REKLAMA

Właśnie rodzi się George Jetson. Przeraziłby się, na jakim świecie się urodził

George Jetson, bohater kultowej kreskówki Jetsonowie, urodził się 31 lipca 2022 roku. Wprawdzie nie wiemy, jak wyglądało w serialu jego dzieciństwo, ale raczej trudno oczekiwać, by w ciągu czterdziestu lat świat dogonił wizję przedstawioną w bajce. I wcale nie chodzi tu o latające samochody.

31.07.2022 07.49
bajki
REKLAMA

Akcja Jetsonów dzieje się 100 lat po premierze bajki – czyli w 2062 roku. George Jetson ma więc czterdzieści lat. Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że to tylko dziecięca animacja, ale jednak wciąż szokować może to, jak bardzo rozjechały się wizje świata przyszłości wyobrażane w latach 60. XX wieku.

REKLAMA

Nawet oglądając Jetsonów w latach 90., byłem skłonny wierzyć w to, że kiedy ja będę miał już czterdzieści lat, to świat będzie wyglądał mniej więcej podobnie, co w kreskówce. Bo czemu nie? Miałem PlayStation z fotorealistyczną, jak mi się wydawało grafiką. A będzie tylko lepiej, skoro zapowiedzią nadchodzących czasów był choćby teledysk Red Hot Chili Peppers.

Oczywiście, że lata 90. nie były w Polsce bajką, ale jednak trudno nie było zachwycać się możliwościami techniki, dorastając w czasach rozkwitającego internetu, pierwszych odtwarzaczy MP3 – wow, cała dyskografia ulubionego zespołu w tak małym pudełeczku – czy telefonów komórkowych. Mając w rękach Nokię N-Gage miałem prawo sądzić, że świat z bajki stanie się moją rzeczywistością.  

Dziś już tak optymistycznie na przyszłość nie patrzę

Owszem, gdybym powiedział sobie sprzed dwudziestu lat, że będę grał w GTA 3 na Switchu, a więc konsoli przenośnej, pewnie parsknąłbym śmiechem. Jak to? To ta gra zacina się na moim całkiem niezłym komputerze, a odpali się na urządzeniu służącym do grania w pociągu?

Pod tym względem postęp jest widoczny, ale patrząc szerzej, technologia raczej rozczarowuje, niż pozwala wierzyć w lepszy świat. Internet nie jest jednak wynalazkiem na skalę pralki.

Kiedyś wirtualna rzeczywistość wydawałaby się czymś wspaniałym. Dziś wyobrażam sobie, że za te czterdzieści lat będziemy musieli zakładać gogle VR, żeby przenieść się do świata (fałszywej przyrody), bo tej na żywo nam zabraknie. Bliżej mi do opinii czarnowidzących pisarzy science-fiction, którzy przedstawiali człowieka przyszłości zamkniętego w czterech ścianach, karmiącego się iluzją VR.

Pewnie przesadzam z narzekaniem, ale Jetsonowie jednak pozwalali marzyć o czymś innym

Nasz solenizant raczej nie urodził się w 2022 roku, który my znamy. To niemożliwe, żeby przez czterdzieści lat wydarzyło się to, co próbowała przewidzieć kreskówka.

Pierwsze skojarzenie związane z przyszłością, czyli latające samochody, już dawno wybiłem sobie z głowy. W Jetsonach najbardziej szokuje mnie to, jak mało pracował główny bohater. Jego dzień pracy kończył się po… dwóch godzinach. Tak, tak – tygodniowo na pracę poświęcano dziesięć godzin! A jak przypominał Bregman Rutger, autor książki "Utopia dla realistów", i tak George nazywał swojego szefa tyranem. "Czy ten Spacely myśli, że prowadzi jakiś zakład wyzyskujący siłę roboczą?!".

Prawdopodobnie, gdyby George Jetson usłyszał zachwyty Marcina Matczaka nad 15-godzinną pracą dziennie, kazałby się z powrotem włożyć do łona matki.

I to właśnie zdaniem Bregmana Rutgera jest najbardziej rozczarowujące. W XXI wieku, na czterdzieści lat przed Jetsonową wizją przyszłości, 7-godzinny dzień pracy uznawany jest za horrendum.

Całkiem sporo, trzeba przyznać, jednak się spełniło:

Okazało się, że przewidywania twórców serialu sprawdziły się już 50 lat później. Robot pomagający w sprzątaniu gospodarstwa domowego? Załatwione. Łóżka do opalania? Są. Ekrany dotykowe? Odhaczone. Wideorozmowy? Oczywiście, że tak. Jednak w innych kwestiach do Orbit City jeszcze wiele nam brakuje. Kiedy na przykład uniosą się w powietrze latające samochody? Nie ma też na razie ruchomych chodników na ulicach miast.

Skupiamy się na George'u, wszak to jego święto, ale warto zwrócić uwagę na jego żonę, Jane Jetson. W drugiej połowie XXI wieku mimo wszystko wciąż była typową kurą domową jak sto lat wcześniej. Niezależność finansowa, którą kobiety dostały, wkraczając na rynek pracy, to jedno. Dawni futurolodzy nie wyobrażali sobie, że do utrzymania rodziny potrzebne będą co najmniej cztery ręce.

Kiedy XX-wieczni ekonomiści martwili się, co ludzie poczną z wolnym czasem – wszak w wykonywaniu obowiązków miały nas zastąpić roboty czy ogólna automatyzacja pracy – my walczymy z przepracowaniem, ba, ponad połowie badanych pracowników (57 proc.) zdarza się odbierać służbowe telefony na urlopie.

Jesteśmy wypaleni, a technologia wcale nam nie pomaga, tylko bardziej kontroluje. Powstała nawet aplikacja, która pomaga wykrywać L4 wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem.

Pulpit Absencji monitoruje nieobecności w całym zakładzie pracy, w poszczególnych działach formy i dla pojedynczych pracowników. Analizuje szczegółowo L4, uwzględniając długość absencji z uwzględnieniem wieku pracowników, płcią, stażem pracy, wielkością firmy, lokalizacją i rodzajem prowadzonej działalności. W ten sposób wyłapywane są nieprawidłowości.

Może rodzice Georga Jetsona zmienili świat?

REKLAMA

– To nie była do końca ucieczka. To było raczej poszukiwanie lepszego życia. Pogarszała się nasza sytuacja zawodowa. Nawet nie finansowa, tylko raczej emocjonalna – mówiła jedna z bohaterek reportażu Marka Szymaniaka, o osobach, które postanowiły pracować, aby żyć, a nie żyć, by pracować.

Wróćmy więc do świata dziecięcych marzeń i spróbujmy sobie wyobrazić, że właśnie tak postąpili rodzice naszego solenizanta. Wiem, to śmiesznie naiwne, ale zróbmy to nie dla siebie, ale właśnie dla Georga Jetsona, który na pewno nie chciałby żyć w świecie jak nasz.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA