Bard przemówił po polsku! Już można testować AI od Google'a w naszym języku
To coś więcej niż inteligentny czat. Bard będzie też mówił po polsku, a języka uczył się nie tylko na podstawie dostępnych w sieci materiałów, ale i razem z żywymi ludźmi z Polski. Dziś debiutuje w 40 nowych językach na całym świecie.
Szef Barda na prostsze pytania odpowiada po polsku, ale jednak woli po angielsku. Tak dużo łatwiej idzie mu przytaczanie kolejnych zalet Barda. To nie dziwi: z Wrocławia do Stanów wyjechał z rodzicami jako trzyletni Jacuś. Teraz 36-letni Jack Krawczyk prezentuje polskim dziennikarzom Barda, interesujące cały świat dzieło, nad którym sprawuje pieczę.
- Mój ulubiony sposób korzystania? Codziennie rano, gdy wstanę, rzucam mu przez mikrofon kilkadziesiąt poplątanych myśli, które chodzą mi po głowie, ,o tym, co powinienem zrobić tego dnia. Wtedy Bard to wszystko przetwarza i w syntetycznej formie przedstawia mi przez 2-3 minuty. Tłumaczy, jak według niego, powinienem ułożyć sobie ten dzień
- mówi Krawczyk.
I zaznacza, że dla niego nie jest to zastępowanie ludzkiej kreatywności czy wyobraźni, lecz jej rozszerzanie, odkrywanie nowych dróg, rozwiązań i możliwości. - Wiele lat korzystałem z utartych schematów choćby w komunikacji. Bard pomógł mi używać innego języka, sformułowań, metafor. Pozwala spojrzeć na pewne tematy i pytania w nowy sposób - tłumaczy inżynier Google'a.
Bard po polsku
Języka polskiego generatywna AI uczyła się na publicznie dostępnych danych, także tych z social mediów. Ponadto Google zatrudnił Polaków, którzy korygowali ewentualne błędy maszyny i prowadzili z nią rozmowy w języku polskim, starając się utrudniać jej zadanie.
Specjalne zespoły ds. bezpieczeństwa pilnowały też, by sztuczna inteligencja nie przetwarzała i nie uczyła się treści niebezpiecznych czy szkodliwych. Bard w nauce pomijał też treści stworzone przez copyrighterów, czyli np. treści sponsorskie czy reklamowe.
Jacek Krawczyk zapewnia, że wszystko będzie zgodne z lokalnymi regulacjami. Google współpracował w tej sprawie z irlandzkim inspektorem danych osobowych. Wszystkie przetwarzane informacje, które będziemy podawali Bardowi, będzie można potem usunąć. - Stawiamy na trzy elementy w kwestii prywatności: transparentność, kontrola użytkownika nad swoimi danymi i możliwość wyboru, co się z nimi dzieje - podkreśla Krawczyk.
Dane przetrzymywane na koncie użytkownika Barda domyślnie usuwane są po 18 miesiącach, ale można ten okres zmienić na 3 lub 36 miesięcy. Ta opcja jest dostępna tutaj: usuwanie danych w Google Bard.
Narzędzie da też możliwość wyboru pięciu rodzajów odpowiedzi, jakiej udziela: prostszej, dłuższej, krótszej, bardziej profesjonalnej lub bardziej swobodnej. Ponadto wprowadzono możliwość przesyłania obrazów do Barda w trakcie rozmowy.
Poza nowymi językami Bard dostał nowe funkcje. Można będzie przypinać pinezkami poszczególne rozmowy z czatem, udostępniać ich fragmenty w social mediach lub importować do plików. Bard będzie też połączony z Google Lens, ale ta opcja dostępna jest na razie tylko w języku angielskim.
Na razie Bard nie będzie połączony np. z GMailem, Google Dokumentami czy Mapami. Firma nad tym pracuje. - To jest wciąż eksperyment, który będziemy jeszcze długo rozwijali - podsumowuje Krawczyk.
Wraz z językiem polskim na takich samych zasadach powstały wersje Barda w 40 innych językach, w tym we wszystkich europejskich, arabskim, hindi i chińskim. Wszystkie właśnie zadebiutowały, można je testować pod adresem bard.google.com