REKLAMA

Zmieniają przepisy wbrew woli UE. Będą szpiegować Polaków w internecie

Wdrażane przez Zjednoczoną Prawicę regulacje dotyczące usług telekomunikacyjnych w teorii miały zbliżyć Polskę do obowiązującego w Europie prawa. W praktyce zbliża ją do Iranu, Rosji i Chin. Równają bowiem cyfrowe usługi komunikacyjne z operatorami telefonii. A co za tym idzie, otwierają ich zasoby na działanie służb porządkowych.

google telefon wiadomości szpiegowanie
REKLAMA

O Prawie komunikacji elektronicznej mówi się już od lat. Trudno by było inaczej, skoro nadal nie weszło w życie, mimo iż termin wyznaczony przez władze Unii Europejskiej minął już dwa lata temu. Ustawa zastąpi dotychczasowe Prawo telekomunikacyjne i jej ogólny zamysł - przynajmniej wedle unijnego projektu - wydaje się sensowny i zasadny. Ustawa przystosowuje bowiem prawo do nowoczesnych realiów, w których połączenia telefoniczne nie są jedyną, czy nawet dominującą formą telekomunikacji.

REKLAMA

Zjednoczona Prawica zdecydowała się jednak wprowadzić do ustawy dodatkowe, niepokojące zapisy, o czym jeszcze w ubiegłym roku alarmował CHIP. Okazuje się bowiem, że wykorzystano tę okazję, by istotnie zwiększyć uprawnienia służb w kwestii dostępu do danych obywateli. Nie tylko nie zlikwidowano sprzecznego z obowiązującym w UE prawa nakazującego operatorom telefonii przechowywania wrażliwych danych ich klientów, to na dodatek nakłada ten obowiązek na nowe podmioty.

Na dziś operatorzy muszą przechowywać dla służb, do wglądu:

  • Imię i nazwisko.
  • PESEL.
  • Adres korespondencyjny.
  • Metadane usług (billingi z adresatami SMS-ów włącznie, wykaz nadajników BTS ze znacznikami czasowymi, z jakimi się łączył użytkownik, wykaz wykorzystanych przez niego numerów IP).

Te same dane będą musieli gromadzić operatorzy komunikatorów internetowych: Messengera, WhatsAppa, Skype’a i reszty.

Właściwie to Skype musiał już to robić wcześniej, bo podlegał starszej ustawie, jako usługa przyznająca telefoniczny numer (można sobie taki w ramach Skype kupić). Teraz będą musieli robić to również Meta, Apple, Telegram, Google i reszta usługodawców zapewniających usługi telekomunikacyjne, w tym e-mail i czat. Do gromadzonych danych należeć mają czas korzystania z usługi, adres IP i wszelkie inne dane jednoznacznie identyfikujące użytkownika w sieci.

Fundacja Panoptykon rozesłała dziś do mediów komunikat prasowy, w którym cytuje poproszonych o wypowiedzi ekspertów na temat pomysłów Zjednoczonej Prawicy. Owe komentarze rodzą pewne nadzieje. Wynika z nich bowiem, że miłościwie nam panujący politycy nie tylko spóźnili się dwa lata względem wytycznych Unii Europejskiej, to na dodatek, zamiast wprowadzać prawo zgodne z unijnym, wprowadzają prawo z nim sprzeczne. Może to oznaczać, że będzie trzeba je zmienić.

- Od lat zwracamy uwagę na to, że polskie przepisy nakazujące przedsiębiorcom telekomunikacyjnym przechowywanie danych użytkowników są niezgodne z prawem. Potwierdził to też Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w swoim orzecznictwie. Inne państwa członkowskie UE, np. Niemcy, zareagowały na to wprowadzeniem dodatkowych narzędzi kontroli nad pozyskiwaniem danych przez służby. A w Polsce nie dość, że nie wprowadzono żadnej kontroli, to próbuje się rozszerzyć obowiązek gromadzenia i udostępniania służbom danych na kolejną grupę podmiotów - wyjaśnia z zapewnionym przez Fundację Panoptykon komentarzu Wojciech Klicki.

W 2021 r. polskie służby zwróciły się do operatorów po dane telekomunikacyjne ponad 1,82 mln razy. Z roku na rok liczba żądań wzrasta. Polskie prawo nie przewiduje organu kontrolującego działania służb w kontekście naruszeń praw człowieka.

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA