To klimatyczni kryminaliści, a nie truciciele. Czas przestać gryźć się w język
Głupota czy jawne pokazanie: mamy was w nosie? A może jedno i drugie? Celebrytka Kylie Jenner przekroczyła wszelkie granice, wybierając się na krótką podróż prywatnym odrzutowcem. Krótką, czyli taką, którą samochodem pokonałoby się w trzy kwadranse. Nie jest ona wyjątkiem, więc może czas zastanowić się, czy język opisujący takie zachowania nie jest zbyt delikatny.
"Lecimy moim czy twoim?" - zapytała Kylie Jenner na Instagramie, mając na myśli to, że wraz ze swoim partnerem, Travisem Scottem, mają pod ręką nie jeden, a zapewne kilka prywatnych odrzutowców.
Jeden z nich posłużył do podróży, która zajęła 17 minut. Ten sam dystans można byłoby pokonać samochodem w zaledwie 45 minut. I mowa tutaj nie o starym gracie, tylko pojeździe, w którym zapewne byłoby tak samo wygodnie i luksusowo jak w prywatnym odrzutowcu.
Mamy więc kolejny przykład pokazujący, że celebryci mają w nosie kwestie klimatu. Wy, szaraczki i biedaczki, segregujcie śmieci, rezygnujcie z plastikowych słomek, kłóćcie się o to, czy jeść mięso. A my w tym czasie polecimy prywatnym samolotem z dużego pokoju do sypialni.
Jenner to skrajny przykład, bo doszło chwalenie się bogactwem na Instagramie. W przypadku wielu celebrytów takie bezsensowne loty to norma. Śledzi je profil Celebrity Jets. Jego analiza po prostu smuci.
Floyd Mayweather - 37-minutowy lot. Steven Spielberg - również 37 minut, a wcześniej 25 minut. Kim Kardashian - 15 minut.
Czy prywatne loty miliarderów to główna przyczyna katastrofy klimatycznej?
Oczywiście, że nie. Tutaj jednak kłuje w oczy zwykłe niepohamowanie. Przykład idzie w góry. Dlaczego mamy od siebie wymagać, skoro wiemy, że ten przysłowiowy 1 proc. najbogatszych w tym czasie będzie szaleć.
Z raportów jasno wynika, że polityki klimatyczne poszczególnych krajów powinny znacznie bardziej uderzać w najbogatszych. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że uderzają nieproporcjonalnie mocno w najbiedniejszych i średniaków. Widzimy to jak na dłoni - ty kombinuj, w co zapakować zakupy, bo foliówka jest be, a w tym czasie jakiś pato-celebryta wyemituje w kwadrans tonę CO2.
Część z nich odpowie, np. jak pan Filipiak, że latanie jest konieczne, bo na świecie robi się różne biznesy. Artyści podpisują kontrakty, celebryci dogadują się, jaki produkt reklamować. Tylko czym innym jest, powiedzmy, lot w ważnym celu, a czym innym zwykła zachcianka - bo przecież tak trzeba nazwać przebywanie w powietrzu przez ok. 20 minut. Dla niektórych wyczynów usprawiedliwienia po prostu nie ma.
Antonio Gutteres, sekretarz generalny ONZ, wskazywał, że w obecnej sytuacji i na obecnym etapie zmian klimatycznych mamy do wyboru jedynie albo zbiorowe działanie mające na celu powstrzymanie zmian klimatycznych, albo spowodowane tymi zmianami zbiorowe samobójstwo.
Jak w takim razie nazwać tych, którzy celowo, bez wstydu i nieustannie przykładają do tego rękę? Jasne, ma rację ten, kto na Twitterze pisze, że nie powinno dawać się zgody na tak krótkie loty.
Ale nie trzeba dużej wyobraźni, by stwierdzić, że skoro autem będzie niewiele dłużej, to można się przemęczyć. Tym bardziej że kogo jak kogo, ale miliarderów stać by jeździć czymś, co nie kopci i nie truje.
Ta sama osoba na Twitterze postuluje, aby podobne działania celebrytów nazywać wprost: to klimatyczne przestępstwo. Kto je popełnia, jest klimatycznym kryminalistą.
Możemy tworzyć inne, dające do myślenia określenia, jak np. ekozabójstwo
W kontekście słów sekretarza generalnego ONZ nie wydaje się, żeby to było przesadą.
Oczywiście nie mam wątpliwości - gwiazdki się nie tym nie przejmą. Tak jak na Musku czy wcześniej Gatesie nie robił wrażenia fakt, że uznaje się ich za trucicieli. Język ma jednak znaczenie i to, w jaki sposób opisuje się rzeczywistość, może wpływać na dyskusję.
Nie ma czasu na gryzienie się w język. Jest już za późno, aby zastanawiać się, czy ktoś będzie urażony, czy nie. Niektórzy nie tylko samym działaniem, ale też otoczką pokazują, że mogą więcej, czym demobilizują resztę.
Być może im więcej uwagi będzie się poświęcało takim klimatycznym występkom, im ostrzej będzie się oceniało sprawców, to wtedy politycy zobaczą, że trzeba reagować. I nie tylko we Francji krótkie loty zostaną ograniczone.