REKLAMA

Niebezpieczny weekend na lotniskach. "Totalna porażka jakichkolwiek procedur bezpieczeństwa"

W Warszawie i Londynie drony zakłóciły przestrzeń powietrzną w okolicach lotnisk. I to w czasie, gdy samoloty podchodziły do lądowania. Lata mijają, a niebezpieczne incydenty wciąż się zdarzają.

dron
REKLAMA

W niedzielę tvn24.pl informował, że w sobotnie popołudnie "niezidentyfikowany dron wielkości szybowca minął o około 30 metrów samolot LOT-u lądujący w sobotę na warszawskim lotnisku Chopina". Obiekt został zauważony dopiero przez załogę samolotu.

REKLAMA

Gdy zdarzenie zostało zgłoszone kontrolerom lotu, wieża poinformowała o zagrożeniu załogę innego samolotu linii LOT, tym razem z Wrocławia, który także podchodził do lądowania. Według nagrań, do których redakcja TVN24 dotarła, pilot odparł, że go widzi  i że "dron jest na wysokości 1800-2000 stóp i jest wielkości szybowca".

- Od katastrofy dzieliła ich mniej niż sekunda. Byli tak blisko tego drona, że wystarczył podmuch wiatru, by do niej doszło – mówił TVN24 doświadczony pilot. Z kolei jeden z kontrolerów dodał, że powinno zamknąć się przestrzeń "w takiej sytuacji". W Warszawie loty zostały wstrzymane na 30 minut, ale dopiero po tym, gdy wylądował drugi samolot. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zapewniła, że zadziałała "zgodnie z procedurami".

"Totalna porażka jakichkolwiek procedur bezpieczeństwa"

Komentując zdarzenie autor bloga Świat Dronów na swoim facebookowym profilu napisał:

Dron krąży 2000 ft nad lotniskiem, przelatuje 100 ft (30 m) nad lądującymi samolotami, zgłoszony przed dwie załogi, podobno wielkości szybowca i uwaga: nikt nie wie, skąd się tam wziął? Lot takiej maszyny nie był zgłoszony? Nie miał ADS-B? Nie był wcześniej widoczny gołym okiem, jak wlatuje nad lotnisko?... Totalna porażka jakichkolwiek procedur bezpieczeństwa i to na największym lotnisku w Polsce.

REKLAMA

Dron namieszał też w Londynie

Nie tylko w Warszawie doszło do tego typu incydentu. Londyńskie lotnisko Gatwick zostało zmuszone w niedzielę do zamknięcia pasa startowego na prawie godzinę. Powodem był "podejrzany dron". Jego obecność w okolicy lotniska doprowadziło także do skierowania 12 samolotów na inne lotniska.

Od kilku lat drony w okolicach lotniska co jakiś czas stanowią olbrzymie zagrożenie. Co z tego, że prawo zakazuje, skoro groźne przypadki się zdarzają. Może faktycznie kary powinny być znacznie, znacznie wyższe?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA