Twój iPad może być komputerem. Ale tylko jeśli wydasz na niego odpowiednio dużo pieniędzy
Wygląda na to, że wkrótce oferta iPadów rozrośnie się o jeszcze jeden model. I to całkiem dosłownie, bo ma on być największym iPadem w historii. Jednocześnie wiemy już, że o ile Apple chce, żeby iPad był twoim jedynym komputerem, tak nie każdy iPad jest tego godzien.
Podczas tegorocznej konferencji WWDC 2022 Apple zaprezentował nowy sposób na multitasking i wykorzystywanie zewnętrznego monitora w parze z iPadem, czyli funkcję Stage Manager. W połączeniu z desktopowymi aplikacjami i nowym systemem zarządzania plikami ma ona sprawić, że iPad w końcu naprawdę będzie mógł wielu ludziom zastąpić Maca… jeśli tylko kupią odpowiednio drogi model.
Nie każdy iPad skorzysta ze Stage Manager.
Craig Federighi udzielił ostatnio wywiadu serwisowi Tech Crunch, w którym wyjawił, że z funkcji Stage Manager skorzystają wyłącznie iPady wyposażone w czip Apple M1 i jego kolejne generacje. Wynika to z faktu, iż tylko te układy mają dostatecznie szybką pamięć operacyjną, by być w stanie w niej utrzymać wiele aplikacji podczas multitaskingu. Do tego oferują na tyle wysoką wydajność graficzną, by płynnie renderować skalowanie, przejścia i animacje, nawet gdy korzystamy z monitora o wysokiej rozdzielczości. Ma to sens, ale oznacza to również, że aktualnie najtańszym iPadem, który będzie w stanie obsłużyć funkcję Stage Manager, jest zaprezentowany w marcu tego roku iPad Air, którego ceny zaczynają się od 3099 zł za wersję z 64 GB miejsca na dane.
Chcesz używać iPada zamiast komputera? Kup nowy tablet.
Powyższe oznacza zaś, że z nowych funkcji nie skorzystają ani posiadacze najtańszych iPadów czy iPadów mini, ale nawet posiadacze starszych, wciąż w pełni sprawnych iPadów Pro czy Air z czipami Apple Bionic. Ci, którzy zechcą skorzystać z funkcji Stage Manager, mają aktualnie do wyboru trzy opcje: iPada Air, iPada Pro 11 lub iPada Pro 12,9. Wkrótce zaś ma do nich dołączyć jeszcze jeden, monstrualny tablet z ekranem o przekątnej 14,1”.
Źródłem tych informacji jest Ross Young, analityk łańcucha dostaw skupiający się przede wszystkim na rynku wyświetlaczy, który twierdzi, iż największy iPad Pro będzie wyposażony w ekran o przekątnej 14,1”, ale dostajemy rozbieżne informacje co do technologii jego wykonania. Najpierw analityk zatweetował, iż będzie to panel Mini LED 120 Hz (Pro Motion). Teraz jednak, w tweecie dla swoich Super Followersów poinformował, że ma on być jednak wyposażony w zwykły ekran IPS, podobny do tego z iPadów Air i zwykłego iPada.
Jeśli Apple rzeczywiście celuje tym produktem w cyfrowych artystów, to jaki sens miałoby zastosowanie przestarzałej technologii? Trudno mi traktować te przewidywania poważnie, choć pogłoski o wielkim iPadzie krążą od dawna i teraz, po prezentacji Stage Managera, jego istnienie miałoby więcej sensu niż kiedykolwiek. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby iPad tych gabarytów w wielu środowiskach pracy wygryzł profesjonalne tablety graficzne. Stanie się to jednak nie prędzej niż w 2023 r., co również pozwala mniemać, że 14-calowy iPad Pro pojawi się jako nowy element odświeżonego portfolio tabletów Apple’a z czipami M2, które mają się ukazać na początku 2023.
Nadchodzi również nowy tani iPad 10. Gen., jednak na jego temat nie wiemy zbyt wiele. Jedno za to jest pewne: nie będzie mógł on skorzystać z nowości w iPadOS, gdyż ma być wyposażony w czip Apple A14 Bionic. Jeśli więc planujecie wykorzystywać iPada jako komputer, nie macie na co czekać. Nie po to Apple projektował nową funkcję, żebyście nie musieli do niej dokupić droższego sprzętu.