REKLAMA

Sonos Ray was zaskoczy. Zarówno na biurku, jak i sypialni

Najmniejszy soundbar z rodziny Sonosa wygląda bardzo niepozornie i kosztuje zaskakująco niewiele pieniędzy jak na produkt tej marki. Po bliższym poznaniu okazuje się jednak, że Sonos Ray gra bez porównania lepiej, niż wskazywałyby na to jego gabaryty.

Sonos Ray opinie
REKLAMA

W ostatnich tygodniach miałem okazję przetestować całe portfolio soundbarów Sonosa - Arc, Beam gen. 2, jak również nowy Sonos Sub Mini – zaś na sam koniec zostawiłem sobie małego, niepozornego Raya, który okazał się być najbardziej zaskakującym ze wszystkich tych sprzętów. Już tłumaczę, dlaczego.

REKLAMA

Sonos Ray jest odarty ze wszelkich bajerów. I nie jest to wada.

Dla porównania - Sonos Beam gen. 2, kosztujący o niemal 1000 zł więcej niż wart 1399 zł Ray, oferuje pełny dźwięk przestrzenny Dolby Atmos. Sonos Ray to zaś klasyczny soundbar, wyposażony w dwa głośniki wysokotonowe, dwa głośniki średniotonowe i system bass reflex. Jeśli chcemy uzyskać tutaj pełne surround, musimy dokupić głośniki satelitarne, jak np. Sonos One.

Ma to jednak kilka niepodważalnych zalet. Przede wszystkim, nie musimy się przejmować, by górna część obudowy była odsłonięta, więc Sonos Ray może stanąć nie tylko na szafce RTV czy na ścianie, ale nawet na półce wewnątrz szafki RTV czy pod monitorem na biurku. Co więcej, niezależnie od tego, gdzie stoi, dźwięk rozchodzi się równie dobrze, ale o dźwięku za chwilę.

Sonos Ray class="wp-image-2485416"
Sonos Ray

Nawet na tle Sonosa Beam nowy Ray to maluszek. Waży zaledwie 1,95 kg i mierzy 559 x 71 x 95 mm. Bez problemu zmieścimy go w malutkiej sypialni, a nawet na biurku w akademiku. Mniejszy rozmiar wymusił jednak pewien kompromis, który nie do końca mi się podoba, czyli brak podłączenia przez HDMI. Niby nic, ale łączność HDMI znacząco ułatwiłaby podłączenie Sonosa Ray do telewizora czy komputera. Niestety tutaj jedyną opcją przewodową jest kabel optyczny; znajdziemy go w zestawie, ale ma on długość tylko 1,5 metra, więc wystarczy do podłączenia telewizora stojącego na szafce, ale jeśli telewizor wisi na wieszaku, długości może zabraknąć.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, prócz braku HDMI, to chyba tylko do niezbyt inspirującego designu tego produktu. Jak na Sonosa - nawet takiego z niższej półki - Ray wygląda ekstremalnie zwyczajnie i nie ma tu na czym oka zawiesić. Z drugiej strony to też można potraktować jako zaletę, bo dzięki temu soundbar nie rzuca się w oczy.

 class="wp-image-2485428"
Sonos Ray

O ile też nie znajdziemy tu bajerów pokroju Dolby Atmos, złącza eARC i tym podobnych, tak oczywiście możemy liczyć na typowe bajery od Sonosa. Jest Apple AirPlay 2, jest połączenie ethernetowe, jest pełna kompatybilność z ekosystemem Sonos, w tym możliwość grupowania z innymi produktami oraz podłączenia subwoofera. Sonos Ray możemy też zsynchronizować z kompatybilnym pilotem do telewizora, zaś ustawieniami dźwiękowymi sterujemy z poziomu aplikacji na smartfonie.

Sonos Ray oferuje też optymalizację Trueplay w parze z iPhone’em i ku mojemu wielkiemu zdumieniu, pierwszy raz po przeprowadzeniu kalibracji naprawdę słyszałem różnicę. Zwykle kalibracja Trueplay nie zmieniała odsłuchu w odczuwalny sposób, ale tu po skalibrowaniu pomieszczenia dźwięk nagle przestał być ściśnięty i jakby przytłumiony, a soundbar zaczął grać znacznie bardziej wyraźnie.

 class="wp-image-2485410"
Sonos Ray

Skoro o wyraźności mowa, to mimo relatywnie niskiej ceny Sonos Ray oferuje dwie bardzo użyteczne funkcje podczas oglądania filmów i seriali – wzmacniacz mowy podbija częstotliwość ludzkiego głosu, co przydaje się szczególnie podczas oglądania fatalnie zmiksowanych polskich produkcji, zaś tryb nocny przydaje się nocą, gdzie wzmacnia ciche dźwięki i ogranicza te mocniejsze, by np. nagła eksplozja w środku filmu nie obudziła śpiących domowników.

