REKLAMA

Ten nowy Winamp Player to jednak rozczarowanie. Polecam tylko największym fanom niezależnej muzy

My się z Winampem chyba nie zrozumieliśmy. Potrzebowaliśmy świetnego odtwarzacza, który łączyłby streaming i muzykę lokalną. W zamian otrzymaliśmy platformę pokroju Bandcamp czy starej wersji MySpace’a. Tyle że na dziś w zasadzie bez muzyki.

Winamp Player recenzja
REKLAMA

Kiedy Winamp przed paroma dniami zapowiadał (ponowne) wskrzeszenie tego odtwarzacza, można było odnieść wrażenie, że będzie on potencjalne idealny dla tych osób, które chcą połączyć przyjemność słuchania prywatnej muzyki i tej strumieniowanej z sieci. Co prawda, i to trzeba podkreślić, nie opisywano w ten sposób nowego odtwarzacza. Wielokrotnie powoływano się jednak na spuściznę Winampa, który przecież niegdyś szczególnie umiejętnie łączył funkcję odtwarzacza plików muzycznych i popularnych wówczas internetowych stacji radiowych.

Nowy Winamp nie jest klientem do usług streamingowych, ale to akurat łatwo wybaczyć - trudno bowiem oczekiwać, żeby Apple, Spotify, Tidal i reszta chętnie rozdawali swoje API twórcom nieoficjalnych aplikacji. Tyle że nowy Winamp nie potrafi nawet odtwarzać plików muzycznych użytkownika. To do czego służy? Głównie do słuchania muzyki z platformy Winamp. Jeśli nie wiecie co to za muzyka, to nie szkodzi. Mało kto wie.

REKLAMA

Winamp jako aplikacja jest zrobiony schludnie. Trzeba przyznać, działa świetnie na telefonie i na PC

Co prawda nie mam pod ręką iPhone’a i nie mogę sprawdzić na nim Winampa, ale na PC z Windows i na telefonie z Androidem działa bardzo dobrze. iPhone’a podkreślam w sposób szczególny, bo Winamp jest bowiem aplikacją webową. Nie pobiera się go ze sklepów z aplikacjami, a instaluje z poziomu przeglądarki.

Winamp Player

Aplikacja jest ładna, czytelna, zgrabna i responsywna. Bardzo ładnie skaluje swój interfejs do różnych rozmiarów, świetnie też sprawdza się w interfejsie dotykowym. Brakuje jakichkolwiek form personalizacji, co może być sporym problemem. Sęk w tym, że Winamp jako całość jest aplikacją dość bezużyteczną.

Winamp - nowy odtwarzacz muzyczny. Tylko gdzie muzyka?

Winamp ma być od teraz platformą muzyczną. Czyli miejscem, w którym wykonawcy mają bliski dostęp do fanów. Przypomina to swoją ideą starą wersje usługi społecznościowej MySpace, czy też nawet Bandcamp. Jest jednak istotna różnica między protoplastami a Winampem. U rzeczonych protoplastów pojawiały się setki tysięcy wykonawców. Na Winampie nie ma w zasadzie nikogo.

Wykonawcy rockowi na platformie Winamp. Wszyscy się zmieścili na jednym zrzucie ekranowym.

Z wykonawców hip-hop obecni są TAGA, LABMATIK i Es-K. Koniec. Nawet nie sprawdzam kto to, bo cały świat hip-hopu to dla Winampa trzech wykonawców. W kategorii rockowej widnieją Couch Riots, Justin, The Shuurs, Snak i Igor Nevzgilad. Koniec. Pozwolicie, że nie będę listował wykonawców z pozostałych kategorii.

Winamp pozwala zostać patronem danego artysty.

Za pośrednictwem Winampa można zostać patronem danego wykonawcy. W zamian ten ma możliwość odblokowywania swoim patronom dodatkowych treści, takich jak inne wersje piosenek. Wyraźnie platforma jest nastawiona na młodych i niezależnych twórców i nie ma w tym nic złego. Sęk w tym, że owych twórców na razie nie ma.

Katalog stacji radiowych i podcastów jest na Winampie dość bogaty. Problem w tym, że są do tego lepsze aplikacje.
REKLAMA

Dodatkową funkcją Winampa jest odsłuch internetowych stacji radiowych i podcastów. Tu dla odmiany katalog jest bardzo bogaty, ale trudno by nie był - to treści ogólnodostępne i bez paywalli czy konieczności rejestracji kont. Niemal każda przyzwoita aplikacja do tego celu zapewnia taki sam dostęp do treści i znacznie więcej przydatnych funkcji.

Szkoda. Może to kiedyś się jeszcze rozkręci. Na dziś z wielkiej premiery dla nostalgicznych boomerów wyszedł kapiszon. I straszliwa strata czasu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA