Słuchawki EarFun Air Pro 3. Energetyczny drink w wersji muzycznej - recenzja
Są sytuacje, kiedy przy słuchaniu muzyki liczy się wierność, subtelność oddawania detali i zegarmistrzowskie wręcz podejście do odtwarzanych utworów. Ale są też i takie, kiedy liczy się mocne, efektowne uderzenie. I właśnie w tej drugiej sytuacji słuchawki EarFun Air Pro 3 odnajdują się doskonale, a do tego nie kosztują fortuny.
Tym razem, niestandardowo, zacznijmy nie od opisu wszystkiego, poza dźwiękiem, a właśnie od tego, jak Air Pro 3 grają. Bo z pewnością jest to ich cecha wyróżniająca, przy okazji odpowiadająca w dużej mierze na nasze pytanie, czy warto je kupić, czy może lepiej je sobie odpuścić.
EarFun Air Pro 3 - jak grają?
Mocno i efektownie - to chyba najlepsze określenie tego, jak odbieramy dźwięk odtwarzany przez słuchawki EarFun Air Pro 3 przy fabrycznych ustawieniach. Domyślna charakterystyka jest zdecydowanie inna, niż w przypadku użytkowanych przeze mnie na co dzień słuchawek Jabra Elite 5, czy nawet poprzednika Air Pro 3, czyli modelu z „2” w nazwie, który równolegle trafił do mnie na testy. Do tego stopnia, że Elite 5 czy Air Pro 2 określiłbym na tle „Trójki” jako „neutralne”, a „Trójki” jako „żywe”. Może nawet „żywiołowe”.
Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest oczywiście wyraźne podbicie basów - do tego stopnia, że zaczynają się odrobinę rozlewać na inne częstotliwości i delikatnie je przesłaniać, jednocześnie ocieplając całe brzmienie. Nie są to przy tym basy całkowicie dominujące i „zamulające” brzmienie, ale ich obecność jest trudna do przegapienia i zdecydowanie nie należą do najsubtelniejszych.
Efekt? Dawno już tak dobrze nie trenowało mi się, odtwarzając w słuchawkach proste utwory popowe czy hip hopowe i podejrzewam, że ktokolwiek kupi te słuchawki z myślą o takich właśnie zastosowaniach, nie będzie ani trochę rozczarowany.
Przyznam się przy tym, że o ile początkowo domyślne ustawienie wydawało mi się idealne do takich właśnie zastosowań i gatunków muzycznych, o tyle po jakimś czasie zajrzałem do equalizera w aplikacji i ostatecznie minimalnie obniżyłem basy, dodając zdecydowanie więcej „na górze”. Z jednej strony zachowany został energetyczny ładunek niesiony przez basy, a z drugiej strony - znalazło się miejsce dla średnicy, natomiast tony wysokie dodatkowo wyostrzyły brzmienie. Dla mnie - w sam raz.
Na dobrą sprawę da się nawet sprawić, żeby EarFun Air Pro 3 grały zdecydowanie bardziej neutralnie i nadawały się do większej liczby gatunków, ale to wymaga już zdecydowanie bardziej zaawansowanej i dłuższej zabawy z ustawieniami. Jeśli ktoś szuka trochę łagodniejszego i neutralnego brzmienia - Air Pro 2 mogą być potencjalnie lepszym punktem startowym. Sam raczej - gdybym miał wybrać między 2 i 3 - na starszy model, do moich zastosowań, niespecjalnie bym się oglądał.
Ach, nie próbowałbym przy tym przesadnie podbijać w Air Pro 3 basów w equalizerze, szczególnie jeśli jesteśmy fanami słuchania muzyki na maksymalnym poziomie głośności - całość zaczyna wtedy brzmieć raczej przeciętnie. Za to jeśli nie ruszymy EQ w tym zakresie, ewentualnie trochę basy skręcimy - można rozkręcić poziom głośności nawet do maksimum.
PS Podobno początkowo Air Pro 3 grały jeszcze bardziej basowo (dostałem już wersję po aktualizacji oprogramowania) - przyznam, że trochę trudno mi to sobie wyobrazić i faktycznie mógł to być pewien problem.