Jak gra Sonos Ray?

Zdumiewająco dobrze. Od strony słuchania muzyki jest zaskakująco blisko Sonosa One, za wyjątkiem może rozpiętości sceny muzycznej i otwartości brzmienia. Produkty marki Sonos całkiem nieźle zakrzywiają prawa fizyki, ale jednak dźwięk dobywający się z jednej strony z małego, plastikowego pudełka, brzmi jak dźwięk dobywający się z plastikowego pudełka.

Sonosowi Ray, nawet po kalibracji, brakuje wrażenia przestrzeni, które cechuje chociażby droższego Sonosa Beam gen. 2. To zaś sprawia, że trudno się poczuć „wewnątrz” filmu, gry czy serialu. Raczej nie da się tutaj zgubić wrażenia, że dźwięk dobywa się z urządzenia przed nami.

Sonos Ray czy Sonos Beam gen. 2? class="wp-image-2485425"
Sonos Ray czy Sonos Beam gen. 2?

Tym niemniej jak na 1399 zł, trudno cokolwiek temu sprzętowi zarzucić. Separacja kanałów jest wzorowa. Wybuchy i wystrzały odpowiednio dramatyczne, a głos odpowiednio donośny, zwłaszcza gdy zastosowujemy wspomniany wzmacniacz mowy. Jedyne, czego nieco brakuje, to większa ilość basu. Jest go zaskakująco dużo, jak na taką małą konstrukcję, ale niestety chcąc wydobyć więcej niskich częstotliwości poprzez zmianę ustawień korektora w aplikacji, jednocześnie przyczyniamy się do redukcji szczegółów w niskich częstotliwościach. To zaś sprawia, że czasem sub-bas w efektach specjalnych zlewa i przyćmiewa inne kanały, sprawiając, że dźwięk jest dość „zamulony”.

Ten problem rozwiązuje podłączenie do Sonosa Ray subwoofera Sonos Sub Mini, ale szczerze wątpię, by ktoś, kto kupił soundbar za 1399 zł, był zainteresowany dołożeniem subwoofera za 2399 zł.

Sonos Ray czy Sonos Beam gen. 2?

Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie, czy warto kupić soundbar Sonos Ray, odpowiedź brzmiałaby - bezwzględnie tak. W tej kategorii cenowej trudno o lepiej grającą grajbelkę, nie mówiąc już o lepiej grającą grajbelkę o tak niewielkich gabarytach.

Jeśli jednak budżet i przestrzeń na to pozwalają, gorąco sugerowałbym dopłatę do Sonosa Beam gen. 2. Oczywiście jest to produkt kosztujący 2199 zł, czyli o 800 zł droższy, jednak czasem można go już dorwać na promocjach poniżej 2000 zł. A jest to soundbar znacznie wyższej jakości, z bardziej wyrazistym dźwiękiem, czystszymi niskimi tonami i nieporównywalnie większej przestrzenności brzmienia, co oczywiście zawdzięcza implementacji dodatkowych głośników do standardu Dolby Atmos. Ale nie tylko - nawet odtwarzając muzykę Sonos Beam gen. 2 brzmi po prostu lepiej.

 class="wp-image-2485419"
Sonos Ray czy Sonos Beam gen. 2?
REKLAMA

Tym niemniej Sonos Ray to nadal znakomity soundbar dla tych, którym budżet i przestrzeń nie pozwalają na kupno czegoś większego lub droższego. Ośmielę się też powiedzieć, że to prawdopodobnie najlepszy produkt, by wejść do świata Sonosa, bo Ray jest produktem niesamowicie uniwersalnym. Może służyć jako soundbar. Może służyć jako głośnik na biurku. Może służyć jako głośnik na komodzie w sypialni.

Potencjalnych zastosowań jest naprawdę sporo, a też gdy przyjdzie pora kupić lepszy soundbar, Raya nie trzeba będzie odsyłać na emeryturę, bo sprawdzi się nie tylko w roli grajbelki, ale też w wielu innych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA