Microsoft wytłumaczył w końcu, jak będzie aktualizować Windowsa. Potrzebował na to lat
Po niemal ośmiu latach od premiery Windowsa 10 i po niecałych dwóch od premiery Windowsa 11 nareszcie możemy zrozumieć strategię Microsoftu związaną z aktualizacją jego systemów. Opublikowano starannie przygotowany, wyczerpujący dokument. Tylko czemu dopiero teraz i po cichu?
Aktualizacje Windowsa to nieustający problem, choć trzeba przyznać, że jego natura istotnie się zmieniła. Swego czasu użytkownicy słusznie narzekali na jakość tych aktualizacji i to, że odcinają użytkownika od komputera na zbyt długą ilość czasu. Nie była niesłychaną sytuacja, w której komputer sam zaczął się aktualizować, uniemożliwiając użytkownikowi przez kilkadziesiąt minut normalną pracę - by po zakończeniu aktualizacji zostawić użytkownika z jakimś krytycznym błędem i niedziałającym pecetem.
Te czasy na szczęście odeszły do przeszłości - Windows jest aktualizowany w tle, bez zawracania głowy użytkownikowi, a problemy z aktualizacjami są relatywnie rzadkie. Na co więc narzekać? Wraz ze zmianą mechanizmów aktualizacji zmieniła się też ich natura. Dla większości użytkowników indywidualnych to prawdopodobnie dobrze, że komputer sam wszystko robi i wszystko działa - raz na jakiś czas tylko zaskakując użytkownika czymś nowym.
Ta automatyka i bezobsługowość aktualizacji Windowsa w środowisku firmowym byłaby jednak zasadniczym problemem. No i częściowo jest.
Idealny komputer w firmie to komputer bezawaryjny i bezobsługowy. Każda zmiana to potencjalny problem i związany z nim koszt - od roboczogodzin poświęconych na serwis, przez dostosowanie aplikacji formowych, aż po szkolenia pracowników wymaganych z uwagi na zmiany. Dlatego też administratorzy firmowi odwlekają wymianę oprogramowania na nowsze tak długo, jak to możliwe.
Dopóki Windows był obsługiwany według klasycznego modelu, sytuacja dla administratorów była jasna. Dana wersja Windows w każdy drugi wtorek miesiąca ma przygotowane ważne poprawki serwisowe związane z bezpieczeństwem i stabilnością - nie wnoszą nic nowego, a jedynie usuwają błędy. Te poprawki należy jak najszybciej przetestować w środowisku firmowym i wdrożyć, jednak nie trzeba robić nic więcej w kwestii aktualizacji aż do wygaśnięcia obsługi serwisowej danego systemu. Aktualizacje opcjonalne wnoszą nowe funkcje lub wręcz stanowią nowy system o nowej dacie wygaśnięcia obsługi serwisowej przez Microsoft i mogą być wdrożone wtedy, kiedy danej firmie to pasuje.
Windows 10 i Windows 11 znacząco to zmieniły - a na domiar złego komunikacja Microsoftu związana ze zmianami była fatalna. Nadal znaleźć można informacje w rozsianych po serwerach firmy witrynach pomocy technicznej, że Windows 10 jest serwisowany tak długo, jak jest serwisowane urządzenie, na którym jest zainstalowany (co jest dla administratora wysoce niepomocne, na dodatek stanowi półprawdę). Właściwie to administracja Windowsem 11 odbywała się zapewne w wielu firmach na czuja. Czemu?
Windows 11 jest aktualizowany niemal cały czas. Tak zwane duże aktualizacje systemu (wersje 22H2, 23H2, i tak dalej) stanowią dziś już tylko umowny punkt w czasie, w którym licznik odliczający koniec obsługi serwisowej danego systemu jest resetowany. A nowe funkcje są dodawane ostatnio wręcz każdego miesiąca, nieraz zastępując stare. Dla administratora to koszmar. Klienci firmowi mogą co prawda zdefiniować tak politykę serwisową, by nowe funkcje pozostały nieaktywne aż do nowej wersji systemu (np. Windows 11 23H2) - to jednak stanowi tylko częściowe rozwiązanie, mając na uwadze fakt, że do tej pory łatwo dostępna dokumentacja mechanizmów Windows Update i pokrewnych w zasadzie nie istniała.
Jak są aktualizowane Windows 10 i Windows 11? Jak będą aktualizowane w przyszłości?
Dokument opublikowany przez Microsoft znajduje się pod tym adresem (plik PDF do pobrania). Nie został zajawiony na żadnym z microsoftowych blogów, nie widać też śladu o informacjach o nim w social mediach. Gdyby nie czujność Paula Thurrotta, zapewne mało kto by się o nim dowiedział. Dokument ten jest bardzo dobrze przygotowany i poza terminem publikacji trudno się do czegokolwiek przyczepić.
Dokument ten potwierdza, że czasy Dużych Aktualizacji Systemu odchodzą już raczej do przeszłości. Podany w dokumentacji za przykład Windows 10 22H2 (aktualna wersja) to tak właściwie, z technicznego punktu widzenia, system Windows 10 20H2 (3 GB danych), zbiór nowych plików systemu wydanych od czasu premiery (715 MB), plik informujący o dostępności nowych plików systemu i ich aktywacji (6 KB) i instalator do integracji nowości z Windows 10 22H2 (14 MB).
Tłumacząc na prostsze: formalnie Windows 10 22H2 jest innym systemem operacyjnym od Windowsa 10 20H2, z odmienną datą wygaśnięcia obsługi serwisowej. W praktyce jednak to Windows 10 20H2, a nie żaden nowy system, z zestawem wydanych do tej pory nowości i nową datą wygaśnięcia obsługi. Podobnie, Windows 11 23H2 będzie Windowsem 22H2, z zestawem poprawek i zresetowanym licznikiem supportu.
Dokument jest oznaczony jako Version 1.0, July 2023, co sugeruje, że będzie aktualizowany i zmieniany, wraz z ewolucją polityki Microsoftu względem Windowsa. Na co wiele osób z pewnością bardzo liczy - po raz pierwszy Microsoft bowiem otwarcie i transparentnie mówi o teraźniejszości i przyszłości kodu Windows w kontekście zarządzania aplikacjami. Trzymajmy kciuki, by mu się nie znudziło.