Hodują sieci ludzkich neuronów. “To będą komputery przyszłości”
To przerażające, ale jednocześnie fascynujące. Biokomputery z ludzkich komórek mózgowych już prężnie działają w laboratoriach. Mają działać jak mózg, zużywając jedynie ułamek jego energii.

Zamiast układów scalonych żywe neurony. Właśnie tak działają wetware, czyli biokomputery tworzone z hodowanych ludzkich komórek mózgowych. To coś znacznie więcej, niż tylko kolejna ciekawostka. Naukowcy twierdzą, że te mikroskopijne sieci neuronów są nieporównywalnie bardziej energooszczędne, niż jakiekolwiek znane dziś systemy cyfrowe. Gdy superkomputery pożerają megawaty, biokomózgi działają na poziomie kilkunastu watów. To tyle, ile zużywa biurkowy wiatrak. Ale to nie energia przyciąga największą uwagę. To fakt, że te hodowane komórki potrafią się uczyć.
Grają w Pong, rozpoznają litery. A to dopiero początek
W jednym z opisywanych na łamach Nature eksperymentów żywe organoidy, czyli skupiska neuronów wyhodowane z ludzkich komórek macierzystych, rozpoznawały wzorce liter alfabetu Braille’a. W innym potrafiły nauczyć się gry w klasyczną grę komputerową Pong, poruszając wirtualną paletką w odpowiedzi na zadane bodźce.
To bezapelacyjny dowód na to, że mózgi w słoiku nie są tylko pasywnym tworem. Potrafią interpretować dane wejściowe i reagować na nie w przewidywalny sposób. Niektóre zespoły badawcze podłączają je nawet do interfejsów zewnętrznych, testując przy tym ich przydatność w robotyce, przetwarzaniu sygnałów czy w analizie danych środowiskowych. W planach są już też systemy przewidujące wycieki ropy czy wspomagające testowanie leków neurologicznych.
Czy naprawdę zbliżamy się do stworzenia pełnoprawnego biologicznego komputera?
Czy biokomputery to przyszłość nauki? Tak, ale powinniśmy w tym miejscu ostudzić nasze emocje. Organoidy nie są mózgami. To skupiska neuronów, które mogą reagować na impulsy, ale nie posiadają świadomości. Część badaczy przestrzega wręcz przed używaniem takich określeń jak czucie czy świadomość, bo mogą prowadzić do błędnych wniosków i niepotrzebnych regulacji. Warto też zadać pytanie, czy obserwowane reakcje nie są jedynie prostą odpowiedzią na bodźce, bez występowania rzeczywistego procesu obliczeniowego.
Przeczytaj także:
Na razie biokomputery są bardziej eksperymentem niż technologią użytkową. Ich twórcy przyznają, że obecnie są one praktycznie bezużyteczne z punktu widzenia zaawansowanych obliczeń. Ale to już niedługo może się zmienić. Takie firmy, jak Cortical Labs czy FinalSpark, już teraz oferują dostęp do systemów opartych na organoidach, choć ceny sięgają tysięcy dol. mies. Ich celem jest stworzenie systemów, które nie tylko będą działać efektywnie, ale i skalowalnie. Tak, by można je było wykorzystać w rzeczywistych aplikacjach, od AI po zaawansowaną robotykę.
*Źródło grafiki wprowadzającej: Nur Alam Graphics / Shutterstock







































