Wybuch Car-bomby był największą eksplozją wywołaną przez człowieka. Chruszczow chciał pokazać światu potęgę ZSRR
Jeżeli kiedykolwiek przeraziły cię skutki detonacji bomb atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki to mam dwie wiadomości. Zła jest taka, że Związek Radziecki zbudował i zdetonował bombę ponad 3300 razy mocniejszą od Little Boya. Dobra wiadomość jest taka, że zrobili to pośrodku niczego, niszcząc pojedynczą wioskę i życie w promieniu stu kilometrów. Oto mało znana historia car-bomby, największej zabawki Chruszczowa.
W zimnowojennej narracji Związku Radzieckiego było dużo naj-. Największa potęga świata, największa armia, największa gospodarka, najszczęśliwszy naród, największa bomba. A nie ma większego straszaka na imperialistyczny świat niż bomba, która w teorii przebije się przez każdy schron atomowy, a która w praktyce jest kompletnie bezużyteczna ze względu na swój rozmiar. Powstanie RDS-220, szerzej znanej jako car-bomba to kolejny epizod z zimnowojennego wyścigu zbrojeń, który imponuje rozmachem.
Czym była radziecka car-bomba?
Car-bomba - a właściwie RDS-220 - nazywana przez jej twórców Wielkim Iwanem, a ochrzczona przez zachód Car Bombą to największa w historii ludzkości zbudowana i zdetonowana bomba. Pierwotny projekt tej bomby termojądowej zakładał moc rzędu stu megaton, ale biorąc pod uwagę potencjalne skutki eksplozji broni o takiej sile (tak bezpośrednie jak i opad radioaktywny) oraz koszty przedsięwzięcia, rozmiar car-bomby zmniejszono do "jedynie" 50 megaton. Dla porównania, druga największa w historii eksplozja wywołana przez człowieka została przeprowadzona w ramach testu o kryptonimie "Test 147" i miała moc jedynie 21,1 megaton trotylu. Natomiast największy test przeprowadzony przez Amerykanów, Castle Bravo, to 15 megaton. Little Boy zrzucony na Hiroszimę miał zaledwie 15 kiloton, a Fat Man nad Nagasaki 21 kiloton.
Nazwa car-bomba jest nawiązaniem do tradycji, w której największe dzieła radzieckiego i rosyjskiego przemysłu nosiły przydomek "car". Car-kołokoł to największy na świecie dzwon, car-puszka to największa na świecie armata, a car-tank to najwięszy ówcześnie zaprojektowany czołg. Ze względu na czynniki ideologiczne, strona radziecka nazywała car-bombę jej oficjalną nazwą RDS-220 lub określała za pomoca różnych fraz podkreślających jej moc (np. super broń, wielka bomba) - nazwa car-bomba to określenie przyjęte na zachodzie.
Car-bomba miała pokazać imperialistom na co stać Związek Radziecki
Podobnie jak cała seria testów jądrowych z przełomu lat 50. i 60. (których car-bomba była częścią), stworzenie największej bomby było częścią politycznej kalkulacji przeprowadzonej przez władze Związku Radzieckiego z Nikitą Chruszczowem na czele. Od 1958 pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Związkiem Radzieckim istniało nieformalne moratorium dotyczące wstrzymania testów jądrowych, a przez ponad dwa lata toczyły się rozmowy na temat wprowadzenia formalnych, prawnych regulacji ograniczających wszelkiego rodzaju próby jądrowe. Zimna wojna trwała w najlepsze i spadki napięcia były sporadyczne, a niepewność podsycało wzniesienie Muru Berlińskiego i wybuch kryzysu Kubańskiego. W związku z tym, strona sowiecka nie miała zbyt wielu powodów by ograniczać plany rozwoju broni jądrowej i łamiąc postanowienia niepisanej umowy w wielkim (nomen omen) stylu. Przy okazji zbiegając się z XXII Zjazdem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.
Przez trzy lata, pomiędzy 1958 a 1961 rokiem radzieccy naukowcy opracowywali koncepcje nowych broni i udoskonalali stare. Jednakże - za sprawą nieformalnego układu - nie przygotowywali się do nowej serii testów. Aż do 10 lipca 1961 roku, kiedy to Chruszczow zwołał spotkanie z "naukowcami atomowymi". Chruszczow postawił sprawę jasno: testy zostaną wznowione jesienią, aby "pokazać imperialistom na co nas stać". Przemowa inaugurująca spotkanie wprawiła w niemałe zaskoczenie obecnych na nim uczonych, w tym Andrieja Sacharowa - szefa radzieckiego programu jądrowego.
Dostępne obecnie źródła nie wyjaśniają w jednoznaczny sposób skąd tak naprawdę wziął sie pomysł na stworzenie bomby o sile stu megaton - bo taką moc zakładał pierwotny projekt "największej bomby". W swym pamiętniku zatytułowanym "Memoirs" i wydanym w 1990 roku - rok po śmierci Sacharowa, radziecki uczony wskazuje, że pomysł na stworzenie car-bomby zrodził się u samych naukowców:
W opozycji do tego stoi opinia Thomasa Reeda i Arnolda Kramisha, którzy w opublikowanym w 1996 roku na łamach czasopisma Physics Today artykule "Trójca w Dubnie" (Trinity at Dubna), według których opracowanie i test super bomby to idea pochodząca wyłącznie od Chruszczowa. Natomiast Wiktora Borisowicz Adamski i Jurij Smirnow na łamach "Cold War International History Project Bulletin" przedstawili zupełnie inną wersję wydarzeń. W artykule zatytułowanym "Największa bomba Moskwy" (Moscow’s Biggest Bomb) zgodnie stwierdzają, że prace nad car-bombą rozpoczęły się w połowie lipca - bezpośrednio po spotkaniu z Chruszczowem:
Jednocześnie byli radzieccy uczeni nie wspomnieli skąd już w połowie lipca wiedzieli o planowanej mocy bomby.
Detonacja Car bomby nie była prosta.
Ówcześnie nie istniało zapotrzebowanie wojskowe na sprzęt zdolny przenieść broń o mocy stu megaton. Broń o tak dużym rozmiarze w praktyce jest bezużyteczna na polu walki. Związek Radziecki dysponował tylko jednym statkiem powietrznym zdolnym do przenoszenia bomby tej wielkości - bombowiec Tu-195 o napędzie turbośmigłowym. Jednak nie był on idealnym kandydatem do tego zadania, gdyż - ze względu na bardzo duży ładunek - ograniczał go zasięg, dlatego zespół radzieckich uczonych i wojskowych musiał dokładnie opracować plan lotu i detonacji.
Hipotetyczna broń o mocy 100 megaton (bo taką moc zakładał projekt car-bomby) zrównałaby z ziemia obszary miejskie w promieniu 60 kilometrów od strefy zero, spowodować poważne zniszczenia w promieniu stu kilometrów, spowodować oparzenia trzeciego stopnia w regionie o promieniu 170 kilometrów i uszkodzić wzrok osobom w promieniu 220 kilometrów. A patrząc na to z innej perspektywy - gdyby car-bombę zrzucić na centrum Warszawy, fala uderzeniowa powybijałaby okna mieszkańcom Radomia, a mieszkańcy Łowicza doznaliby poparzeń trzeciego stopnia.
Biorąc pod uwagę gęstość zaludnienia w Europie, detonacja car-bomby w jakimkolwiek kraju jest równoznaczna z zabiciem kilku milionów ludzi i zniszczeniem znacznej części infrastruktury. Zrzucenie bomby na teren Wielkiej Brytanii czy teren ówczesnej Republiki Federalnej Niemiec spowodowałoby opad radioaktywny, który z łatwością dotarłby do państw Układu Warszawskiego. Natomiast detonacja w jednym z państw Układu Warszawskiego spowodowałaby opad na teren Związku Radzieckiego.
Zrzut na teren Stanów Zjednoczonych - w założeniu, że Tu-195 by w ogóle tam doleciał (nie tylko ze względu na ograniczenia techniczne, ale i systemy wczesnego ostrzegania) również miał niewiele sensu. Ówczesne zagęszczenie ludności w Stanach Zjednoczonych sprawiało, że jedyne trzy cele "warte" car-bomby to Nowy Jork, Chicago i Los Angeles. Reszta potencjalnych celów mogła zostać zmieciona z powierzchni ziemi za pomocą o wiele mniejszej bomby.
Od przedstawienia przez Chruszczowa planu wznowienia testów aż do detonacji car-bomby minęło dokładnie 112 dni - czyli jak kto woli: 16 tygodni lub 4 miesiące. Wybuchowa mieszanka dramatycznie małej ilości czasu oraz projektu wielkiej bomby sprawiły, że każdy etap pracy nad car-bombą był robiony w pośpiechu. Sowieccy uczeni pominęli matematyczne analizy, standardowo przeprowadzane przy tego typu projektach, zastępując je szacunkami i przybliżeniami. Wątpliwości co do słuszności i efektów detonacji car-bomby były obecne z naukowcami i inżynierami aż do pamiętnej 11:32 30 października 1961 czasu moskiewskiego.
Car-bomba to duma Chruszczowa
13 sierpnia 1961 (zgodnie ze wspomnieniami Sacharowa, było to "po wybudowaniu muru berlińskiego") odbył się przegląd dotychczasowych postępów nad projektem. Po około 4 tygodniach pracy, Sacharow zdecydował się przetestować "czystą" wersję car-bomby o zmniejszonej wydajności, do "jedynie" 50 megaton. Podczas spotkania Chruszczow powiedział Sacharowowi i innym obecnym uczonym, że już zdążył ujawnić planowany test tego urządzenia odwiedzającym go "dygnitarzom z USA". Według Chruszczowa owi dygnitarze to niezidentyfikowany amerykański senator i jego dorosła córka, lecz Sacharow spekuluje, że w rzeczywistości był to doradca ówczesnego prezydenta Johna F. Kennedy'ego, John McCloy.
Na początku września 1961 przywódca związku radzkieckiego publicznie ogłosił zarówno złamanie zasad nieoficjalnej umowy jak i pracę nad "superpotężną" bombą o sile stu megaton (pomimo, że już od ponad dwóch tygodni Chruszczow wiedział, że w obecnej formie zakłada jedynie 50 megaton), zaprojektowane by "zmieścić się w rakietach podobnych do tych, których używali major Juirj Gagarin i Gierman Titow do swoich niezrównanych lotów kosmicznych". Krasnaja zwiezda, radziecki dziennik i oficjalny organ prasowy Ministerstwa Obrony Związku Radzieckiego - cytowana przez magazyn Time - opisywała potencjalne skutki detonacji krótko:
Oficjalne ogłoszenie trwających prac nad car-bombą jedynie wzmocniło presję i pośpiech w zespole, a głównym celem było zdążenie przed XXII Zjazdem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Bez względu na ilość zużytych środków.
27 ton logistycznych problemów
Masa car-bomby wynosiła 27 ton. Była prawie równa maksymalnemu udźwigowi Tu-95 i wynosiła dwuipółkrotność przeciętnego obciążenia maszyny podczas rutynowych zadań. Postawiło to przed sowieckimi inżynierami kolejne wyzwanie: opracowanie specjalnego mocowania i systemu zwalniania bomby. Ponieważ bomba szeroka na dwa metry i długa na osiem nie mieściła się w komorze bombowej samolotu, część kadłuba musiała zostać odcięta, a drzwi komory bombowej usunięte. Car-bomba znajdowała się jedynie częściowo w samolocie podczas lotu, a jej większa część wystawała ze statku powietrznego. Bomba wymagała także stworzenia specjalnego spadochronu nylonowego, którego finalna waga wynosiła około 800 kilogramów i którego produkcja - według Reeda i Kramisha - spowodowała niedobory nylonu w radzieckim przemyśle pończoszniczym.
Zgodnie ze wspomnieniami Adamskiego, Smirnowa i Sacharowa, prace projektowe odbywały się równolegle z montażem - ze względu na rozmiary car-bomby, urządzenie zaczęto budować jeszcze podczas projektowania.
Bomba została zmontowana na platformie kolejowej w specjalnym warsztacie zbudowanym bezpośrednio na linii kolejowej. Po zakończeniu warsztat rozebrano, a platformę zamaskowano jako zwykły wagon towarowy. Car-bomba została przewieziona pociągiem na lotnisko, gdzie została załadowana bezpośrednio do samolotu.
Inna kwestia to bezpieczeństwo załogi samolotu, która po zrzuceniu bomby musiała niezwłocznie odlecieć jak najdalej od bomby. Według ogólnodostępnych informacji Tu-95 został pomalowany specjalną farbą, która minimalizowała skutki wybuchu, jednak mimo to (i biorąc pod uwagę wszystkie czynniki techniczne, fizyczne oraz atmosferyczne) szanse na przeżycie załogi samolotu oceniano na 50 proc. Jednakże według Adamskiego i Smirnowa, car-bomba posiadała specjalny mechanizm, dzięki któremu załoga bombowca nie musiała się bać o swoje życie:
Według serwisu Nuclear Weapons Archive, sugeruje to, że car-bomba była wyposażona w zapalnik zbliżeniowy (np. zegar, wysokościomierz barometryczny lub radiowysokościomierz), który zdetonował ją wystarczająco nisko, aby załoga samolotu była w stanie oddalić się na bezpieczną odległość.
Wybuch car-bomby był największą eksplozją wywołaną przez człowieka
Test car-bomby przeprowadzono 30 października 1961 roku. Tu-95 pilotowany przez dowódcę misji, majora Andrieja Durnowcewa. Car-bomba została zrzucona na wysokości 10 500 metrów, opadając przed detonacja na wysokość 4000 metrów w czasie 188 sekund. W tym czasie załoga Tu-95 odleciała na bezpieczną odległość, znajdując się 45 kilometrów od największego wybuchu wywołanego przez człowieka za pomocą car-bomby, która eksplodowała o 11:32 czasu moskiewskiego.
Miejsce zrzutu znajdowało się na archipelagu Nowa Ziemia, 55 kilometrów na północ od wsi Sewerny i 250 kilometrów na północ od Biełuszjej Gubej, gdzie znajduje się instytut badawczy z którego Państwowa Komisja obserwowała przebieg testu.
Efekty wybuchu car-bomby były spektakularne. No może nie dla wsi Sewerny, która została zrównana z ziemią. Pomimo relatywnie dużej wysokości eksplozji (4000 metrów), ogromna kula ognia dotarła do Ziemi, jednocześnie wznosząc się na wysokość prawie 10 tysięcy metrów. Ciśnienie podmuchu poniżej punktu wybuchu wynosiło 300 PSI, sześciokrotnie wyższe niż ciśnienie szczytowe w Hiroszimie. Błysk światła wywołany eksplozją był tak jasny, że widziany był z odległosci nawet tysiąca kilometrów - i to pomimo pochmurnej pogody. Jeden z uczestników - obserwatorów testu, obserwował wybuch car-bomby poprzez ciemne gogle w odległości 270 kilometrów od miejsca zrzucenia car-bomby, a mimo to odczuł jej skutki.
Falę uderzeniową w powietrzu zaobserwowano w oddalonej o 700 kilometrów wsi Dikson, częściowemu wybiciu uległy szyby w budynkach położonych 900 kilometrów od miejsca detonacji. Setki kilometrów od strefy zero odnotowano całkowite zburzenie drewnianych domów oraz zerwanie dachów, drzwi i rozbicie okien w murowanych domach. Łączność radiowa została zerwana na ponad godzinę, a gigantyczny grzyb atomowy uniósł się na wysokośc 64 kilometrów. Wybuch car-bomby był w stanie wywołać poparzenia trzeciego stopnia u wszystkich osób znajdujących się w promieniu stu kilometrów od strefy zero (czego załoga uniknęła za sprawa specjalnej farby nałożonej na samolot) oraz - zgodnie z raportem United States Geological Survey - wywołała ruchy sejsmiczne o szacowanej sile od 5.0 do 5.25 mB (skala wielkości fal ciała opracowana przez Gutenberga i Richtera).
Strefa zero car-bomby znajduje się w Nowej Ziemi, na koordynatach 73° 48′ 26″ N, 54° 58′ 54″ E i ma ona 25 kilometrów średnicy. Zgodnie z relacjami Adamskiego i Smirnowa, jakiś czas po eksplozji na miejsce wybuchu zabrano fotografów aby uwiecznili miejsce detonacji. Jeden z nich opisał je w następujący sposób:
Upadek dynastii
Program testów atomowych prowadzono w Związku Radzieckim aż do roku 1990. Jednak żaden z testów ani żadna ze skonstruowanych bomb mocą nie dorównywały - a właściwie nawet nie dosięgały car-bombie. Jak ocenia serwis Nuclear Weapons Archive, car-bomba była dość prostą konstrukcją, która na naukowców nie nakładała żadnych większych wymogów, poza jak największym rozmiarem. Car-bomba - ze względu na swój rozmiar - często nie jest oceniana w kategorii broni. I to nie tylko dlatego, że jej ogromny ciężar i wielkość uniemożliwiały praktyczne zastosowanie. Od samego początku projektu Chruszczow uczynił jej istnienie głównym elementem zimnowojennego PR-u, inwestując w nią ogromny kapitał polityczny i porzucając jakąkolwiek wartość militarną - bo ciężko mówić inaczej o broni, której istnienie ogłosiło się na ponad miesiąc przed jej powstaniem.
Choć car-bomba od początku była bronią ideologiczną, to w niej - tak jak i w innych urządzeniach i broniach skonstruowanych w czasie zimnej wojny istnieje pewien urok. A jeżeli nie urok, to liczby, bo utrzymanie tytułu "największej eksplozji stworzonej przez człowieka" przez 61 lat nadal pozostaje imponujące.