Wróciłem z metawersum. Ale nie zabrał mnie tam Apple
Apple ma zmienić rynek rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości, a przynajmniej tak wróżą eksperci. Póki co jednak to HTC prezentuje gogle typu mixed reality, które są lekkie, wygodne i przyjemne w użytkowaniu. Miałem okazję je sprawdzić podczas CES 2023.
Niedługo minie dekada od pierwszych sensownie działających gogli VR w równie sensownej cenie - a nadal ta forma rozrywki czy interakcji z komputerem pozostaje w niszy. Gogle PlayStation VR to prawdopodobnie największy do tej pory komercyjny sukces wirtualnej rzeczywistości, a i tak kupił je mniej niż co dziesiąty posiadacz konsoli PlayStation.
To nie oznacza, że VR to jakiś niewypał. W pewnych niszowych zastosowaniach i tak zwanych wertykalach jest niezastąpioną pomocą w pracy. Grupa fanów gier VR jest względnie nieliczna, ale bardzo głodna wszelkich nowości.
Rzeczywistość rozszerzona (AR) ma się jeszcze lepiej, ale nikt nie chce z uwagi na nią nosić żadnych gogli. Funkcje AR realizowane przez telefony (na przykład aplikacje sklepów meblowych pozwalające na podejrzenie jak dany produkt będzie wyglądał w domu klienta) wydają się być wystarczające dla większości.
W tle jednak giganci cały czas wierzą w nastawienie mas. Microsoft od lat prowadzi badania nad mieszaną rzeczywistością (zbiór zawierający VR i AR). Apple od lat projektuje gogle VR, które w końcu mają wprowadzić wirtualną rzeczywistość do mainstreamu. Właściciel Facebooka wręcz stawia wszystko na jedną kartę: zmienił nazwę na Meta i inwestuje miliardy w budowanie wirtualnego metawersum. Tylko coś użytkownicy dalej się do niego nie garną.
Gogle Apple’a mają to zmienić. Ciekawe, czy będą lepsze od HTC Vive XR Elite.
HTC już dawno porzuciło temat telefonów komórkowych, skupiając niemal całą swoją uwagę na wirtualnej rzeczywistości – na długo przed Facebookiem Metą. Trudno powiedzieć czy z większymi sukcesami, mając na uwadze, że konsumenckie urządzenia VR to nadal nisza. Firma jednak cały czas się rozwija i cały czas zarabia, co sugeruje, że wie, co robi. A jej gogle Vive XR Elite to najwygodniejszy sprzęt, jaki do tej pory udało jej się stworzyć.
Wiem, bo miałem okazję je wypróbować tuż po ich premierze, na targach CES 2023. To gogle mixed reality, choć nie korzystają ze szkła holograficznego. Tryb AR wykorzystuje umieszczone na goglach kamery, by wyświetlać otoczenie użytkownika na wyświetlaczu. Działa to bardzo dobrze, bo sam wyświetlacz jest bardzo wysokiej jakości (1920 x 1920 na oko, 90 Hz), a wideo z zewnątrz wyświetlane jest bez najmniejszych opóźnień.
To samodzielne gogle, więc nie wykorzystują mocy obliczeniowej połączonego z nimi PC. Na pokładzie Vive XR Elite znajduje się układ Snapdragon XR2 z 12 GB RAM i 128 GB pamięci masowej. Zaprezentowane mi na pokazie gry VR swoją jakością graficzną przypominały topowe produkcje na pierwsze wersje sparowanych z PC gogli Oculus - a więc bardzo dobrze. HTC raczej nie będzie miało podejścia do PlayStation VR, tym niemniej jakość graficzna gier imponuje.
Zaskakująco dobrze - bo bezbłędnie, przynajmniej podczas kilkunastu minut, jakie spędziłem z goglami - działa za to śledzenie dłoni. Obie dłonie są analizowane z dokładnością co do palca, a gogle ani razu nie zinterpretowały niepoprawnie tego, co robiłem. Byłem w jasno oświetlonym pomieszczeniu, ale to nie powinno mieć aż takiego znaczenia. To robi wrażenie.
Równie imponująca jest wygoda tego urządzenia. W kwestii masy są właściwie na głowie niewyczuwalne (choć pewnie po dłuższej zabawie to wrażenie uległoby zmianie, Vive XR Elite ważą 625 g). Bardzo szybko się je zakłada i dopasowuje do kształtu głowy (za pomocą pokrętła z tyłu urządzenia).
HTC Vive XR Elite to urządzenie, z którego mógłbym korzystać. Niestety nadal nie jestem pewien po co.
Najnowsze gogle od HTC właściwie to spełniają cechy mainstreamowego produktu. To już nie jest opasły, idiotycznie wyglądający i niewygodny hełmofon kosztujący fortunę lub niewygodne, plastikowe ustrojstwo z beznadziejnym wyświetlaczem za niewiele niższą kwotę. Vive XR Elite jest nie tylko szybki, by radzić sobie z płynną grafiką 3D i nie tylko oferuje wyświetlacze o bardzo dobrej jakości. I nie tylko oferuje tryb rzeczywistości rozszerzonej / mieszanej.
Są przede wszystkim niewiele mniej irytujące, co okulary na nosie (choć, tu ważna uwaga, Vive XR Elite nie pozwala na noszenie okularów, trzeba zdjąć lub mieć szkła kontaktowe). Masa jest niemal niewyczuwalna. Nic nie uciska, nic nie gniecie, nic nie ciąży. Wejście z rzeczywistości do metawersum za sprawą Vive XR Elite trwa mniej niż pięć sekund.
HTC pokazało mi czym warto wejść do metawersum, a z pokazu wyszedłem pod wrażeniem sprzętu. Niestety nadal nie jestem pewien po co miałbym to robić. Od czasu gier Beat Saber, Resident Evil i Half Life Alyx trudno znaleźć powód, by sobie takie gogle kupić. A przecież nie każdego interesują gry wideo. Konsumenckie gogle VR dalej czekają na swoją killer apkę. Sprzętowo są już akceptowalne. Programowo? Może Apple kogoś zainspiruje, bo póki co nadal dominują doświadczenia, które nie są w stanie skupić uwagi użytkownika na dłużej niż kilka, kilkanaście minut.
Czytaj też: