REKLAMA

Odnowili zabytkowy dworzec, a potem okleili go klimatyzatorami. Konserwator: chyba żartujecie

Co robisz z odnowionym, zabytkowym zabytkiem? Na pewno chcesz, żeby odremontowaną elewacją mogli cieszyć oczy wszyscy. W PKP SA uznali jednak, że odświeżenie odświeżeniem, ale chłodzić się trzeba, więc na nowej i pięknej ścianie znalazło się... siedem wielkich urządzeń. Wszyscy łapią się za głowy, a spółka ze spokojem podkreśla: tak musi być.

Odnowili zabytkowy dworzec, a potem zrobili z nim to. Konserwator: chyba żartujecie
REKLAMA

O odnowionym dworcu we Władysławowie wspominałem przy okazji opisywania problemu szkaradnych skrzynek telekomunikacyjnych. Pozornie to dwie inne sprawy, ale chodzi o to, jak traktuje się przestrzeń w naszym kraju i nie dba o to, by wokół nas było ładnie. Każdy ładność interpretuje na swój sposób, ale chyba zgodzimy się z tym, że wolelibyśmy żyć w otoczeniu, w którym skrzynki się nie rozlatują i nie mają na sobie brzydkich napisów, a odnowione dworce nie straszą klimatyzatorami.

REKLAMA

Po aferze na Twitterze głos w sprawie zabrała spółka PKP SA, która m.in. opiekuje się w naszym kraju dworcami.

Umieszczenie klimatyzatorów na elewacji dworca od strony peronów było spowodowaną ograniczoną przestrzenią, w której mogłyby zostać zamontowane tego rodzaju urządzenia, gdyż na kondygnacji technicznej będącej jednocześnie ostatnią kondygnacją obiektu, zlokalizowano inne pomieszczenia i urządzenia techniczne, w tym kotłownię, serwerownię, rozdzielnię elektryczną oraz pomieszczenie central wentylacyjnych, co wykluczyło tam montaż jednostek zewnętrznych, gdyż muszą one być montowane w miejscach umożliwiających odprowadzanie ciepła (odkrytych)

- podkreśla PKP SA.

Według spółki musi to być akurat siedem niemałych agregatorów, bo inaczej nie zapewni się odpowiednich temperatur w takich pomieszczeniach jak serwerownia czy miejscu, gdzie znajduje się zasilanie rezerwowe dla systemów krytycznych z punktu widzenia funkcjonowania dworca. Zamontowane są nie tylko urządzenia podstawowe, ale i zastępcze, które wkraczają do akcji, gdyby coś się popsuło.

W rozmowie z trójmiejską "Wyborczą" Kinga Czachor, powiatowy konserwator zabytków w Pucku, przyznaje, że działania spółki to samowola budowlana. Zatwierdzony projekt nie zawierał urządzeń na ścianie budynku. Sprawy nie komentuje z kolei firma TPF odpowiedzialna za dokumentację projektową modernizacji dworca. W rozmowie telefonicznej z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" padło tylko stwierdzenie, że skoro inwestor odebrał dokumentację, to znaczy, że była wykonana prawidłowo.

Przebudowa dworca wyniosła 14,32 mln zł. Sprawą ma zająć się teraz powiatowy nadzór budowlany, który nakaże "przywrócenie budynku dworca do stanu zgodnego z zaakceptowanym projektem" – zapowiedziała konserwator zabytku.

Trudno o bardziej polską sprawę

Ktoś nie pomyślał, ktoś się nie zastanowił, ktoś nie zwrócił uwagi, potem jest udawanie, że wszystko zgodnie z przepisami albo krótkie: "a co cię to obchodzi?". I szkoda tylko wydanych pieniędzy i zabytkowego dworca. Bo jak pokazują przykłady zamieszczone na Twitterze spokojnie da się połączyć konieczność zapewnienia odpowiedniej temperatury z poszanowaniem estetyki.

REKLAMA

Możemy się spodziewać, że takich problemów wraz z częstszymi upałami będzie więcej. Podobny problem dotyczy przecież fotowoltaiki i na zabytkowych budynkach instalowane są panele, m.in. na kościołach. W końcu każdy chce co nieco zaoszczędzić, nawet proboszcz wiekowego kościoła. Wkrótce też chłodzić będą musieli się też ci, którzy przebywają w budynkach będących perełkami architektury. I pewnie konserwatorzy zabytków będą musieli jeszcze częściej interweniować.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA