REKLAMA

Szklana kula Canona mówi: dołek sprzedaży aparatów za nami, a od teraz będzie lepiej. Wierzycie?

Szklana kula Canona przewiduje, że sprzedaż aparatów osiągnęła już samo dno na wykresie spadków, a teraz nareszcie zacznie się odbijać. Canon przekonuje akcjonariuszy, że idą lepsze czasy. Trudno mi w to uwierzyć.

Canon mówi: dołek sprzedaży aparatów za nami, a od teraz będzie lepiej
REKLAMA

Kiedy Canon prezentował raport przedstawiający wyniki finansowe za drugi kwartał 2022 r., w siedzibie firmy mógł lać się szampan. Canon wypracował zysk netto na poziomie 1,04 mld dol., co w porównaniu z technologicznymi hegemonami może nie jest imponującym wynikiem (Apple w tym czasie zarobiło 25 mld dol. przy przychodzie 97,3 mld), ale na tle fotograficznej konkurencji jest świetnym wynikiem.

REKLAMA

Dla porównania Nikon ma mniej więcej dziesięciokrotnie mniejsze przychody (100 mln dol. netto), ale trzeba zaznaczyć, że Canon ma znacznie więcej działów, bowiem poza obrazowaniem zajmuje się też m.in. drukiem, w tym także tym profesjonalnym.

Firmy fotograficzne nareszcie zaczynają wychodzić z covidowego dołka. W czasie pandemii sprzedaż całkowicie się zawaliła, bo klienci nie mieli bodźców do zakupu aparatów. Podstawowy dział konsumencki (czyli zwykli Kowalscy) anulowali wszystkie wyjazdy, więc nie potrzebowali nowego aparatu. Z kolei profesjonaliści stracili zlecenia (ślubne, koncertowe, eventowe, etc.), więc tym bardziej nie był to moment na zmianę sprzętu. Teraz nastąpiła korekta, a Canon urósł o 11 proc. w ujęciu rok do roku.

Canon twierdzi, że najgorsze za nami.

Obok wyników finansowych na stronie Canona pojawił się też wywiad z prezesem, który twierdzi, że dołek jest już pokonany, a teraz idą lepsze czasy. Za moment do tego wrócimy, ale teraz przyjrzyjmy się temu, co ma zapewnić przychody: rynek profesjonalny i półprofesjonalny. Tym samym Canon przyznaje, że zarówno linia kompaktów (PowerShot), jak i tanich lustrzanek (a może lustrzanek w ogóle, skoro są na wymarciu?) nie ma już racji bytu w dobie smartfonów.

Co zatem z odbiciem rynku? Z jednej strony kibicuję i chcę w to wierzyć, ale z drugiej, obawiam się tego. Spodziewam się, że rynek profesjonalnej fotografii w ujęciu ilościowym nie urośnie, a przynajmniej nie znacząco. Coraz mniej osób chce być profesjonalnym fotografem, bo jest to trudny rynek.

REKLAMA

Jeśli zatem mamy obserwować wzrosty, spodziewam się, że mowa o tych finansowych. A to oznacza tylko jedno: będzie jeszcze drożej. Większe przychody oznaczają po prostu droższe aparaty oraz obiektywy. Tę tendencję obserwujemy zresztą od kilku lat i zupełnie nie zapowiada się na to, by sprzęt miał tanieć. Fotograficznie zmienia się niewiele, ale dodatkowe funkcje wideo zawsze są pretekstem do podbijania ceny aparatów.

Czy to klasyczna sytuacja pt. "im lepiej, tym gorzej?" Niestety jestem przekonany, że tak.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA