Tak wygląda konkurent Nintendo Switch od Logitecha
To jeszcze nie premiera, ale do sieci właśnie trafił duży wyciek pokazujący nową konsolę przenośną od Logitecha. Będzie to konkurent starzejącego się Nintendo Switcha. Zdecydowanie jest na co czekać, ale nie brakuje też wątpliwości.
Pierwsze informacje o nowej konsoli przenośnej Logitech G (to może być tylko kodowa nazwa) pojawiły się na początku sierpnia. To właśnie wtedy Logitech poinformował o współpracy z chińskim gigantem rynku mobile, Tencent Games.
Już wtedy dowiedzieliśmy się, że nowy sprzęt będzie bazował głównie na grach mobilnych i graniu w chmurze, co dla wielu było jednoznaczne ze stratą zainteresowania tą konsolką. Teraz jednak zrobiło się ciekawiej, bo poznaliśmy więcej szczegółów.
Nowa konsola przenośna Logitech G na pierwszych zdjęciach. Wygląda zupełnie jak Switch
Do sieci trafił właśnie wyciek pokazujący przód oraz tył nowej konsoli. Autorem wycieku jest Evan Blass, czyli znany w branży, doskonale poinformowany autor, który może się poszczycić ogromną wiarygodnością swoich przecieków.
Jak widzimy, konsola wygląda niczym Nintendo Switch, przy czym jest to jednolita bryła, bez wysuwanych kontrolerów (a więc taka, jak w Switchu Lite). W centrum znajduje się duży ekran o proporcjach 16:9, ale na razie nie znamy jego przekątnej oraz technologii, w jakiej wykonany jest panel.
Po obu stronach ekranu znajdują się analogi, przyciski A, B, X, Y oraz krzyżak. Całość uzupełniają cztery przyciski funkcyjne. Na górnej krawędzi mamy triggery i bumpery, zupełnie jak w Switchu. Konsola jest bardzo smukła i wygląda niczym tablet z wbudowanymi na stałe Joyconami.
Mamy też pierwszy rzut oka na interfejs konsoli, a w nim Game Pass i GeForce NOW
Widzimy, że sprzęt bazuje na Androidzie. Pojawi się możliwość instalacji gier mobilnych ze sklepu Google Play, a także korzystania z aplikacji mobilnych takich jak YouTube czy przeglądarka Chrome.
Jednak to, co tygryski lubią najbardziej, to możliwość grania w chmurze. Interfejs pokazuje, że konsola daje dostęp do dwóch usług Xboxa (czyli zapewne Xbox Remote Play oraz Xbox Cloud Gaming), GeForce NOW, a także Steam Remote Play.
Co to wszystko oznacza w praktyce? Ano to, że na konsoli Logitecha zagramy w gigantyczny przekrój gier z najwyższej półki, choć będzie się to odbywać w streamingu. Już sam dostęp do biblioteki Xbox Game Pass będzie gigantycznym motorem napędowym konsolki, bo pamiętajmy, że w gry z Game Passa nie zagramy ani na Switchu, ani na Steam Decku (chyba że postawimy na tym ostatnim Windowsa, co absolutnie mija się z celem).
Logitech G to teoretycznie konsola skrojona pode mnie, ale mam mnóstwo wątpliwości
Jak być może wiecie, od kilku lat gram głównie na Switchu, a do tego wspieram się graniem w chmurze, by trzymać rękę na pulsie w przypadku nowych, multiplatformowych tytułów. Korzystam równolegle ze Stadii, Xbox Cloud i GeForce Now w planie RTX 3080 i często zastanawiam się, po co mi właściwie Switch.
Co jest plusem konsoli Logitech G? Z całą pewnością wyczucie rynku. Usługi gamingu w chmurze będą coraz szybciej rosły, a granie mobilne pasuje do nich bardzo dobrze z kilku powodów.
Po pierwsze, mniejszy ekran wybacza więcej w kwestii jakości streamingu, a po drugie, konsolkę można zabrać poza dom i grać np. w hotelu. Tym bardziej że mamy tu pełną synchronizację stanów gry, więc możemy grać na zmianę w domu, przed telewizorem (np. na konsoli Xbox), jak i w trybie handheld, gdy akurat mamy zajęty telewizor.
Są jednak wspomniane wątpliwości. Jeśli Logitech G ma stawiać na mobilny gaming w chmurze, to będzie rywalizował de facto z każdym smartfonem, czyli ze sprzętem, który już mamy w kieszeni. Xbox Cloud, Stadię, czy GeForce NOW odpalimy przecież na każdym smartfonie z Androidem i na każdym iPhonie.
Co więcej, do smartfona możemy dokupić specjalnie przystosowane kontrolery, np. Razer Kishi lub Backbone One, dzięki którym wygoda grania będzie porównywalna do Logitech G lub Switcha.
To jednak tylko teoria. W praktyce, z perspektywy gracza, jest to półśrodek, ponieważ ekrany smartfonów są małe i do tego mają mocno wydłużone proporcje. Gra w formacie 16:9 zajmuje na ekranie smartfona dość mało miejsca, przez co interfejs bywa nieczytelny. Poza tym same kontrolery są upierdliwe w używaniu.
Logitech G ma sporo sensu, ale nie może być drogą konsolą
Logitech G będzie de facto terminalem do odpalania gier w chmurze. Jego głównymi przewagami będzie duży ekran o proporcjach 16:9 oraz zwarta konstrukcja z wbudowanymi kontrolerami. Do tego dochodzi też fakt, że na Logitech G nie przerwie nam rozgrywki przychodzące połączenie telefoniczne, czy choćby kolejny mail ze spamem.
Jeśli Logitech G będzie kosztował mniej niż 300 euro (czyli 1400-1500 zł), będzie sprzętem, który sam bym rozważył. Powyżej tego progu wkraczamy już na terytorium Steam Decka, który ma o wiele potężniejsze możliwości. Z kolei Switch raczej nie ma powodów do obaw, bo gry na wyłączność napędzają sprzedaż, nawet sześć lat po premierze i nawet pomimo faktu, że sprzętowo Switch jest urządzeniem z poprzedniej epoki.
Na ten moment daję Logitechowi G duży kredyt zaufania i czekam z niecierpliwością na cenę oraz na możliwość przetestowania tego sprzętu. Cena oraz data premiery nadal nie są znane.