Takiej łodzi w Polsce jeszcze nie było. Autonomiczny i bezzałogowy statek będzie patrolować Bałtyk
Takiej łodzi w Polsce jeszcze nie ma. Hornet, bo taką nosi nazwę, będzie mógł działać autonomicznie i półautonomicznie. Rozwiązaniem naukowców z Politechniki Gdańskiej już zainteresowane są firmy z Europy.
Co ważne, mówimy nie o projekcie będącym w planach, a prototypie, który już był testowany. Na zimę wróci do hangaru, a twórcy będą dorzucać nowe możliwości. Oprócz nowoczesnych sensorów nawigacyjnych "Hornet" będzie wyposażony w różnego rodzaju zaawansowane sensory znane z samochodów autonomicznych, jak np. lidary, które precyzyjnie wykrywają kształty obiektów na powierzchni wody.
Do tego dojdą radary krótkiego zasięgu, kamery termowizyjne i wizyjne oraz sonary akustyczne pozwalające na dokładne obrazowanie tego, co jest pod powierzchnią wody.
- Wszystkie dane pochodzące z urządzeń/sensorów będą gromadzone w komputerze pokładowym (na tzw. brzegu sieci). Poprzez szybkie przetwarzanie tych danych łódź będzie mogła w przyszłości podejmować decyzje – mówi prof. Kulas. – Zainstalowane zostaną też różnego rodzaju systemy pozwalające zapewnić bezpieczeństwo manewrowe i operacyjne. Łódź będzie przemieszczać się po zaplanowanej trasie, jednak gdy pojawi się jakiś nieprzewidziany obiekt, ominie go lub zahamuje. Zadziałają tu mechanizmy podobne do tych, jak w przypadku tempomatu aktywnego w samochodach.
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej wierzą, że ich łódź będzie mogła patrolować kanały żeglugowe, pobierać próbki wody w celu wykrycia zanieczyszczeń, a przede wszystkim zajmie się ochroną farm wiatrowych. Te już na Bałtyku powstają. Znajdują się też na innych europejskich wodach, więc klientów nie powinno zabraknąć. Pierwsi zainteresowani są.
Przypomnijmy, że Orlen już zaczyna prace związane z budową farm wiatrowych, a PGE póki co prowadzi pomiary.
Z planów wynika, że w 2026 roku do pierwszych polskich domów popłynie energia pozyskana z siły wiatru nad Bałtykiem.