REKLAMA

Przesunęli blok, bo stał w złym miejscu. Nawet w Polsce robiono takie przemeblowania

Dziś mieszkańcy miast bardzo często domagają się zieleni. Włodarze bezradnie rozkładają ręce: chętnie, chętnie, ale gdzie, skoro jest gęsta zabudowa? Wystarczy jednak wziąć przykład z Rumunii, która przed laty po prostu przesunęła jeden z bloków mieszkalnych, by zrobić miejsce na bulwar.

W Rumunii przesunęli blok. A w Polsce pałac i kościół
REKLAMA

O wydarzeniach sprzed 35 lat przypomniał facebookowy profil "Historia jakiej nie znacie". Kiedy w mieście Alba Iulia prowadzono prace nad bulwarem, okazało się, że ktoś popełnił drobny błąd. Na trasie nowej inwestycji stał blok mieszkalny.

REKLAMA

Mieszkało w nim 80 rodzin, więc ewentualne wyburzenie byłoby dla władz zapewne kłopotliwe. Nie można było jednak też zrezygnować z inwestycji. Decyzja była prosta: skoro nie możemy bloku zniszczyć, to chociaż go przesuńmy.

Mówimy jednak o nie lada konstrukcji. Ważyła prawie 8 tys. ton, miała 100 metrów długości i prawie 20 metrów wysokości.

Blok zdecydowano się podzielić

Powstały dwie części, które przesuwano na specjalnie zbudowanych torach. Ekipie remontowej zajęło to tylko 5 godzin i 40 minut. O olbrzymiej precyzji świadczy powtarzana anegdota - jedna z mieszkanek zostawiła na stole szklankę wody, a gdy wróciła po przesunięciu budowli do mieszkania zobaczyła, że nie doszło do rozlania cieczy. Podobno niektórzy mieszkańcy na czas operacji przebywali na balkonach.

My możemy być zaskoczeni, ale na polskich inżynierach pewnie nie robiło to wielkiego wrażenia. Do podobnych akcji dochodziło i u nas. 30 marca 1970 r. rozpoczęto w Warszawie przesuwanie Pałacu Lubomirskich. Chodziło o to, aby zabytkowa konstrukcja zasłoniła Halę Gwardii. Żeby było to możliwe, należało przesunąć obiekt o 74 stopnie.

Podobnie jak w Rumunii, w akcji wykorzystano tory. Najpierw pałac odcięto od fundamentów, a potem powoli przesuwano. Bardzo, bardzo powoli - na nowym miejscu wylądował po 1,5 miesiąca prac. Brak pośpiechu nie dziwi, bowiem był to cenny zabytek, tym bardziej że odbudowany po wojnie. Jego ponowne uszkodzenie, już w czasach pokoju, mogłoby zostać źle odebrane.

W Warszawie nie była to jednak pierwsza tego typu akcja

Kilka lat wcześniej, w nocy 30 listopada na 1 grudnia 1962 r., Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie także przesunięto. Pretekst był podobny do tego w Rumunii - zabytek przeszkadzał w realizacji ważnej inwestycji, jaką była budowa trasy W-Z i poszerzenie jednej z ulic.

Był to dopiero trzeci przypadek w historii światowej inżynierii budowlanej, a pierwszy w Europie, kiedy przesuwanym budynkiem była świątynia.

REKLAMA

Podobne akcje do dziś realizuje się na świecie. I to często z jeszcze większym rozmachem. W Chinach dwa lata temu na spacer wyprowadzono przeszło 80-letnią szkołę. Uznano, że w jej miejscu lepiej postawić centrum handlowe. Szkoda było jednak historycznego budynku, więc po prostu go przeniesiono. Można? Można.

zdjęcie główne: PICTOR PICTURE COMPANY/shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA