Oto rzeczywistość polskiego rodzica. Albo uzbroi wózek dziecka w specjalne filtry, albo narazi je na groźne choroby
Jeżeli myśleliście, że technologia uratuje świat, to zobaczcie, jak wygląda praktyka: co najwyżej może sprawić, że będzie bolało mniej.
Kończy się wrzesień, a Polskę już dusi smog. Stan powietrza niemal w całym kraju jest kiepski, co musi niepokoić. Mimo że temperatura nie jest przecież niska, to ma się wrażenie, że Polacy zaczęli palić czym popadnie. To widać i niestety czuć.
Wózek dla dzieci z antysmogową nakładką i filtrem
Nic więc dziwnego, że na rynku są takie gadżety, jak ten przywołany przez publicystę Jana Śpiewaka. Na Twitterze zwrócił uwagę, że kupić można nakładkę na wózek - z filtrem powietrza i specjalną antysmogową ochroną.
Oto przyszłość na jaką nas stać. Wózki dla dzieciaków nie będą latać, nie będą nawet autonomiczne. Za to będą chronić przed zanieczyszczonym powietrzem i smogiem:
Wyobraź sobie osłonę na wózek z wbudowanym systemem, który zaciąga powietrze z zewnątrz wózka, filtruje je i wpuszcza do środka. Moduł filtrujący wymienia powietrze w wózku około 70 razy na godzinę - zachwala producent.
Nie jestem rodzicem, więc przegapiłem antysmogowe trendy, ale takie produkty wyjątkowo mnie smucą. Mówią wprost o naszej rzeczywistości: jest tak źle, że nie da się wyprowadzić dziecka na spacer.
Wózek dla dzieci z antysmogową ochroną i filtrem powietrza jest dla mnie dobrą metaforą problemu - leczymy, a nie zapobiegamy. Pokazuje też, że technologia nie rozwiąże naszych problemów. Może co najwyżej ulżyć w cierpieniu. Tyle że to zdecydowanie za mało. Ale co nam pozostało, skoro np. radni w Małopolsce uznali, że stare kotły mogą być używane przez dwie kolejne zimy?
Niestety takie sprzęty są dziś niezbędne. Dzieci są szczególnie narażone na smog. Choćby z tego względu, że są niskie, więc np. spaliny szybciej mogą dotrzeć do ich nozdrzy. Wózki też są mniej więcej na wysokości samochodu.
Złe powietrze szkodzi dzieciom jeszcze w brzuchu matki
Naukowcy z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Collegium Medicum UJ z Krakowa pod kierunkiem prof. Jędrychowskiego przez ponad 10 lat badali wpływ zanieczyszczonego powietrza na kobiety w ciąży i rozwój dziecka.
Wyniki badań jednoznacznie pokazywały, że narażenie na zanieczyszczone powietrze wpływa na rozwój dziecka oraz jego przyszłe życie i zdrowie. Może skutkować deficytami uwagi, intelektu czy zaburzać rozwój emocjonalny i społeczny, a więc utrudniać normalne codzienne funkcjonowanie. Niższe wyniki w testach inteligencji o 3,8 pkt to może się pozornie wydawać niewiele, ale właśnie taka różnica zdecyduje, czy dziecko będzie mogło w przyszłości myśleć np. o trudnych specjalistycznych studiach technicznych - wynikało z badania.
Nawet jeżeli matka przebywałaby w czystym otoczeniu, to przecież dziecko i tak musi potem pójść do przedszkola, szkoły, na spacer. Wyniki badań nie są optymistyczne. Pociechy narażone na smog częściej chorują – głównie mają problem z drogami oddechowymi – a zanieczyszczone powietrze wpływa na ich mózg, hamując rozwój.
Co na to świat dorosłych? Najpierw trzymajmy dzieci w antysmogowych wózkach, a potem każmy im rozwiązać ten problem, skoro my sobie nie poradziliśmy.
Wcale nie przesadzam. W województwie lubelskim w marcu ogłoszono konkurs plastyczny dla dzieci o nazwie " Misja: czyste powietrze. Projekt: Smogożerca".
Do udziału w konkursie zapraszamy przedszkolaki (1. kategoria) i uczniów klas I-III szkół podstawowych z terenu województwa lubelskiego (2 kategoria). Zadaniem uczestników będzie wymyślenie i narysowanie, namalowanie lub wyklejenie pogromcy smogu, czyli tzw. Smogożercy. Postać ma przedstawiać „narzędzie” do walki ze smogiem, może on posiadać np. odpowiednie przyrządy, wymyślone gadżety, łapki itp. do pozbywania się smogu. Wizerunek może być śmieszny, przyjazny bądź straszny i groźny
Słowem – narysujcie postać z kampanii Biedronki. Bo przecież smog to czarny charakter z bajki, a nie rodzic, sąsiad czy polityk zachęcający do palenia czym popadnie, bo Polska musi być ogrzana.