Xbox Series S z 1 TB pamięci jest wspaniały. Niestety nie ma sensu
Xbox Series S Carbon Black z 1 TB pamięci trafi do sprzedaży już tej jesieni. To wspaniała konsola, która nie znajdzie wielu fanów.
Za namową redakcyjnych kolegów półtora roku temu kupiłem konsolę Xbox Series S zamiast używanego PlayStation 4. Z perspektywy czasu uważam, że była to najlepsze porada, jaką kiedykolwiek otrzymałem w internecie. XSS jest szybki, gry działają płynnie, nie mam czasu zaparzyć herbaty podczas ładowania się kolejnych map, mam świetną rozrywkę, a dzięki Game Passowi nie wiem, czy mi wystarczy życia, żeby zagrać we wszystko, co chcę.
Jednak szybko pojawił się pewien problem. Otóż Xbox Series S miał 512 GB pamięci, ale dla użytkownika zostaje około 384 GB. W dzisiejszych czasach to maksymalnie trzy nowe gry inaczej trzeba przeinstalowywać. Niesłychanie mnie to irytuje. Trochę sytuację ratuje możliwość grania w chmurze, ale już kilka razy złapałem się na tym, że myślałem o rozszerzeniu pamięci. Otworzyłem stronę sklepu internetowego, zobaczyłem ceny jedynych działających rozszerzeń, zamknąłem z oburzenia kartę i dałem sobie spokój.
Teraz pojawiło się czarne światło w tunelu, czyli Xbox Series S w wersji 1 TB. Czekałem na takie coś, bo sugerowana cena detaliczna 1649 złotych jest o 349 zł wyższa niż cena wariantu z 512 GB. To wciąż mniej niż działająca karta pamięci, której cena zaczyna się do 459 zł za 512 GB. Sam swojego iksa kupiłem na promocji za 1049 złotych, więc podejrzewam, że cena wariantu z 1 TB pamięci również szybko spadnie. Jest jednak pewien problem.
Xbox Series S z 1 TB pamięci jest produktem dla tych, którzy mają już konsolę
To tacy gracze jak ja, którzy wiedzą, że 512 GB to zbyt mało, żeby wystarczyło do grania. Skrycie marzyliśmy o wariancie z większą pamięcią, ale gdy się pojawił, to jak na dłoni widać, że to nie ma sensu. Wabikiem konsoli Xbox Series S była niska cena i dostęp do ogromniej biblioteki gier. Kupowałeś Series S, bo chciałeś grac tanio, ale na konsoli najnowszej generacji. Godziłeś się z kompromisami w stylu mniejsza wydajność, słabsza jakość grafii, bo i tak nie zwracałeś się na to uwagi. Za takie nieistotne niedogodności miałeś 1000 zł w portfelu względem znacznie wydajniejszego Series X.
Tak naprawdę to nie Xbox Series X jest tutaj problemem, tylko konkurencja. Sugerowana cena PlayStation 5 Digital (bez napędu) to 2199 zł. Z racji coraz lepszej dostępności ceny w sklepach zbliżają się do tej sugerowanej. I to jest największy problem dla Microsoftu i jego nowej konsoli. Świat PlayStation kusi znakomitymi grami na wyłączność, a różnica 500 zł jest już praktycznie pomijalna przy takim rozstrzale cenowym. Może gdyby cena była niższa, to udałoby se coś ugrać Microsoftowi, a tymczasem obawiam się, że to sprzedaż PlayStation znów wystrzeli. Owszem, część graczy zamiast produktu Sony wybierze Series X, ale to i tak nie wróży dobrze.
Microsoft trochę się zakiwał. Poprzez sankcjonowanie monopolu Seagate na karty rozszerzeń sprawił, że ich zakup mijał się z celem, a wprowadzenie nowego wariantu nic nie zmieni. Ceny dysków SSD tanieją, a u giganta nadal obowiązują ceny kryzysowe. O wiele więcej sensu miałaby wersja XSS z napędem lub pamięcią 2 TB w cenie 1649 zł. W obecnej sytuacji konsola z 1 TB pamięci jest skierowana do graczy, którzy zaznali ograniczeń podstawowego XSS na własnej skórze. Tylko oni pomyślą, że upgrade ma sens, bo nowy klient popatrzy na ofertę Microsoftu, popatrzy na ofertę Sony i jego wybór raczej nie uwzględni czarnej konsoli.