Plusa jest i jaki komfort użytkowania zapewnia w przypadku takich prostych czynności, jak przesyłanie zdjęć, filmów czy rozmowy wideo.
Pogoda miała jednak inny plan na czas mojego pobytu w Pobierowie. I wyglądała ona tak:
W związku z czym nie miałem wyboru – od razu po tym, gdy zorientowałem się, jak kiepskie jest WiFi w hotelu, sięgnąłem do podróżnej walizki i wyjąłem z niej kupiony wcześniej starter Plusa.

Starter kosztuje całe 5 zł i na dzień dobry dostajemy 6 GB, a także – bez niespodzianki – wcześniej wspomniane 5 zł do wykorzystania na różne usługi.
6 GB to oczywiście całkiem sporo na początek, ale niekoniecznie w przypadku, kiedy z jednego pakietu będą korzystać dwie głodne multimediów osoby. I to przez cały weekend z kawałkiem, bo pogoda niespecjalnie chciała się poprawić.
I tu jest na szczęście dobra wiadomość, bo wystarczy dowolne doładowanie, które nie przepada, za 10 zł lub więcej, które nie przepada, i aktywacja odpowiedniej promocji, żeby dostać jeszcze 400 GB. To już spokojnie wystarczy.
Pozostała teraz tylko kwestia wyboru, do którego z naszych urządzeń trafi testowa karta SIM z 5G od Plusa. Żeby było jej trudniej, trafiła do mojego jedynego i podstawowego telefonu, który później pełnił też funkcję routera dla pozostałych wyjazdowych sprzętów.
Pierwsze losowe testy zasięgu z hotelu - mamy to:

Hotelowe WiFi nie ma w tym przypadku najmniejszych szans z 5G, które spokojnie wystarcza nawet w przypadku dzielenia się jednym pakietem między dwoma urządzeniami przez mobilny hotspot w telefonie.
Co zresztą było uskuteczniane niemal bez przerwy w trakcie tego pogodowo niefortunnego wyjazdu, bo żona zaklepała sobie iPada z dużo większym wyświetlaczem, pobrała na niego chyba wszystkie możliwe aplikacje streamingowe, po czym zaczęła nadrabiać zaległości.

Nie było tutaj miejsca na żadną miękką grę – seriale wpadały na tablet jeden po drugim, w maksymalnej dostępnej jakości i przy wyłączonych wszystkich funkcjach oszczędzania transferu.
Problemy przy takim intensywnym użytkowaniu, gdzie cały czas z tego samego internetu z tej samej karty korzystał jeszcze mój telefon, który też nie leżał na szafce? Brak. Gdyby nie to, że nasz hotelowy pokój był trochę klaustrofobiczny, czulibyśmy się prawie tak, jak w domu, gdzie do dyspozycji mamy stacjonarne WiFi i stacjonarny internet. Nie jest to może wymarzony scenariusz spędzania wakacji, ale każdy chyba miał choć jeden taki wyjazd, w przypadku którego pogoda całkowicie pokrzyżowała wszystkie plany.
Żeby jednak ten czas nie był kompletnie bezproduktywny, między oglądaniem seriali i – w moim przypadku – graniem w mobilne gry online – planowaliśmy sobie kolejne wyjazdy. Tysiące zdjęć, setki materiałów wideo, mapy, aplikacje – wszystko działało bez najmniejszego zarzutu.
Oczywiście w trakcie niezbyt długich okienek pogodowych udawało nam się czasem wyjść z hotelu, żeby sprawdzić, jak działa 5G Plusa wśród szalonych tłumów weekendowych turystów oraz... zjeść gofra i nagrać krótki film z przechadzki. Film oczywiście był w 4K...

... i oczywiście od razu trafił do chmury, razem ze wszystkimi innymi zdjęciami i filmami nagranymi po drodze. A potem został rozesłany do rodziny i znajomych.

Taka spacerowa wysyłka i synchronizacja miała zresztą o tyle dużo sensu, że nawet pomimo naprawdę sporych tłumów ludzi wyposażonych przecież w smartfony, wyniki notowane na głównej ulicy turystycznej Pobierowa były nawet lepsze niż te, które przeważnie widziałem w hotelu.

Test internetu 5G Plusa w niewielkiej miejscowości nad polskim morzem został więc zdany... na piątkę. Sam wyjazd nie był może najbardziej porywającym w historii naszych rodzinnych wyjazdów, ale co poradzić – czasem już tak jest. Grunt, że nikt ani trochę się nie nudził, każdy miał dostęp do naprawdę szybkiego internetu, a i korzystanie z niego było właściwie identyczne z korzystania z internetu w cieple domowego routera.
Co przy tym stało się z kupioną przeze mnie kartą Plusa po tym, jak wróciłem już do domu? Uznałem, że skoro działa to tak dobrze, to wykorzystam ją w moim iPadzie, który pełni u mnie rolę przenośnego komputera. Jakoś w końcu trzeba przerzucać te gigabajty zrobionych zdjęć i filmów, i najlepiej, żeby było to szybko. A skoro już wiem, gdzie jest szybko, to wybór nie jest jakiś specjalnie trudny...