To teraz, skoro już wiemy, jak grają Air Pro 3, możemy przejść do… początku.
EarFun Air Pro 3 - co trzeba o nich wiedzieć?
Zaczynając od podstaw - są to od strony konstrukcyjnej dość standardowe słuchawki douszne, z panelami dotykowymi służącymi do nawigacji i etui ładującym w zestawie. Różnice między Air Pro 3 a 2 są widoczne już na pierwszy rzut oka - nowszy model ma mniejsze etui oraz mniejsze i lżejsze słuchawki.
Do tego - przynajmniej w moich uszach - „Trójki” leżą zdecydowanie pewniej i odrobinę wygodniej. Nie wiem, czy chciałbym biegać albo skakać z Air Pro 2 w uszach, natomiast w 3 nie jest to większym problemem. Nie są to wprawdzie ostateczne słuchawki treningowe, ale z niewielką dozą poprawień od czasu do czasu powinny się utrzymać w naszych uszach. Jedyny problem, który odnotowałem, to fakt, że słuchawki dość łatwo mechanicznie wytrącić z ucha, np. wycierając ręcznikiem spoconą twarz. Air Pro 3 „siedzą” bowiem dość płytko w naszych uszach - co z punktu widzenia komfortu można uznać za zaletę - ale wystarczy trochę mocniejsze trącenie i już trzeba je łapać w locie. Coś za coś.
Poza tym, od strony technicznej, EarFun Air Pro 3 mogą się pochwalić m.in.:
- Bluetooth 5.3
- przetworniki 11 mm
- opcja łączenia z wieloma urządzeniami jednocześnie (Multipoint)
- akumulator 54 mAh (słuchawki) i 520 mAh (stacja ładująca)
- czas pracy: 7 godzin z ANC, 9 godzin bez ANC, 45 godzin (z ładowaniem ze stacji)
- obsługa kodeków AAC, SBC, aptX Adaptive
- łączność z aplikacją i możliwość zmiany charakterystyki dźwięku
- osobny tryb gier
- ANC (wyciszanie hałasów do 43 dB), tryb transparentności, tryb standardowy, tryb gier
- odporność na poziomie IPX5 (można spokojnie w nich trenować, sprawdziłem)
- trzy wbudowane mikrofony (w każdej słuchawce)
- szybkie ładowanie - 10 minut ładowania w etui = 90 minut słuchania
- ładowanie etui przez USB-C
Cena? 359 zł. Dla porównania, EarFun Air Pro 2 kosztują niecałe 100 zł mniej i oferują - poza wspomnianą inną charakterystyką dźwięku - krótszy czas pracy na jednym ładowaniu (do 34 godzin), Bluetooth 5.2 bez Multipointu, ANC wyciszające hałasy do 40 dB (o tym jeszcze za chwilę) i - o dziwo - obsługę wykrywania wyjęcia słuchawki z uszu, czego w wersji 3 już nie znajdziemy. Poza tymi różnicami - i wspomnianymi wcześniej w tekście - słuchawki są do siebie mocno zbliżone, więc warto się zastanowić, czy czasem nie lepiej dołożyć/oszczędzić 100 zł, bo jedna i druga propozycja jest naprawdę ciekawa.
EarFun Air Pro 3 - jak działa ANC?
Zaskakująco dobrze, szczególnie patrząc na cenę, aczkolwiek nie jest to jeszcze ideał.
Przede wszystkim przez to, że słuchawki nie leżą przesadnie głęboko w kanale naszego ucha (a przynajmniej mojego, a próbowałem wszystkich czterech kompletów końcówek z zestawu), pasywna izolacja od zewnętrznych źródeł hałasu nie jest porażająca. Odgłosy tła są faktycznie w pewnym stopniu wytłumione, ale to zdecydowanie za mało, żeby móc stwierdzić, że nawet bez włączania ANC i muzyki odcinamy się całkowicie od świata.
Sytuacja zdecydowanie poprawia się, kiedy włączymy ANC. Większość odgłosów, które mogłyby nam przeszkadzać w codziennych zajęciach, takich jak zmywarki, lodówki, wentylatory czy standardowy zestaw domowych hałasów, uwzględniając nawet rozmowy, jest filtrowany bardzo skutecznie. Podobnie jest z ulicznym harmidrem - przynajmniej do pewnego poziomu głośności - nie jest to całkowita izolacja i trzeba czasem wspomóc się głośnością muzyki w pewnym stopniu, ale większość odgłosów świata zewnętrznego nie będzie już tak męcząca, jak do tej pory. I tak np. teraz, po założeniu słuchawek, nie słyszę kompletnie hałasów samochodów jeżdżących po pobliskiej ulicy (a ruch o tej porze jest spory), nie słyszę też sąsiada ciężko pracującego przy budowie podjazdu, ani - o dziwo - dzieci przechodzących pod moim oknem. Słyszę natomiast dźwięk wciskanych przeze mnie klawiszy na klawiaturze i żonę odkładającą kubek na blat - chociaż to ostatnie słyszałbym nawet, gdybym nie miał uszu, więc się nie liczy.
ANC w EarFun Air Pro 3 ma przy tym dwie słabości, chociaż trudno je uznać za dyskwalifikujące. Pierwszą są wysokie, piszczące i nieregularne dźwięki. Przykładowo mój napęd w domowym rowerze potrafi sobie od czasu do czasu zaskrzypieć i zapiszczeć - i ten dźwięk potrafi się czasem przebić przez ANC AirPro 3. Nadal jest w jakimś sensie wytłumiony, ale zdecydowanie pozostaje słyszalny. Po drugie - przy głośnych źródłach hałasu znajdujących się bardzo blisko nas, przy braku wsparciu muzyki - np. podczas słuchania podcastów - nie są już w stanie całkowicie sobie poradzić.
Aczkolwiek jak na cenę, którą trzeba za nie zapłacić - trzeba przyznać, że ANC zasługuje na bardzo wysoką ocenę, podobnie zresztą jak tryb transparentności. Ten drugi już w ogóle mógłby spokojnie zagościć w słuchawkach kosztujących wyraźnie więcej.
Tu warto zaznaczyć, że jeśli ktoś potrzebuje jak najlepszego ANC i waha się między Air Pro 2 a 3, to zdecydowanie warto dopłacić do delikatnie droższego modelu. Skuteczność ANC w Pro 2 nie jest wprawdzie zła, ale różnicę słychać (albo nie słychać) natychmiast i zdecydowanie jest warta dopłaty - nawet w sumie większej kwoty, niż wymagają tego sklepy.
Co do jakości rozmów - nie mam zastrzeżeń. Nie ma tu wprawdzie cudów, ale bez problemu prowadziłem w różnych warunkach długie rozmowy i nikt nie prosił mnie o przełączenie się "na telefon", ani też ja nie miałem problemów ze zrozumieniem tego, co mówi do mnie rozmówca.
Umiarkowanie natomiast polubiłem się z aplikacją EarFun.
Spełnia wprawdzie swoje zadanie, ale nie wygląda przesadnie dobrze, a do tego czasem wymagała zaskakująco długiego czasu, żeby wykryć, że telefon jest od dłuższego czasu połączony ze słuchawkami, i tym samym pozwolić mi pozmieniać ustawienia. Tyle dobrze, że przeważnie będziemy musieli korzystać z niej tylko do aktualizowania oprogramowania pokładowego słuchawek i ewentualnie od czasu do czasu dostosowania ustawień EQ do naszych potrzeb.
Co ważniejsze - łączność z telefonami (iOS i Android) właściwie nigdy nie była problemem. Nie było sytuacji, żeby słuchawki nie połączyły się ze sparowanym wcześniej urządzeniem natychmiast i utrzymały połączenie do końca sesji odsłuchowej. Trudno też dopatrzeć się wyraźnych opóźnień przy oglądaniu filmów czy filmików, ale na potrzeby gier zdecydowanie lepiej już przełączyć się w dedykowany tryb.
I jeszcze żeby w jednym dziale zmieścić wszystkie rzeczy, które nie przypadły mi do gustu - nie jestem fanem dotykowej obsługi słuchawek. Ta w Air Pro 3 wprawdzie działa i pozwala - za pośrednictwem aplikacji - na pewną dozę personalizacji, ale nie działa na tyle wspaniale, żeby przekonać mnie, że tak, to jest to, od teraz już lubię obsługę dotykową. Nie, dalej wolę fizyczne przyciski akurat w tym rodzaju sprzętów, aczkolwiek może mieć to związek z moim głównie sportowym ich wykorzystaniem.
EarFun Air Pro 3 - czy warto? A może oszczędzić i kupić Air Pro 2?
Po kolei.
Czy warto kupić EarFun Air Pro 3? Tak, jeśli szukamy czegoś z dobrym basem i "energią", z bardzo dobrym ANC, Multipointem, stabilną łącznością z wykorzystaniem BT 5.3, dobrym czasem pracy na jednym ładowaniu i ogólnym pakiecie lepszym, niż można byłoby się w sumie spodziewać w tej cenie. W dużym skrócie: to słuchawki, których bardzo przyjemnie się słucha, nie zagłębiając się w detale i po prostu ciesząc się muzyką.
Nie są jednak idealne. I tak przykładowo jeśli szukamy słuchawek do naprawdę dynamicznych treningów - poszukałbym czegoś innego. Jeśli szukamy też ostatecznego ANC, to powinniśmy poszukać gdzie indziej, ale wtedy przygotujmy się na to, że żeby uzyskać oczekiwany efekt, będziemy musieli zapłacić najpewniej dwa razy więcej. Ach, no i nie, nie jestem fanem dotykowej obsługi, która w moim przypadku czasem sprowadzała się do kwestionowania życiowych wyborów. Trochę też żal, że Air Pro 3 nie mają automatycznego pauzowania po wyjęciu słuchawek z uszu.
A co w takim razie z EarFun Air Pro 2?
Teoretycznie wypadają słabiej niż Air Pro 3 właściwie na każdej płaszczyźnie, szczególnie jeśli chodzi o Multipoint czy ANC, a i są też - przynajmniej dla mnie - odrobinę mniej wygodne i odrobinę gorzej izolują pasywnie od hałasów otoczenia.
Z drugiej strony - dalej grają dobrze, również połączą się z aplikacją i również pozwolą pobawić się EQ, startując od trochę bardziej neutralnej charakterystyki. Do tego... kosztują prawie 100 zł taniej, co oznacza, że trafiają już do kategorii "mniej niż 300 zł", czyli grają w trochę innej lidze i za takie pieniądze bronią się dużo lepiej. Ale z jeszcze innej strony - gdybym miał wybrać, czy dołożyć 100 zł, czy oszczędzić - w tym przypadku zdecydowanie bym je wydał.
EarFun Air Pro 3 - zalety:
- grają po prostu "fajnie", szczególnie po minimalnych zabawach z equalizerem, ale już domyślne ustawienie jest przyjemnie rozrywkowe;
- Bluetooth 5.3 z Multipoint;
- bezproblemowe łączenie z innymi urządzeniami;
- świetna cena w stosunku do możliwości;
- bardzo dobre ANC;
- dobry czas pracy na jednym ładowaniu;
- niezauważalne opóźnienie przy oglądaniu wideo;
- bardzo dobry tryb transparentności;
- przyjemnie kompaktowe etui.
EarFun Air Pro 3 - wady:
- aplikacja jest niezbyt piękna i na iOS długo łączy się ze słuchawkami (słuchawki z telefonem łączną się błyskawicznie);
- dotykowe przyciski są zdecydowanie średnie;
- brak wykrywania wyjęcia z ucha i pauzowania;
- nie są tak stabilne, żeby bez problemu polecić je do wszystkich typów treningów.
Sprzęt do testów dostarczyła firma InnPro, dystrybutor marki AirPro