Dziwna aktywność na orbicie. Chiński satelita podgląda amerykańskie satelity wojskowe
Orbita okołoziemska już od wielu lat jest środowiskiem, w którym największe potęgi militarne na świecie prowadzą działania wywiadowcze. Do niedawna satelity szpiegujące skupiały się na obserwowaniu tego, co się dzieje na terytorium wrogich państw, fotografowaniu tajnych instalacji, czy monitorowaniu ruchu wojsk. Teraz jednak coraz częściej satelity znajdujące się na orbicie śledzą… satelity należące do wrogich państw, podlatując do nich i badając je z bliska.
Takim satelitą najprawdopodobniej jest chiński satelita Tongxin Jishju Shiyan Weixing-3 (TJS-3), który trafił na orbitę geostacjonarną w 2018 roku jako eksperymentalny satelita komunikacyjny.
Czym jest orbita geostacjonarna?
Mówiąc najprościej, jest to orbita znajdująca się na takiej wysokości, na której satelita na okrążenie Ziemi potrzebuje 23 godzin 56 minut i 4 sekund, czyli dokładnie tyle ile Ziemia potrzebuje na pełen obrót wokół własnej osi. Oznacza to tyle, że satelita znajdujący się na tej orbicie bezustannie znajduje się dokładnie nad tym samym punktem na powierzchni Ziemi. Orbita geostacjonarna przebiega na wysokości 35 786 km nad równikiem.
Czym zajmuje się satelita TJS-3?
Służby monitorujące aktywność satelitów nad powierzchnią Ziemi donoszą, że TJS-3 dryfuje w pobliżu orbity geostacjonarnej stopniowo zmieniając swoje położenie. Analiza ruchu satelity wykazała jednak, że satelita w trakcie ostatnich kilku miesięcy zbliżył się na zaledwie kilka kilometrów najpierw do satelity USA 233, a następnie do USA 298 zatrzymując się przy nich na jakiś czas. Zważając na to, że są to amerykańskie wojskowe satelity komunikacyjne, z pewnością aktywność TJS-3 nie została zbyt dobrze przyjęta w Siłach Kosmicznych USA.
Warto jednak tutaj zauważyć, że dokładnie takie same działania wywiadowcze prowadzą od kilku lat także Stany Zjednoczone i Rosja. Każdy z tych krajów korzysta z okazji i nowych możliwości, aby poznać satelity pozostałych krajów i testować możliwości zakłócania ich pracy. Nie jest z pewnością tak, że tylko jeden kraj prowadzi niecną grę, a reszta grzecznie czeka i ogranicza się jedynie do wyrażania swojego oburzenia.
Czytaj także: